17.

1.4K 27 0
                                    

Jednak po pierwszym uderzeniu szczotką do włosów Lauren opuszcza głowę. Camila obserwuje, jak pięścią w dłoniach prześcieradło, usiłując się nie ruszać, gdy szczotka do włosów opada po raz drugi, trzeci i czwarty. To tylko kilka klapsów, ale już jej skóra wraca do pięknego odcienia różu. Zatrzymując się tylko na sekundę, aby podziwiać swoje dzieło, Camila kontynuuje lanie.

Chociaż początkowo zaczyna cicho, Lauren szybko staje się głośna. Wrzeszczy i krzyczy za każdym razem, gdy szczotka do włosów się zetknie, wijąc się i kopiąc trochę nogami, a nawet jeśli jej twarz jest przyciśnięta do materaca, to i tak wystarczy, by Camila cieszyła się, że nikt ich nie słyszy. Pamięta swoje własne, intensywne zażenowanie związane z płaczem, na myśl, że wszyscy wokół wiedzą, co się dzieje. Zastanawia się, czy Lauren czuła tę samą mieszankę wstydu i przyjemności w swoim brzuchu, kiedy miała Camilę na swojej łasce.

Kiedy Lauren odskakuje po kolejnym klapsie, prawie spadając z kolan Camili, Camila wzdycha i owija ramię wokół talii Lauren, aby ją unieruchomić.

- Zachowujesz się okropnie wybrednie jak na kogoś, kto praktycznie mnie błagał, żebym to zrobiła - karci, ponownie klepiąc Lauren w tyłek. - Chcesz mnie zatrzymać?

Lauren kręci głową. - Nie, ja... Mogę to zrobić. To boli, Camilo.

*uderza*

- Powinno.

Kolejne uderzenie; Lauren szlocha.

- Camila, proszę! Wystarczy."

Camila ponownie daje jej klapsa, czując, jak Lauren podskakuje pod jej dotykiem, kopiąc nogami.
- W porządku - zgadza się, puszczając Lauren i upuszczając szczotkę do włosów na łóżko.

Lauren kuleje po niej, pociągając nosem i próbując złapać oddech. Camila przeciąga dłońmi po tyłku Lauren, próbując złagodzić żądło delikatnymi potarciami. Skóra jest gorąca i czerwona, a wewnętrznie Camila krzywi się, świadomy tego, jak obolała musi być teraz Lauren.

- Chodź tu - mówi cicho Camila, ciągnąc za koszulę Lauren.

Lauren siada na kolanach i ociera oczy. Camila sięga po nią, pomagając ustawić je tak, aby Lauren siadła okrakiem na nogach Camili. Lauren syczy, gdy jej tyłek osiada na kolanach Camili, ale szybko zostaje zastąpiony westchnieniem radości, gdy palce Camili przesuwają się między jej udami.

Jest taka mokra. Palce Camili przesuwają się bez wysiłku; wciska dwa palce w Lauren, ciesząc się uczuciem, że Lauren zaciska się wokół niej, a paznokcie wbijają się w ramiona Camili. Jest to jednak niezręczny kąt, a Camila nadal nie jest gotowa na dojście Lauren, więc po kilku mocnych, powolnych pchnięciach cofa rękę.

Lauren jęczy, opierając czoło na ramieniu Camili. - Proszę, Camila.

Camila bierze twarz Lauren w dłonie, przyciągając ją do długiego pocałunku. Lauren smakuje jak kawa; pije ją na czarno, co Camila uważa za obrzydliwe, ale teraz gorzki smak wydaje się magicznie słodszy. Ledwo się całowali, a Camila nagle jest tego spragniona - uwielbia całować Lauren. Gdyby to była jedyna rzecz, na jaką kiedykolwiek pozwolono, byłaby bardziej niż zadowolona.

Na chwilę gubi się w uczuciu ust Lauren na swoich, Lauren ociera się o jej nogi, szukając lekkiej ulgi, jej ręce na piersi Camili, głaszcząc jej stwardniałe sutki przez cienką koszulkę i sportowy stanik.

A Camila naprawdę chce dojść teraz. Ona naprawdę chce, żeby Lauren doszła już teraz. Ale jest jeszcze jedna rzecz, którą chce zrobić jeszcze bardziej, najpierw. A zgrzytanie Lauren stało się coraz bardziej szalone. Chociaż Camila uwielbia myśl, że Lauren pokonuje swoją drogę do orgazmu, zdecydowanie nie jest to to, co zaplanowała na wieczór.

Poza tym wydała Lauren rozkaz. Nie lubi być nieposłuszna.

- Nadal nie dałam ci pozwolenia na dojście - Zauważa, ponownie kładąc ręce na biodrach Lauren, aby uspokoić ich ruchy.
- Myślę, że nadal potrzebujesz dodatkowej zachęty, aby być dobrą.

Oczy Lauren rozszerzają się. - Co?

Ręce Camili wędrują do jej własnego paska, bawiąc się klamrą.

- Camila - mówi cicho Lauren, lekko się rumieniąc. - Myślę, że mam dość. - Chwyta dłoń Camili i kładzie ją na swoim tyłku dla podkreślenia. - Czyż nie?

- Cóż - mówi Camila, wyciągając słowo. - Nie byłaś najlepiej wychowana, prawda? Drażnisz mnie przez cały dzień. A potem nie wykonujesz rozkazów. - Jej palce wsuwają się po wewnętrznej stronie drżącego uda. Przyłożyła usta do ucha Lauren, szepcząc oddech. - Jeśli weźmiesz karę jak grzeczna dziewczynka, sprawię, że dojdziesz tak mocno, że nie będziesz w stanie chodzić.

Lauren bawi się dolną wargą, rozważając swoją decyzję. Po chwili kiwa głową i schodzi z Camili, wstając. - Ale nie za dużo, dobrze?

- W porządku - mówi uprzejmie Camila, również wstając z łóżka i zdejmując pasek.

Błoga Rozkosz - CarmenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz