rozdział siódmy

821 32 20
                                    

Obudziłam się w zupełnie nie znanym mi miejscu. Poparłam się na łokciach i rozejrzałam się dookoła. Byłam w szpitalu, w jedno osobowym pokoju z małą kanapą, na której spała Adora.
Nagle zaczęła mnie strasznie boleć głowa. Objęłam rękoma bolącą skroń i syknęłam z bólu, w ten sposób obudziłam dziewczynę.
- Catra! Kochanie!- Natychmiast podbiegła do mnie i mocno przytuliła. Z chęcią to odwzajemniłam. Poczułam jak łzy blondynki spływają po dużym dekolcie mojej szpitalnej koszuli. Czując to i ja zaczęłam płakać. Nie mogłam przestać, słone kropelki leciały mi z oczu jak opętane.
- Przepraszam... J-ja tak bardzo nie chciałam. Adorka... Wybacz mi!- Zaczęłam jąkając się i próbować powstrzymać szloch.
- Nie masz za co kotku. To nie twoja wina.- powiedziała przez łzy. Usiadła na łóżku koło mnie i zaczęła głaskać po policzku. Momentalnie ból zniknął, gdy poczułam ciepłą ręką ukochanej. Lekko mruknęłam wtulając się w jej dłoń.

- Oo! Dzień dobry!- Przywitał się wysoki brunet w białym jak śnieg fartuchu.
- Widzę, że wstałaś.- Podszedł do mnie, a dziewczyna odsunęła się.
- Tak jakoś wyszło.- Odpowiedziałam obojętnie.
- Mogę?- Spytał retoryczne i delikatnie zdjął opatrunek odsłaniając szwy. Przyglądał się jeszcze przez chwilę wykazując przy tym ogromne zainteresowanie. Odwrócił mi głowę, w taki sposób, że widział drogą stronę.
- Czy coś nie tak?- Zapytała blondynka z niepokojem w głosie
- Nie, wszystko w porządku. Myślę nawet, że juro o tej porze byśmy już cię wypisywali.- Oświadczył z uśmiechem i zawołał pielęgniarką.
- Założysz pacjentce nowy opatrunek?- spytał uprzejmie, a ta pokiwała twierdząco głową.
- A jak się czujesz? Hmm?- zapytał mnie, gdy starsza pani zakładała mi nową gazę.
- Nie najgorzej. Głową mnie tylko trochę boli.- Wyznałam
- Twoja dziewczyna czuwała przy tobie cała noc. A jak zabraliśmy się na szycie, była taka spięta, że musieliśmy dać jej leki na uspokojenie.- Rzekł z uśmiechem pisząc coś w notesie.
- Cała Adorka. - Uśmiechnęłam się do dziewczyny, która po tych słowach podeszła do mnie siadając po przeciwnej stronie od doktorka.
- Nie wybaczyłam bym sobie gdyby co ci się stało.- Stwierdziła łapiąc moja ręka.
Nastała chwila ciszy.
- Dobra, to my was zostawimy  gołąbeczki i do zobaczenia późnej. O! I uwaga na głową!- Powiedzł brunet zamykając drzwi za sobą i pielęgniarką.

Dziewczyna złożyła pocałunek na moich popękanych ustach. Nie trwał on za długo, ból głowy wygrał. Złapałam się zaczęła i zmarszczył brwi. Blondynka patrzyła się na mnie z zmartwieniem.
Pogłaskała mnie po zewnętrznej stronie ucha, co momentalnie mnie uspokoiło. Patrzyłam tak na nią jeszcze przez chwilkę puki nie przerwała lekko ochrypłym tonem, takim co razem miał zawistować płacz.
- Catra... Muszę to wyjaśnić z Glimmer. Nie mogę tak tego zostawić bez słowa. Oni są moimi przyjaciółmi, a ty moją dziewczyną.- zauważyłam jak napływają jej łzy do oczy.- Chcę stąd jak najszybciej wyjechać, z tobą... Jak tylko cię wypiszą, więc...- Adora nie potrafiła wydusić tych paru słów.
- Chcesz ich tu dziś przyprowadzić i pogadać?- Szepnęłam po nosem
- Tak. To co? Możemy to załatwić dzisiaj?- Zapytała z myślą, że odmówię, lecz ja pragnęłam dokładnej tego samego. Bez wąchania się zgodziłam, definitywnie się zaskoczyła moja odpowiedzią
- To w takim razie napiszę do nich później,- Oznajmiła,- lecz teraz... - przerwała wstając z mojego łóżka.- idę ci po jakieś śniadanie.- Po chwili nie było jej w pokoju. Machnęłam ręką w bok próbując znaleźć mój telefon. Tak spędziłam kilka minut, dopóki Adora nie przyszła z jedzeniem.

(Skip time.
Wieczór,
Bow i Glimmer przychodzą to szpitala.)

Wstałam i usiadłam na łóżku, gdy zauważyłam, że do mojej sali wchodzi  zmęczona i zapłakana Glimmer oraz zdezorientowany Bow, który w dalszym ciągu próbował zrozumieć dlaczego poprzedniej nocy jego delikatna, różowo-uczocza dziewczyna pobiła mnie do nieprzytomności. Mruknęłam coś w rodzaju "Hej" na przywitanie, lecz nie dostałam żaden odpowiedzi. Nie wiedziałam czy mnie nie słyszą, czy ignorują. Zaraz potem do pokoju weszła Adora z uśmiechem na twarzy, który oznaczał u mnie wielki stres. Para usiadła na żółtej sofie przede mną, a moja ukochana koło mnie, kładąc mi ręką na udo.

- No...- powiedziałam, żeby przerwać nerwową ciszę,
- Glimmer. Dlaczego? Co cię podkuśło? Przecież...- przerwała blondynka, by uniknąć wodospadu łez,
- Nie widzisz tego!? Nie możesz być z nią! Spójrz na too... Ani to człowiek, ani kot, a poza tym należała do Hordy! Kto wie czy jeszcze nie należy?- wykrzyczał różowy cekin,
- Kurwa. Co ty pieprzysz!?- do błękitnych oczu dziewczyny napłynęło jeszcze więcej łez, co spowodowało, że wręcz turkusowe tęczówki Adory zamieniły się w ciemnym granat,- Od kiedy ty tak sądzisz o kimkolwiek!?- Mówiąc to zaczęła co raz mocniej ściskać moje udo. Objęłam ją jedną ręką, wtuliała się we mnie i zaczęła lekko szlochać.
- Po pierwsze - już dawno nie należę do tej jebanej grupy. Po długie - Zmieniłam się. Przez Adorę poznałam co to prawdziwe uczucie, strach, ból za błędy. Naprawdę żałuję tego co wam robiłam. Bow mówiłam ci to!- spojrzałam na chłopaka, który to wszystko potwierdził. - Po trzecie - nie ty decydujesz o tym z kim się spotyka Adora, i po czwarte... nie pozwolę na to, żeby płakała przez jakiegoś cekina!- Wstałam i podeszłam do Glimmer popychając ją palcem do tyłu.
- Catra...- westchnęła niebieskooka,  - Chodzi mi też o to, że Glimmer ci nie ufa, mimo... Tego wszystkiego. Jesteś moją dziewczyną i ufam ci bezgranicznie. To już powino być to coś. - Chwyciła moja rękę i przyciągneła znów do siebie.
- Jak mam ufać komuś, kto mnie, i z resztą nas wszystkich, prześladował! W tym i ciebie Adora!- Zaczęła płakać różowowłosa wtulając się w swego chłopaka,
- BO JĄ KOCHAM! A ONA KOCHA MNIE!- wykrzyknęła moja blondynaczka. Objęła ją i sama zaczęłam płakać. Tego wszystkiego było już za dużo.
- Poza tym Catra nie robiła nam tego bo jej się to podobało, tylko dla tego, że musiała.- Brunet stanął w mojej obronie. W tej samej chwili błyskotka odepchnęła go i wyszła wściekał. Kątem oka dostrzegłam ostatnie błyszczące łzy na jej policzku. Bow wybiegł za nią, zostawiając nas same.

Cały czas przytulałam ją, próbowałam uspokoić nas obie.
- Będzie dobrze... będzie dobrze. Adora obeicuej ci.- Sama próbowałam znaleźć gród w tych słowach, ale było za głęboko.
Położyłam się na boku ,a dziewczyna zrobiła to samo. Patrzyłyśmy sobie w oczy, nagle poczułam na policzku ciepłą dłoń partnerki. Ta cisza wyrażała więcej niż wszystkie słowa mówione na raz. Głaskała kciukiem mój zarumieniony policzek, na co zaczęłam cicho mruczeć. Przyciągnęłam ją bardzej do ciebie. Otulona w jej ramionach, w każdym wdechu czułam jej śliczny zapach. Głowę miałam przyłożoną do jej dekoltu i doskonale słyszałam bicie dużego serca Adory, które teraz pękło w pół. Myśląc o tym słone kropelki z moich oczu zaczęły sunąć w dół.

Leżałyśmy tak kilka dobrych minut, aż do przeraźliwego dźwięku otwierających się w nerwach drzwi. Szybko podniosłam się do siadu i zobaczyłam parę wchodząca do sali. Adorka usiadła przy mnie z miną zbitego psa.
- Przepraszam.- Szepnęła cicho Glimmer.
Chłopak stuknął ją w ramię na znak powiedzenia tego głośnej.
- P-przepraszam.- Powiedziałam tym razem głośno, lecz jąkając się,
- To był impuls. Jak zobaczyłam ciebie Catra z Adorą... Nie mogłam tego zrozumieć. Myślałam, że będzesz chciałam zniszczyć nasza paczkę jak zadawanych lat. Ale chyba się myliłam. Może naprawdę się zmieniłaś?- po poliku brokatówki zaczęły spływać szczerze słone krople.- Wiesz... Ja p-poprostu chce, żeby Adora cierpiała... Jest m-moją przyjaciółką.- Mówiła piskliwym tonem
- Ja własnej też tego pragnę...- Odpowiedzłam.

Catradora nowe poznanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz