4.

3.3K 55 0
                                    

Lauren całuje Camilę w ramię. - Tak dobrze sobie radzisz - mruczy. Całuje Camilę w policzek. - A teraz bądź dobrą dziewczynką do ostatniej części swojej kary, a sprawię, że poczujesz się znacznie lepiej. - Jej ramię owija się wokół talii Camili, a palce przesuwają się po delikatnych, mokrych lokach.

Camila kiwa głową, ciężko przełykając. Ledwie potrafi myśleć trzeźwo.
- W porządku.

Pierwsze uderzenie szczotką do włosów na jej wrażliwej skórze przyprawia Camilę o wstrząsy z bólu. - Ał, Lauren.

Ręka Lauren znów jest na jej plecach, co sprawia, że ​​Camila wraca do pozycji. - Ćśś. Poradzisz sobie, prawda?

Prawdę mówiąc, Camila nie do końca potrafi. Ale dotarła już tak daleko, a Lauren już obiecała, że ​​w końcu sprawi, że dojdzie, gdy to się skończy. Jest tak mokra, że ​​czuje to po wewnętrznej stronie ud, gorąca i śliska. Wszystko, co może o tym pomyśleć, kiedy znajdzie Lauren pod sobą, sprawi, że Lauren będzie błagać.

Drugie uderzenie szczotką do włosów boli jeszcze bardziej niż pierwsze i Camila krzyczy, a do oczu napływają jej świeże łzy.

- To najgłośniejszy krzyk jaki do tej pory słyszała. - komentuje Lauren. - Jak myślisz, co pomyślą sąsiedzi? Słysząc, że jesteś tak bardzo zdyscyplinowana w ten sposób.

Camila ogarnia gorące zażenowanie. Nie pomyślała o tym - o bardzo charakterystycznych dźwiękach ich ostatnich działań. Zwykle wcale się nie wstydzi, że jest głośna podczas seksu; lubi słuchać zduszonych krzyków Lauren i tego, jak jej głos podnosi się coraz wyżej i wyżej, gdy błaga Camilę o szybsze, mocniejsze:
"proszę, Camilo, proszę, proszę".

Pomyślała, że koledzy Lauren wiedzą, że Camila dostała lanie -

Słodko śmieje się, choć nie jest niemiła.
- Tylko się drażnię, Camilo - mówi słodko. - pokój jest wyciszony, zanim przybyłaś. Nie lubię, żeby ktokolwiek podsłuchiwał tego rodzaju prywatne chwile. - Pochyla się i całuje Camilę, długo i powoli. - Teraz tylko trochę więcej.

Wtedy ciosy są mocne i szybkie, pozostawiając Camilę bez tchu. Szarpie się przy każdym uderzeniu, ale ręka Lauren na jej plecach trzyma ją mocno na miejscu, podczas gdy naomiy wije się coraz bardziej z niewygodą.

- Lauren, proszę!

Lauren nieruchomieje.
- Czerwony?

Camila pociąga nosem, ocierając zabłąkaną łzę.

- W porządku - mówi jej delikatnie Lauren. - Myslę, że to wystarczy.

Odkłada szczotkę na biurko i przysuwa się, by owijać ramiona wokół Camili, przytulając ją pocieszająco. Camila czuje, jak Lauren wtula jej twarz w zgięcie jej szyi, ciągnąc za sobą lekkie pocałunki. Pozostają tak przez kilka spokojnych chwil, mięśnie Camili rozluźniają się, gdy łapie oddech, ulga, że ​​jej kara wreszcie się skończyła.

Błoga Rozkosz - CarmenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz