Rozdział 7

355 14 1
                                    

Enola POV.

No nareszcie nadszedł ten dzień. Wychodzę ze szpitala i jadę z Sherlockiem na Baker Street. Jednak cały mój przymusowy tydzień ,,odsiadki" nie był nawet taki zły. Sherlock zadawał mi jakieś ciekawe zagadki albo sprawdzał moją dedukcje. Zastanawia mnie tylko czemu się tak zaangażował? Przecież według jego znajomych, rodziny jak i jego samego jest wysoko-funkcjonującym socjopatą bez uczuć, więc dlaczego? Chociaż będę z nim od teraz mieszkać, a to znaczy, że będę miała idealne warunki żeby to odkryć. Cudownie! Takie moje małe, prywatne śledztwo. Zapisać w Bibliotece: ,, Odkryć podłoże relacji jaka łączy mnie z moim bratem Sherlockiem".

W tym momencie do mojej sali wszedł lekarz prowadzący w towarzystwie Sherlocka i Mycrofta.

- Dzisiaj może panienka opuścić szpital. Wszystko jest już z panienką w porządku jednakże jeśli wynikłyby  jakieś komplikacje w postaci złego stanu zdrowia lub pogorszenia samopoczucia, proszę się jak najszybszej zgłosić. Dobrze?- zapytała lekarz.

- Oczywiście może być pan spokojny doktorze. Mój młodszy braciszek zadba o naszą siostrę.- zapewnił doktora Mycroft.

- W porządku. W takim razie tutaj jest wypis i życzę miłego dnia.- lekarz podał Mycroftowi kartkę papieru i wyszedł z pomieszczenia.

- To jak wychodzimy stąd?- zapytałam.

- Tak. Zbieraj się taksówka czeka na nas na dole.- stwierdził Sherlock oschle i wyszedł.

Hmmm... Chyba ktoś ma tutaj kiepski humor. Robi się coraz ciekawiej. Jego nastroje zmieniają się jak w kalejdoskopie. Raz jet miły i zainteresowany, a w dniu mojego wyjścia stąd ma mnie gdzieś. Naprawdę muszę rozgryźć tego człowieka.

Zgodnie z ,,życzeniem" Sherlocka szybko zabrałam swoje rzeczy i razem z Mycroftem opuściłam szpital. Kiedy tylko znaleźliśmy się przed głównym wejściem zobaczyłam typową, czarną londyńską taksówkę. Na tylnym siedzeniu siedział mój brat i sprawdzał coś na telefonie. Zaczęłam iść w jego kierunku, kiedy Mycroft nagle mnie zatrzymał.

- Tutaj muszę się z tobą na razie pożegnać. Mam ważne sprawy do załatwienia w biurze. Jednakże jeśli będziesz czegoś ode mnie potrzebować tutaj masz mój numer.- po czym podał mi małą karteczkę ze ciągiem cyfr.

- Dobrze. Będę o tym pamiętać.- zapewniłam go po czym skierowałam się w stronę taksówki.

Kątem oka zauważyłam jeszcze jak obok Mycrofta zatrzymuje się czarna limuzyna, do której tamten wsiadł i szybko odjechał.

- Co tak długo?- zapytał podirytowany Sherlock.

- Żegnałam się jeszcze z Mycroftem. A poza tym co speszy ci się?

Zaczynam chyba rozumieć dlaczego inni uważają go za irytującego dupka.

- Owszem. I nie mnie, tylko nam.

- Jak to?

- Lestrade do mnie dzwonił godzinę temu, mają trupa, a skoro masz ze mną mieszkać i jesteś moją siostrą, będziesz pomagać  im w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych.

I w tej chwili mnie zamurowało.

Czy on naprawdę chce mnie zabrać na prawdziwe miejsce zbrodni?! I zobaczę prawdziwego trupa?!

- Mówisz poważnie?

- A co nie chcesz?

- Coooo?! Nie! Oczywiście, że chce! Tylko nie za bardzo chce w to uwierzyć. Ale suuuuupeeeer!

Reszta drogi minęła nam w milczeniu. Wreszcie zatrzymaliśmy się na Harley Street 21 przed biało-niebieskim domkiem jednorodzinnym. Sherlock zapłacił za taksówkę i skierował się do domku. Przez to, że jest bardzo wysoki stawia duże kroki, przez co trudno mi było za nim nadążyć. Kiedy tylko zbliżyliśmy się do furtki zatrzymała nas jakaś policjantka o ciemnych kręconych włosach i ciemniejszej karnacji.

Enola HolmesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz