7.

2.5K 47 0
                                    

- Chyba nie mogę się ruszyć - udaje jej się powiedzieć, gdy Lauren wstaje, wycierając usta wierzchem dłoni, a następnie oblizując palce do czysta.

Ciało Camili znów drgnęło na widok Lauren, wyglądającej tak rozkosznie rozpustnej, z zmierzwionymi włosami, zaróżowionymi i opuchniętymi ustami, rumieńcem spływającym z twarzy na szyję.

- Mam cię - mówi Lauren z uśmiechem, biorąc Camilę w ramiona.

Camila zawsze jest zaskoczona tym jak silna jest Lauren.

Lauren kładzie ją delikatnie na łóżku, po czym czołga się obok niej, naciągając koce na ich ciała.
- Jak twój? - Przesuwa dłonią po tyłku Camili, marszcząc brwi, gdy Lauren się krzywi. - Przepraszam. Czy to było za dużo?

Camila kręci głową. Pochyla się do pocałunku. - To było… fajniejsze niż się spodziewałam. Czy możemy to kiedyś powtórzyć?

- Może. Jeśli będę wiedzieć, że potrzebujesz dyscypliny - Lauren śmieje się.
- Chcesz, żebym cię opatrzyła?

Ręka Camili spoczywa na pasku Lauren, lekko ją szarpiąc.
- Nie. Najpierw muszę coś zrobić.

Powoli odpina klamrę paska Lauren, otwiera guzik i rozpina suwak. Kiedy wsuwa rękę do bielizny Lauren, natychmiast odkrywa, że ​​jest ona pokryta podnieceniem Camili.

- Jesteś taka mokra, Laur - mruczy, gdy Lauren wzdycha i dotyka dłoni Camili. Camila znowu ją całuje, tym razem delikatniej niż pierwszy. To szybki, drażniący pocałunek.
- Może następnym razem to ja będę dyscyplinować Cię - mówi, naprzeciwko ust Lauren. Oszołomiony wyraz twarzy Lauren jest prawie lepszy niż zobaczenie jej dochodzącej kilka minut później.

Prawie.

Błoga Rozkosz - CarmenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz