IV

173 30 11
                                    

— Dazai, idź do Mikasy i poproś ją o dokumenty, które zdobyliśmy na wczorajszej akcji. — powiedziała Kouyou, patrząc z uwagą na chłopca. Jeszcze nigdy nie widziała u niego takiej reakcji. Bacznie obserwował poczynania Moriego, który opatrywał rany rudzielca. Zupełnie jakby chciał się upewnić, że na pewno wszystko będzie z nim w porządku. Było to o tyle niecodzienne, co ciekawe. Wcześniej, Ozaki nigdy nie widziała, aby Osamu się o kogoś martwił. Wręcz nie miało dla niego znaczenia, co się dzieje z innymi.

— Mógłbyś przy okazji przynieść jakąś swoją bluzę? Ta koszulka jest cała we krwi i nie nadaje się do noszenia, a przecież nie chcemy żeby doszło do wychłodzenia organizmu — dodał czarnowłosy, kończąc bandażować ramię niebieskookiego.

Chuuya natychmiast zaczął zaprzeczać. Nie potrzebował nowych ubrań. Krew nie stanowiła problemu. Zdążył się do niej przyzwyczaić. Poza tym nie chciał zabierać czyichś ciuchów. Nie potrafił też zrozumieć, dlaczego ci ludzie się o niego martwili. Wystarczyłoby tylko zatamować krwawienie i tyle, prawda?

— Naprawdę nie trzeba. — odpowiedział cichutko, w głębi duszy wciąż bojąc się sprzeciwić. Chociaż musiał przyznać, że trochę zaufał tej trójce. Ta pani w pięknym kimonie. Pan o tajemniczym spojrzeniu. Dazai. Oni wszyscy byli dla niego mili. Pierwszy raz w życiu ktoś go tak traktował. Nie jak rzecz lub potwora, który nadaje się wyłącznie do niszczenia wszystkiego na swojej drodze. Tylko jak człowieka.

~ * ~

— Nie musisz dziękować. Może być trochę za duża, ale nic nie poradzę na to, że jesteś ode mnie mniejszy. — powiedział wesoło Osamu. Początkowo nie miał w zamiarze tej kąśliwej uwagi, ale jakoś tak samo wyszło. Aczkolwiek reakcja rudzielca utwierdziła go w przekonaniu, że od teraz będzie to jego ulubione zajęcie. Wkurzony Chuuya to widok warty każdej ceny.

— Nie jestem mały! — odpowiedział oburzony. Czemu ten brunet był tak bardzo wkurzający? Przecież wciąż był dzieckiem. Jeszcze urośnie. — Poza tym ty też nie jesteś nie wiadomo jak wysoki. To tylko kilka centymetrów! — nadął lekko policzki nawet nie zdając sobie z tego sprawy. To był odruch, na który po prostu nie zwracał uwagi. Brązowooki natomiast nie omieszkał skomentować również tego.

— Uroczy kociak. — dodał. Rudzielec wstał gwałtownie, zaciskając ręce na wciąż niezałożonej bluzie. Osamu uważnie mu się przyjrzał. Miał bandaże owinięte wokół ramienia i brzucha. Opatrunki znajdowały się również na obu nadgarstkach chłopaka, na których miał poważne otarcia po okuciach. Nakahara spojrzał gniewnie w ciemne tęczówki.

— Idiota! Powiedziałem żebyś tak do mnie nie mówił. Nie przypominam kota i nie jestem uroczy, więc przestań mnie tak nazywać! — Dazai pochylił się nieco do przodu, zbliżając swoją twarz do twarzy Chuuyi.

— Bo co mi zrobisz, hm? — w jednej chwili zawziętość Nakahary i cała złość wyparowały. No tak. Nie powinien był krzyczeć. To jedno zdanie boleśnie uświadomiło go, w jakiej obecnie znajdował się sytuacji. Osamu mógł zrobić wszystko, on musiał się po prostu słuchać.

— Nic. — oznajmił cicho. Usiadł z powrotem na materacu, ubierając wręczoną wcześniej bluzę. Z początku chłopaka zatkało i trochę rozczarowało zachowanie rudego. Czemu tak szybko odpuścił? Potem spojrzał na jego skuloną sylwetkę i te niebieskie oczy. Teraz smutne i pozbawione blasku. Tyle wystarczyło, aby zrozumiał, że powiedział o jedno zdanie za dużo. Westchnął, usadawiając się bliżej drobniejszego.

— Hej, nie o to mi chodziło. No już, nie rób takiej miny. — zaczął, wytykając sobie błąd. Był zły na siebie. Powinien bardziej uważać na słowa w towarzystwie rudzielca. Jedno, nieopatrznie dobrane sformułowanie i Chuuya stawał się kłębkiem strachu i smutku. Tego cholernego smutku. Brunet próbował znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytanie. Dlaczego tak bardzo przejmował go los i emocje jakiegoś dzieciaka poznanego zaledwie pół godziny wcześniej? I pierwszy raz w życiu nie potrafił. Może to była kwestia ciekawości? Ot, zwykła chęć poznania nowej zdolności i tyle. Nic więcej. Kolejny pionek, którego można wykorzystać. Podświadomie czuł jednak, że to nie to. Tym razem to było coś innego. Coś, czego powoli zaczynał się bać, ponieważ tego nie rozumiał.

Stay with me || Bungou Stray DogsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz