Przestałem w końcu wspominać złe czasy.
Co było to się nie octanie, więc teraz stałem na korytarzu i czekałem by mnie ktoś powstrzymał. Nie chce tam iść to jakbym szedł na rzeź. Popatrzyłem na Jeojina on tylko przytakną.
-Wychodzę.
-Będę czekać z ciastem.- Powiedział ze swoim słodkim uśmiechem.
Nacisnąłem na klamkę i wyszedłem z mieszkania, a potem z bloku. Szedłem w stronę mojego byłego domu, w którym oczekiwałem miłości i wsparcia, ale dostałem kłamstwa i nieufność.
Stałem w tym miejscu ostatni raz w mym życiu. Kolejny wdech był coraz trudniejszy, a serce szybko biło z każdą kolejną myślą jak mu to powiedzieć. Gdy w końcu zapukałem od razu się otworzyły w, a nich stał przestraszony Chan.
Pierwszy raz tak go widziałem. Gdy mnie ujrzał rzucił mi się w ramia i zaczął płakać mi na ramieniu.
-Gdzie byłeś misiek?
Odwróciłem wzrok.
-Musiałem coś załatwić.- Powiedziałem zimno.
-Dobrze. Teraz chodzi za mną mam wspaniałą wiadomości nie tylko dla ciebie.
Zaciągnął mnie do środka.
W kuchni przy stole siedzieli moi i jego rodzice. Popatrzyłem na niego pytająco on tylko się uśmiechną i szepną do ucha żebym się nie bał to nic złego wtedy bardziej się przeraziłem.
Cały czas trzymał moją rękę. Moja matka jak zawsze patrzyła na mnie tym złowieszczym wzrokiem, a ojciec gdy na mnie spojrzał wyglądał jakby się martwił. Nie spojrzałem na jego rodziców nie mogłem. Usiedliśmy przy stole i jedliśmy kolacje, którą zrobił starszy.
Gdy skończyliśmy jeść zaparzyłem herbatę dla wszystkich, a blondwłosy przygotował jakieś ciastka. Zaczęliśmy rozmawiać o jakiś pierdołach wtedy chciałem coś ogłosić ale Chan mnie wyprzedził.
Klękną przede mną wyciągnął ze spodni czerwone pudełeczko i je otworzył wieczko, a tam był wbity srebrny pierścionek z małym diamencikiem i zapytał.
-Felix jesteś mym życiem. Bez ciebie jestem nikim. Wiem, że dzięki tobie mogę tutaj przebywać. Ty dajesz siłę bym wstał i żył z tobą. Dlatego się spytam. Lee Felix wyjdziesz za mnie?
Nie, to tylko głupi żart. On to tylko wymyślił zaraz wszyscy się zaśmieją z tego głupiego żartu. Patrzyłem na niego mając łzy w oczach. Tylko szkoda, że to łzy smutku, a nie szczęścia.
Wszyscy czekali na moją odpowiedzi, a ja siedziałem jak wbity i patrzyłem ponuro na Chana.
-J-ja nie mogę. Przestań już Chan. Proszę.
Powiedziałem wstałem i chciałem wyjść z tego świata na zawsze, ale powiedziałem co miałem od samego początku. Poczułem jego dłoń gdy chciałem już odejść.
-Tak Bang to koniec.- Ostatni raz na niego popatrzyłem i odtrąciłem jego dotyk.
Wyszedłem zostawiając zdziwioną rodzinę i zdezorientowanego starszego. Tak będzie lepiej na pewno. Powtarzałem w duchu.
Zanim wróciłem do młodszego poszedłem jeszcze do parku mojej pierwszej miłość, która się właśnie skończyła. Stałem na pagórku i patrzyłem jak księżyc powoli wznosi się ku górze, i na gwiazdy migające jak małe lampeczki. Ten widok jest kojący jeszcze te świerszcze, które leciutko grały z podmuchem zimnego wiatru.
Wtedy zaśpiewałem piosenkę bólu. Śpiewałem dopóki nie zabolało mnie gardło. Potem zauważyłem. że ktoś na mnie patrzy z daleka przestraszyłem się i szybko z stamtąd uciekłem za drzewa.
Nagle czarna postać poszła na miejsce, w którym przed chwilą stałem. Szukał mnie. Gdy był pod księżycem, który go oświetlał był jak książę posypany srebrnym pyłem. Przyjrzałem się postaci i nie mogłem uwierzyć oczom.
-Więc to ty.- Powiedziałem szeptem do siebie.
I wszystko stało się jasne.
CZYTASZ
Nowy ja [Changlix]
RomanceWszystko jest pięknie. Felix mieszka razem z Chanem i tworzą kochającą się parę ale nie na długo. Co się mogło stać że ich związek nie przetrwał. Może winna leży po obuch stronach tego nie wie nikt. To jest moje pierwsze opowiadanie więc proszę o z...