Rozdział 1

742 19 6
                                    

Enola POV.
No nie znowu ten typ mnie śledzi. To trwa już chyba z tydzień, jak nie dłużej. Zastanawiam się tylko po co? Czy to człowiek gangu narkotykowego, który bardzo chce mnie zwerbować? A może to glina lub człowiek opieki społecznej? Nieeeee... To można wykluczyć. Już 7 lat unikam obojga, a to świadczy, że to banda idiotów. A po za tym żadne z tej dwójki by mnie nie śledziło tylko zgarnęło na miejscu. To samo można powiedzieć o tej bandzie ćpunów. Idioci i też nie fatygowali by się, żeby mnie śledzić. Więc kto to do cholery jest?! Dobra spokojnie. Podedukujmy. Jest zadbany, średnio umięśniony, inteligencja też na średnim poziomie. Nie ma dziewczyny, żony ani dzieci. Nie jest też gejem. Ma bardzo dobrze płatną pracę, ale został z niej zwolniony w ostatnim czasie. Niedawno wyrzucili go z mieszkania. Mhm. Ciekawe. Nie nosi broni palnej, jednakże ma pod kurtką ostry, krótki nóż. Najpewniej do samo obrony. Dobra teraz chwilę udajemy, że nadal go nie zauważyłam i zmieniamy swoje położenie. Uff. Udało się. Ale wracając. Nie był policjantem, detektywem ani żadnym śledczym, bo śledzi mnie bardzo, ale to bardzo nieumiejętnie. Co znaczy, że ze względu na utratę pracy, przyjął pierwszą lepszą propozycje. Znowu zmiana pozycji. Zdecydowanie boi się swojego nowego pracodawcy, gdyż jest nerwowy, a świadczą o tym poobryzane skórki oraz paznokcie.
Boi się nawalić, żeby nie narazić się szefowy. Cholera dla kogo pracuje, że jest taki przerażony? A co za tym idzie skoro on się trzęsie będąc tutaj, to na ile ja powinnam się bać? Dobra trzeba go wsiąść sposobem. On jest jeden z zerowym doświadczeniem i jestem ja z całkiem niezłym doświadczeniem i własną inteligencją. Czas na małą konferencję.

Narrator POV.
Enola skręca w ślepą uliczkę i chowa się za śmietnikiem. Śledzący ją mężczyzna idzie za nią jednak dziwi się gdy nie zastaje nikogo w uliczce.
- Dlaczego mnie śledzisz?- zapytała Enola pojawiając się bezgłośnie za mężczyzną.
Ten odwraca się śmiertelnie przerażony.
- C... Co j...j...ja nie tyl... tylko.- zaczął się jąkać nie mogąc powiedzieć przecież prawdy.
- Dobra nie ściemniaj! Łazisz za mną od tygodnia i to bardzo nieumiejętnie, więc nie wciskaj mi teraz kitu, że się mylę. Ja nigdy się nie mylę. Dlatego ponawiam moje pytanie: Dlaczego mnie śledzisz? Kto ci kazał?
Nagle za dziewczyną pojawia się kolejny mężczyzna z białą chustką w ręce, którą przytyka Enoli do twarzy.

Enola POV.
Cholera. Jak mogła nie przewidzieć, że ten nie ogarnięty facet to tylko przynęta. Szlak! Dobra szarpanie nic nie da jest za silny. Zaraz i tak odpłynę, ktoś tu przesadził z chloroformem. Ktokolwiek to zaplanował jest sprytny.

Narrator POV.
Kiedy dziewczyna opada nieprzytomna, mężczyzna który ją uśpił łapie ją i przerzuca przez ramię, poczym zwraca się do drugiego:
- Dobra robota. Szef się ucieszy. Pieniądze znajdziesz w ustalanym miejscu.
Poczym odwraca się do właśnie podjeżdżającego busa. Drzwi otwierają się, a mężczyzna z nieprzytomną Enolą na ramieniu do niego wsiada. Auto odjeżdża z piskiem opon.

Kilka godzin później

Enola POV.
Jezu ale mnie boli głowa. Zaraz ja zostałam porwana. A co gorsze dałam się podejść jak żółtodziób. Świetnie! Nie ma to jak porwanie i upokorzenie w jednym. Brawo Enola! Dobra koniec użala się trzeba spróbować otworzyć oczy i zobaczyć co i jaki.
Zaczęłam powoli otwierać oczy jednak szybko je zamknęła, bo oślepiło mnie mocne światło. Po chwli ponowiłam próbę i tym razem mi się udało. Zaczęłam się rozglądać.
Okej, jestem w jakimś magazynie ewentualnie hurtowni. Siedzę przywiązana do krzesła mocną liną. Osoba, która mnie związała pracuje bądź pracowała na statku, bo jest to staranny marynarski węzeł. Nic nie krępuje moich ust. Jednak krzyk nic nie da bo skoro porywacze mnie nie zakneblowali to znaczy, że jesteśmy daleko od czegokolwiek i nikt mnie nie usłyszy. Czyli jest głęboko w... Do mojego nożyka też nie dam rady sięgnąć.
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwięk otwieranych drzwi. A do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna, ubrany w elegancki garnitur. Jednak kiedy podszedł bardziej do światła i zobaczyłam jego twarz byłam w ogromnym szoku jednak starałam się tego nie pokazywać.
- Witaj Enolu. Nazywam się James Moriarty. Ale to już pewnie wiesz.
Dobra Enolu. Spokojnie graj twardą i wyluzowaną. Czyli to co zawsze.
- Owszem wiem. Cała Anglia o tobie wie. A może i cały świat. Po twoim ostatnim wystąpieniu na wizji i
,,zmartwychwstaniu" byłeś głównym tematem każdego.
(od aut. jest to trochę związane z serialem Sherlock Holmes gdzie Moriarty przejmuje stacje telewizyjne i oznajmia swój powrót)
- To znaczy, że twoim także?
- Jeśli mam być szczera to nie. Nie zdziwił mnie fakt, że ktoś taki jak ty mógł sfingować własną śmierć.
- To znaczy, że jesteś pod wrażeniem?
- Też pudło. Porostu nie zdziwiło mnie to. A nie jestem pod wrażeniem dlatego, że nie ty jedyny tego dokonałeś.
- Nawet nie waż się o nim teraz wspomnieć!- Bardziej krzyknął niż powiedział.
- Ale o kim? Czyżby o Sherlocku Holmesie.
Moriarty szybko do mnie podbiegł i uderzył otwartą dłonią w twarz.
- Ostrzegałem.
Racja. Ja naprawdę nie potrafię się powstrzymać nawet wtedy kiedy to konieczne.
- Już dobrze. Po co mnie tu sprowadziłeś?
Stwierdziłam, że lepiej zmienić temat, a przy okazji dowiedzieć się co ja tu w ogóle robię.
- Oh. No tak zapomniał bym. Już czas żeby zacząć zabawę.
Po czym zagwizdał, a do pomieszczenie weszło pięciu ludzi Jima i zaczęło przygotowywać stacje do telekonferencji.
Wygląda na to, że z jakiegoś powodu posłuży się mną, żeby rozpocząć nową grę z Sherlockiem. No tak takie moje zakichane szczęście.
Kiedy wszystko było już gotowe ludzie wyszli i znowu zostałam sama z tym świrem. Przez chwilę panowała cisza, aż nagle Moriarty krzyknął:
- Dobra wybiła ta godzina! Czas zacząć!
Podszedł do ekranu w podskokach jak małe dziecko i włączył łączenie. Nie musiał długo czekać, ponieważ po chwili odebrać nie kto inny jak ten słynny detektyw-konsultant. Sherlock Holmes.
- Witaj Sherly! Jak tam u ciebie? Nadal doskwiera nuda?
Poczym się zaśmiał. Ale nie tak normalnie tylko maniakalnie. Jego śmiech i zachowanie bardzo przypominają mi Jokera. (od aut. jakby ktoś nie wiedział Joker to arcywróg Batmana).
- Przejdźmy od razu do sprawy nie mam czasu na twoje bezsensowne gadanie.- odpowiedział Holmes.
- No tak wybacz zapomniałem, że dla ciebie liczą się same zagadki. Nawet że starym kumplem nie porozmawiasz.
- Kto jest za tobą Moriarty?
Brawo! Zauważył mnie. A mówią, że jest bardziej spostrzegawczy.
- A tak zapomniał bym. Sherlocku poznaj Enole. Enolu bądź grzeczną dziewczynką i powiedz dzień dobry.
Lepiej z nim nie dyskutować, bo znowu dostanę po twarzy.
- Dzień dobry panie Holmes.
- Jesteś ranna? Zrobił ci jakąś krzywdę?
Widać po nim, że ma to gdzieś, ale pyta dla zasady. I pewnie dlatego, że zauważył zaczerwienie na policzku po wcześniejszym liściu od Moriarty'ego.
- Nie jestem cała.- odpowiedziałam
Wtedy znowu bez ostrzeżenia dostałam po twarzy tylko tym razem z pięści.
- Czy ja pozwoliłem ci się odzywać?!
Świetnie! Nie dość, że znowu oberwałam to jeszcze leci mi przez niego krew z nosa.
Stwierdziłam, że przemilczeć te kwestię.
- No tak o wiele lepiej.
- Moriarty wypuść tę dziewczynę. Ona nic ci nie zrobiła. Nie ma sensu wciągania jej pomiędzy nas.
- I tutaj mój drogi Sherlocku się myślisz. Jej obecność stała się niezbędna.
- A to niby dlaczego?
Właśnie do cholery?! W czym ja jestem mu taka niezbędna. Chyba tylko w tym, żeby miał kogo lać po mordzie. Piękne.
- Enolu powiedz nam jak nazywa się twoja mama.
Co jest do jasnej...? O co chodzi temu psychopacie?
- Elizabeth.
- A powiedz ile masz lat.
- 15.
- A teraz Sherlock przyjrzyj się twarzy Enoli. I co możesz wydedukować na podstawie tych informacji?
Zaraz chwila. Zaraz chwila. Z tego co wiem ten cały Sherlock ma aktualnie 30 lat i jak widać ma krótkie, kręcone, ciemno brązowe włosy i mocno niebiesko-szare oczy. Ja mam 15 lat i takie same włosy oraz oczy. Jednak to nie może być mój ojciec wiek się nie zgadza. W takim razie jedyna opcja jest taka że my jesteśmy...
Na mojej twarzy chyba było widać zdziwienie i zrozumienie naraz, bo Jim powiedział:
- No no Sherlocku chyba się starzejesz, bo twoja siostra doszła do tego szybciej od ciebie.
O boże czyli to co myślałam... Nie to nie może być prawda. Matka nie mogła mnie tak okłamać przez tyle lat. Prawda? Ale innego rozwiązanie nie widzę. A ta teoria ma w sumie sens.

-----------------------------------------------------------
No i mamy 1 rozdział. Nie wiem jak wy ale ja nie chciałabym dowiedzieć się o rodzeństwie w taki sposób. Sorry za błędy. Następny już niedługo.

Enola HolmesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz