Rozdział 42

480 34 8
                                    

Obudziłam się wcześniej niż reszta dziewczyn. Chyba one do późna siedziały. Eh, zdaje się, że przegapiłam wieczór ploteczek. No cóż, mówi się trudno.

Podniosłam się z łóżka i poszłam szybko przebrać się. Po tym wyszłam na taras. Słońce dopiero wychodziło z choryzontu a ja mogłam nacieszyć się tym pięknym widokiem. Kocham żyć dla takich niby mało znaczących chwil. Patrz na ten widok zaczęłam trochę pociągać się i jakie było moje duże zdziwienie gdy zrozumiałam iż nie bolą mnie mięśnie tak jak zazwyczaj. Chyba gorące źródła na prawdę pomagają.

- Już nie śpisz? - popatrzyłam się w stronę głosu, po czym lekko uśmiechnęłam się.

- No jak widać. A ty czemu nie śpisz, Kakashi? - ten tylko wzruszył ramionami i zaczął bliżej podchodzić.

- Bez powodu. A tak z innej beczki, wszyscy wczoraj umówiliśmy się, że dzisiaj każdy może robić to co chce i iść gdzie chce, jedyne ograniczenie to to, że mamy wrócić do ośrodka przed dwudziestą.

- Hmm dobrze wiedzieć. Gdzie zamierzasz iść?

- Nigdzie.

- Jak to? Myślałam, że pójdziesz z Rin i Obito. - ten powoli pokręcił głową. - Ale czemu? Pokłóciliście się?

- Nie, po prostu chcę dać im możliwość pobyć sam na sam. Podobno Obito wreszcie zdecydował się wyznać miłość Rin.

- Naprawdę?! To cudownie! - powiedziałam to o wiele za głośno, dlatego też w następnej chwili Kaszalot zamknął moje usta ręką.

- Może nie tak głośno, co? Przypominam, że większość jeszcze śpi...

- A no tak wybacz... To w końcu, co zamierzasz dziś robić?

- Posiedzę sobie na gorących źródłach, poczytam "Icha Icha", pośpię no i to tyle.

- Ej to trochę smutne... Może chcesz ze mną gdzieś pójść? - ten z ciepłym uśmiechem popatrzył się na mnie po czym położył dłoń na moją głowę.

- Miło z twojej strony, lecz powinnaś spędzić ten dzień z Itachim.

- Ale ty też jesteś dla mnie ważny. W końcu jesteś moim bratem i nie mogę ciebie zostawić tak na pastwę losu...

- Nie dramatyzuj. Przecież to jeden dzień i ja nie mam nic przeciwko aby w ciszy i spokoju spędzić go. Dlatego nie przejmuj się i pójdź gdzieś na spacer z Itachim, dobrze?

- Mhm - kiwnęłam twierdząco głową.

- Obiecujesz?

- Tak...

- No i świetnie. - po tych słowach on lekko mnie przytulił, na co zareagowałam cichym śmiechem.

- Przytulasz mnie tak jak po raz pierwszy, niepewnie i z obawą. Przecież nie jestem z porcelany, wiesz o tym. - po tych słowach wtuliłam się bardziej w niego i mocno uścisnęłam.

- Po prostu bałem się o twoją traumę.

- Tak, domyślam się. - staliśmy tak przez pewien czas w ciszy, która nie przeszkadzała nikomu z nas. Po pewnym czasie przerwałam ją - Wiesz, że ty i Sasek to najlepszi bracia których kiedykolwiek miałam?

- A miałaś ich więcej? - jego ton wyrażał zaciekawienie lecz pokiwałam przecząco głową.

- Nie mówiłam ci tego nigdy?

- Nie. Nie za często opowiadasz o swoim dzieciństwie.

- Bo nie za dużo pamiętam. Zresztą, to dla mnie nadal jest trochę bolesne.

Ostatni członek klanu ( Itachi x Oc ) {W trakcie edycji}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz