matryoshka

378 45 24
                                    

Czuł, że stoi na progu jego pokoju. Słyszał jak oddycha. Nie odwrócił się.

Do czasu.

Spotkanie pośród rosyjskiej nocy trwało poza światem zwyczajnych ludzi, poza granicami świadomości. Ale oni chcieli prawdy, jakiejkolwiek iskry realizmu w zakłamanych życiorysach, czegokolwiek co ukoiłoby chaos w umysłach i ból ciała palącego po zerwaniu wszystkich warstw.

Zamierzali to uzyskać.

Podeszła do niego. Zimny wiatr bijący z otwartego okna siekł jej policzek. Chłód, zima, Rosja. Nadal Rosja.

Podniósł na nią spojrzenie. Teraz było inne. Czy on...?

Ze spierzchniętych warg dobywały się obłoki dymu, metal lśnił w bladej poświacie księżyca.

Ona... Zacisnęła pięści, odwróciła wzrok, by krajobraz ciemności rozproszył uwagę.
On... Przełknął ślinę, tlący się papieros zgasł między warstwami śniegu, gdy przerzucił go przez ramę.

Chciała pytać o prawdę, upewnić się. Zrozumieć wnętrze matrioszki jeszcze niedawno zakopane pod warstwami Syberii, kłamstw i życia napisanego przez wszystkich poza nią samą.

Czerwona Komnata była złem. A James zaledwie zagubionym żołnierzem, który zapomniał, że kiedykolwiek miał dom. Dopóki ona mu jednego nie dała.

Chciał pytać o prawdę, upewnić się. Zrozumieć wnętrze matrioszki jeszcze niedawno zakopane pod warstwami rozkazów, krwi i życia, którego nigdy by nie doświadczył, gdyby...

Gdyby dawno temu Natasha Romanoff nie nauczyła go, jak to było czuć się człowiekiem.

— Więc... Kim byliśmy?

Mogłaby wymienić tyle słów, tyle emocji, tyle określeń, mogłaby rozpłakać się i śmiać jednocześnie. Mogłaby zrobić wiele.

I wiedziała, że on też. Teraz już wiedziała. Przecież go znała.

Nie zrobiła jednak nic, poza drobnym uśmiechem, a z czerwonych ust wydobył się szept.

— Pamiętam. — Jego oczy wbiły się w nią niczym sople lodu, ale tym razem wytrzymała, nie drgnęła. Dreszcze były znajome, lecz nie niepokonane. Inne. — Pamiętam kim byliśmy, James.

Skinął głową, tylko tyle. Postanowiła przełamać wszystko, co dotychczas ich ograniczało, dostać upragnioną odpowiedź. Więc nie czekała dłużej, bo chyba nie potrafiła istnieć ani chwili dłużej z ziejącą pustką we wnętrzu, której nie zdołała zasklepić przez te wszystkie lata.

— A ty pamiętasz?

Poskładał skrawki wspomnień szybciej niż ona, jednak zanim wziął ją w ramiona, mocno i pewnie, zanim docisnął swoje wargi do jej, zanim desperacko trzymał jej twarz i ciało najbliżej jak to możliwe, zdążył ukoić niewiedzę Natashy Romanoff – rudowłosej baletnicy dawno temu zakochanej w zagubionym żołnierzu.

Każdy dzień, ‘Talia.

_______________

[KONIEC]

🎉 Zakończyłeś czytanie ᴍᴀᴛʀʏᴏꜱʜᴋᴀ. ʷⁱⁿᵗᵉʳʷⁱᵈᵒʷ 🎉
ᴍᴀᴛʀʏᴏꜱʜᴋᴀ. ʷⁱⁿᵗᵉʳʷⁱᵈᵒʷOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz