Minęły kolejne cztery lata. May i Ryuki mieli już po osiem lat a ja dwadzieścia osiem. Za ten okres czasu nie zmieniło się jakoś strasznie dużo. Mój starszy brat, otrzymał tytuł Hokage, a moi dzieci, zaczęli uczęszczać do akademii. Prowadziłam w miarę spokojne życie, u boku swojej rodziny. Cieszyłam się spokojem do póki miałam taką możliwość.
Co prawda, był jeden problem, który nie dawał mi spokoju. Mianowicie, sen, który już cztery lata z dnia na dzień powtarza się. Jest to strasznie uciążliwe, gdyż każdej nocy jestem zmuszona do tego aby widzieć smutną twarz mojej matki i słyszeć słowa "Nadal nie odwiedziłaś nasz dom?". Lecz starałam się nie zwracać na to uwagi.
- Mamo, wróciliśmy! - usłyszałam głos May i popatrzyłam się w stronę korytarza. Za rogu wyłoniły się dwie czupryny. Powitałam ich uśmiechem szerokim uśmiechem.
- Witam z powrotem. Jak w akademii? - dzieci na chwilę zamyśliły się po czym zamieniły się spojrzeniami.
- No dobrze... - powiedział niepewnie Ryuki. Wiedziałam iż kłamie.
- Eh ile razy wam mówiłam abyście nie kłamali, bo to i tak na nic...
- J-ja... Przepraszam... - jego mina była jak u zbitego psa dlatego westchnęłam cicho.
- Chodźcie tu do mnie - rodzeństwo zaczęło się włóczyć - Przecież nie zamierzam was bić, nie macie się czego bać... - gdy dzieci byli blisko mnie, wstałam z krzesła i podeszłam do nich. Następnie schyliłam się i przytuliłam ich - Nie będę od was teraz wymagać abyście powiedzieli mi prawdę ale pamiętajcie, że zawsze jestem przy was i możecie mi się zwierzyć ze wszystkiego. Dobrze? - dzieci pokiwały głowami a ja się uśmiechnęłam - No i cudownie. Co powiecie na to aby przejść się do lasu na naszą ulubioną polankę z tatą jak wróci?
- O tak! Wreszcie do lasu! - krzyknęła szczęśliwa May a Ryu uśmiechnął się tylko. Heh albo mi się tak tylko wydaje albo rzeczywiście mój malutki chłopczyk z roku na rok staje się co raz mniej śmiały. Jeśli tak jest rzeczywiście to nie za dobrze...
- Dobra póki czekamy na tata, kto chce curry?
- Ja!
- Ja też!
- To dobrze. Siadajcie do stołu, za chwilę będzie wszystko gotowe.
- Mamo...
- Tak, Ryu?
- A jak tam u ciebie w pracy?
- No cóż mówiąc szczerze, nie najlepiej. Ostatnio dużo ludzi trafia do szpitala. Podobno gdzieś w naszej okolicy jest seryjny morderca, dlatego proszę uważajcie na siebie i nie wychodźcie po ciemku na dwór.
- No dobrze...
- Mamo - zaczęła zamyślona May - Skoro to morderca to jakim cudem żywi ludzie trafiają do szpitala?
- Ostatnio on nie dobija ludzi a porzuca gdzieś na ulicy pół żywe ciała, co jest jeszcze gorzej...
- Rozumiem - rzekła cicho i opuściła głowę. Poczułam się trochę dziwnie. Niby powiedziałam o tym aby ich ostrzec ale oczywiście oni przestraszyli się. Eh oni są tylko małymi dziećmi, nie powinni byli dowiedzieć się o tym co to jest śmierć tak wcześnie.
- Ale nie bójcie się wasz tata i reszta policji Konohy patroluje ulicy abyśmy mogli bezpiecznie funkcjonować. No dobrze koniec tego tematu, jedzenie już jest gotowe. - po tym położyłam talerze przed dziećmi a u nich zaczęły świecić się oczy. O tak, uwielbiają curry. Rodzeństwo zajęło się jedzeniem a ja usiadłam na przeciwko nich i spoglądałam na ogród. Był on nadal piękny i tak jak kiedyś cieszył moje oko i pomagał uspokoić się. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
CZYTASZ
Ostatni członek klanu ( Itachi x Oc ) {W trakcie edycji}
RomanceCzy zastanawialiście się kiedyś jak potoczyłaby się historia klanu Uchiha i samej Konohy gdyby Itachi nie był zmuszony do wymordowania swojego klanu? Co by się stało gdyby w jego życiu pojawiła się pewna osóbka, która zdołała odkryć i zobaczyć emoc...