12. Philia

41 5 0
                                    


Philia - grecki czasownik philéō jest blisko spokrewniony ze słowem philia. Oznacza „okazywać czułość w bliskiej przyjaźni". Jest charakteryzowany delikatnością, szczerym względem i więzią.


Kamael nie był pierwszą myślą Asmodeusza, która kojarzyła mu się ze słowami „przyjaciel" czy „sojusznik". Nie oznaczało to, że anioł nie był sam w sobie sympatyczny – był tym typem osoby, którą automatycznie się lubi i nawet nie wiadomo, za co – ale Asmodeusz nigdy nie miał z nim bliższego kontaktu. Spotykali się głównie na zebraniach i polu zawodowym, jako że Kamael pracował w gałęzi zajmującej się utrzymywaniem dobrych kontaktów z Piekłem. Czasami Kamael kontaktował się z demonem, kiedy szukał Michała, co obejmowało wspólną zgodę, że tamten wierzy, że nie ma go w Babilonie, a Asmodeusz nie zadaje pytań, po co ktoś w ogóle przyjaciela szuka.

Amy kojarzył jeszcze słabiej. Poza tym, że była deminicą, praktycznie nic ich nie łączyło. Przebywała głównie na Ziemi, wykonując zadania JABOLa, a w wolnym czasie będąc „łowczynią nagród", jak opisała swoje zainteresowania na zebraniu w Paryżu. Ku zdumieniu Asmodeusza, jej praca miała niewiele wspólnego z chodzeniem po starożytnych budowlach z kapeluszem Indiana Jones, a więcej w niej było sfałszowanych dowodów osobistych, okularów przeciwsłonecznych i pościgów. Na pytanie Szatana, czy ktoś kiedyś płakał, odpowiedziała bez zająknięcia „zawsze płaczą", nalewając sobie soku porzeczkowego.

Mimo to Asmodeusz nigdy się tak nie ucieszył, jak gdy do rozpadającego się budynku wparowali Kamael i Amy, ratując mu dupę.

Trzeba przyznać, że przez czas, kiedy był w pieczęci Salomona, Jaga i Perun naprawdę się starali. Grozili mu, zastraszali, próbowali przekupić. W jednym momencie Perun zdecydował się nawet machnąć mieczem w jego stronę, kalecząc go w policzek (ciężko powiedzieć, czy celowo, czy przypadkowo). Była to chwila, w której Asmodeusz po raz pierwszy od dłuższego czasu się uśmiechnął, ponieważ uświadomił sobie jedną rzecz – nie mają odwagi go zabić. Przynajmniej na razie.

Sytuacja była dość patowa, bo wypuścić też go nie mogli. Nie po tym, co zobaczył. Uzgodnili właśnie, że zadzwonią do Dumah, gdy Amy i Kamael wpadli przez drzwi niespodziewanie jak choroba na żonę Hioba. Opór dawnych bogów nie można było nawet nazwać walką – anioł z łatwością wyrwał miecz zaskoczonemu Perunowi.

Piętnaście minut później układ kart mocno się zmienił. Asmodeusz, uwolniony z pieczęci, którą Kamael natychmiast przerwał, opierał się o ścianę przy wejściu i patrzył, jak odgrywany jest przed nim dobry i zły glina, z wiadomym podziałem na role.

Amy była w trakcie opisywania wszystkich rzeczy, które im zrobi, jeżeli nie powiedzą, kto jest w całą akcję zaangażowany poza Dumah i Mammonem (o Dumah wspomniał Asmodeusz, imię Mammona Perun wypluł z szybkością karabinu maszynowego). Trzeba było przyznać, że opisy, chociaż anatomicznie niemożliwe, były bardzo barwne i ciekawie się ich słuchało. Wypytywała Jagę, ponieważ tamta warknęła coś do Peruna, gdy ten wydał Mammona, co na dobre zamknęło mu usta. Stało się oczywiste, że groźby Amy są o wiele przyjemniejsze niż rzeczy, które zrobi mu towarzyszka, jeżeli się nie zamknie.

W tym momencie rozległ się przeraźliwy dzwonek telefonu, przerywając rozmowę. Wszyscy spojrzeli na kieszeń niebieskiej bluzy Jagi; spod materiału prześwitywało źródło dźwięku, wibrując przeraźliwie. Amy kiwnęła w jej stronę głową, nakazując wyjąć przedmiot.

Jaga, pod czujnym okiem Kamaela, wyjęła telefon z kieszeni kurtki i pokazała im wyświetlacz. Mammon.

– Odbierz. Tylko bez żadnych głupich pomysłów – uprzedził anioł, podchodząc do niej.

Zawsze przy mnie stójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz