Mamihlapinatapei – spojrzenie dzielone przezdwójkę ludzi, z których każdy ma nadzieję, że drugi zacznie coś, czego żadennie chce zainicjować
Belzebub, pamiętając, że pasażer zawsze gorzej znosi przeniesienie, chwycił Lucyfera, zanim ten zdążył się przewrócić. Oznaczało to, że musiał opuścić na ziemię zarówno płaszcz, jak i Gehennę, która się spod niego wysunęła z cichym brzdękiem. Wbrew pozorom wcale nie był to tak rycerski gest, jak można pomyśleć – w ten sposób miecz stał się pierwszą rzeczą, jaką zobaczył nie do końca przytomny Lucyfer, który uwiesił się na Belzebubie z takim impetem, że prawie ich przewrócił. Po ujrzeniu Gehenny spojrzał na przyjaciela, jakby nadal nie do końca wierząc, że ten naprawdę to zrobił, i zamrugał kilkukrotnie. Belzebub natychmiast go puścił i schylił się, podnosząc broń. Narzucił na siebie płaszcz i rozpoczął bardzo szybką wędrówkę w kierunku jak najdalszym, ponieważ nie mógł, ale to absolutnie nie mógł na niego patrzeć, kiedy ten zorientuje się, gdzie jest.
Oczywiście, że ze wszystkich miejsc, w których był przez setki lat na Ziemi, musiał ich przenieść na te jebane wzgórze. Te samo, na którym codziennie oglądali gwiazdy. Czy można być bardziej żałosnym?
Co prawda okolica już się zmieniła. W świetle księżyca było widać krzywe, brzydkie ławki i wysypane żwirem ścieżki, które okrążały wzgórze jak serpentyna. U stóp wiła się ulica, ale było wyjątkowo spokojnie – w żadnym z okien domów leżących przy drodze nie paliło się światło. Demon podejrzewał więc, że jest około czwartej nad ranem, ponieważ z jakiegoś powodu wtedy jest najciszej. Mroczniejsza część miasta kładzie się do snu, a zwykli, szarzy obywatele nadal smacznie śpią w łóżkach, mając nadzieję, że czas magicznie się wydłuży przed budzikiem. Mimo znaczących różnic nie dało się zaprzeczyć, że jest to te samo miejsce, tylko obdarte z prywatności przez ludzi i ich tabliczki z imionami drzew.
Zaryzykował szybkie spojrzenie w stronę Lucyfera, który rozglądał się dookoła. Natychmiast tego pożałował, kiedy prawie przewrócił się o wystający z ziemi korzeń. Były tego plusy – nabrał przyśpieszenia, co i tak zamierzał zrobić, bo Lucyfer wiedział. Oczywiście, że wiedział. Belzebub był przekonany, że gdyby nie to, że w pierwszej chwili patrzył na Gehennę, miałby okazję z bliska zobaczyć błysk zrozumienia w jego oczach, te swoiste „Och". No tak. Te wzgórze.
Teraz tylko spokojnie znaleźć jakieś miejsce, gdzie może w spokoju umrzeć z zażenowania-
– Bel, zaczekaj!
No do kurwy...
Udając nagły przypływ głuchoty, intensywnie wpatrywał się w majaczący w oddali parking przy stacji benzynowej. Słyszał, jak Lucyfer za nim biegnie i przeszło mu przez myśl, że tak w sumie można najlepiej streścić ostatnie kilka dni – biegnący za nim Lucyfer i on spierdalający w siną dal.
– Bel! – Przyjaciel dobiegł do niego i siłą odwrócił w swoją stronę.
– Co? – Zapytał Belzebub, zdając sobie sprawę, że nawet na jego standardy było to pytanie wyjątkowo głupie.
Lucyfer z pretensją rozłożył ręce. Demon nie sądził aż do dzisiaj, że da się rozłożyć ręce w sposób pretensjonalny.
– Nie wydaje ci się, że należą mi się jakieś wyjaśnienia?
Życie przybrało wyjątkowo jednotonowy wyraz. Mógł ich przenieść w jakiekolwiek inne miejsce. Chociażby do tego budynku, w którym zstąpił na Ziemię. Albo pod adres schroniska, które wyświetlał Szatan na prezentacji. Albo na ulicę Jasną. Był przekonany, że istnieje jakaś ulica Jasna.
CZYTASZ
Zawsze przy mnie stój
FantasyAniele Boży, stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój, Rano, wieczór, we dnie, w nocy, bądź mi zawsze ku pomocy I broń mnie od wszelkiego złego I zaprowadź do żywota wiecznego. Na szczycie w Paryżu przedstawiciele Nieba i Piekła decydują o tym, czy po...