LAYER SEVEN: red lips

362 39 24
                                    

Jej czerwone usta wygięły się w nikłym półuśmiechu, gdy idąc przez środek pomieszczenia czuła na sobie umyślnie przyciągane, męskie spojrzenia. Prymitywne, lecz do przewidzenia; piękna kobieta, w dodatku bez towarzystwa stanowiła pewne wyzwanie, a wręcz wzbudzała chęć rywalizacji wśród obecnych.

Gdyby mogła, skrzywiłaby się. Żałosne.

Nie zwolniła kroku. Obcas botka zostawiał mokre ślady na drewnianych i powyginanych od wilgoci panelach. Przyszła ze śniegu, nieprędko jednak zamierzała wracać.

Głupcy nie zdawali sobie sprawy, że zaplątali się w sieć Czarnej Wdowy. Schlebiało jej to – każde te kolejne następstwa sytuacji, które przewidziała przed nimi i teraz tylko odhaczała je z listy. Chyba właśnie to sprawiło, że uśmiech nie był aż tak wymuszony jak się spodziewała.

Wiedziała gdzie ma przysiąść. Wszystko wiedziała. Oni nie. Dlatego przegrywali jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywki. Mała rzecz, a cieszyła ją wręcz dziecinnie.

W barze panowała widocznie pijacka atmosfera. Zapach wódki i woń papierosów mieszały się ze sobą, szare smugi owiewały jej sylwetkę odzianą w zamierzenie prowokujące ubranie. Nijaka, monotonna muzyka dobywała się z zakurzonych głośników, brzęczały kieliszki, chichoty zabawianych – nie tylko – prostytutek i niskie pomrukiwania mężczyzn, spoglądających kątem oka na nowoprzybyłą. Jednak Natasha napawała się tym, jakie wzbudza odczucia, bo to znaczyło, że osiągnięcie celu będzie banalnie proste. Więc pewnie przedzierała się przez oplatające ciało pożądliwe spojrzenia, które podsycała już samym sposobem chodzenia.

Nadal żałośnie prymitywne.

Wybrała stolik naprzeciwko barowej lady. Usiadła na kanapie obitej zrogowaciałą już, czerwoną skórą, założyła nogę na nogę. Wszyscy patrzyli na nią. Ona patrzyła trochę w kąt, złączyła się z Jamesem spojrzeniem, upewniając go o zajęciu odpowiedniej pozycji. Skinął głową znad kryształowej szklanki z whisky, a potem upił łyk alkoholu tym samym zlewając się z tłumem.

Zimne oczy na ułamek sekundy błysnęły w mdłym świetle lamp, ale zdążyła odwrócić wzrok nim ktokolwiek się zorientował. Jego stolik również znajdował się naprzeciwko lady, jednak nie podeszła. Nie znali się, nie teraz. Teraz byli sobie obcy.

Ubrana w krótką spódniczkę kelnerka podeszła do jej stolika, Natasha złożyła zamówienie. Już nie musiała zmuszać się do rosyjskiego akcentu. Używała go za długo.

Rozejrzała się. Zielone oczy skanowały teren spod czarnych rzęs, ale nie wyłapała niczego godnego uwagi. Pozostawało czekać.

Tak też zrobiła.

_______________


Skłamałby, gdyby powiedział, że jej nie obserwował. Że nie widział, jak smukłe dłonie obejmują stopkę kieliszka z winem, ani jak czerwone usta muskają powierzchnię alkoholu. Udawał, że rude włosy, które kontrastowały z czarnym ubiorem są mu nieznane tak samo, jak każde najmniejsze drgnięcie jej ciała. Zacisnął szczękę.

Łuski metalowego ramienia nie błyszczały pod oświetleniem, a szkoda. Może wówczas blondwłosa prostytutka nie zawitałaby przed jego stolikiem i nie uśmiechała się kokieteryjnie. Nie skupiał się na tym, jak owijała kosmyk włosów wokół palca, przygryzała wargę, ani nawet na tym, że bezczelnie oparła się na łokciu o blat, nie spuszczając z niego wzroku. Skupiał się tylko na tym, że zasłania Natashę.

Albo zasłaniała. Bo kiedy usiadła obok, zaczynając muskać jego policzek dłonią, zdążył tylko dostrzec wyczekujące spojrzenie Romanoff, zanim zacisnął palce na nadgarstku dziewczyny.

— Nie jestem zainteresowany, da? — warknięcie otrzeźwiło blondyneczkę, która prychając pod nosem odeszła w przeciwnym kierunku, jakby urażona. James nie odprowadził jej wzrokiem, ale gdyby to zrobił, zobaczyłby jak przyspieszyła kroku. Potem wyłapał ją w kącie z jakimś facetem, który w przeciwieństwie do niego – nie opierał się ani chwili.
Czerwone usta Natashy drgnęły w zaczątku jakiegoś grymasu... Zdziwienia?  Zainteresowania? Sam nie wiedział, bo już starał się uspokoić ból zrywanej warstwy smakiem whisky.

Kiedy popatrzył w jej stronę po raz drugi, ona subtelnie popijała swoje wino. Wolno odciągnął wzrok.

Prawie niechętnie.

ᴍᴀᴛʀʏᴏꜱʜᴋᴀ. ʷⁱⁿᵗᵉʳʷⁱᵈᵒʷOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz