V

147 27 2
                                    

— Ne, Chuuya. Jesteś głodny? — zapytał znienacka brunet, patrząc uważnie na profil rudzielca, który był pochłonięty przeglądaniem zdjęć Jokohamy w internecie. Ów pytanie zostało zadane nagle, bez żadnego ostrzeżenia. W zaledwie pół sekundy, Dazai, z opowiadania o niesamowitej wysokości tutejszych budynków, co swoją drogą wydało się Nakaharze nieco dziwne, w końcu to nie była najbardziej zadziwiająca rzecz w tym mieście, skończywszy jedno zdanie, od razu przeszedł do następnego. Toteż chwilę zajęło mu zrozumienie przekazu. Odwrócił lekko głowę w stronę ciemnookiego i spojrzał nań z zapytaniem, które chwilę potem zamieniło się w delikatny błysk w lazurowych oczach.

— Huh? Czemu pytasz? — wciąż nie wiedział, dlaczego brunet jest dla niego taki miły. Czemu chciał spędzać z nim czas i opowiadać mu o zwykłych pierdołach? To nie miało sensu. Znali się przecież tylko kilka godzin. Z drugiej strony wcale nie musiało go mieć. Przecież dobrze się dogadywali i czuli w swoim towarzystwie. Może to tylko dziecięca naiwność. Nadmierna ufność, iż każdy, kogo poznasz, jest twoim przyjacielem...

— Zrobiło się już późno, więc jakie jest twoje ulubione danie? — spytał ze śmiechem. Niektóre reakcje Chuuyi były doprawdy rozbrajające. To, jak czasami wykonywał zwykłe gesty, odruchy, do których nie przykładał większej uwagi, dodawały mu swoistego uroku. W pewnych momentach Dazai, zamiast człowieka, widział kota. Nie mógł powstrzymać wtedy uśmiechu, a zapanowanie nad własnym ciałem okazywało się jeszcze trudniejsze. W takich chwilach miał po prostu ochotę wyciągnąć rękę, dotknąć tych płomiennych włosów i lekko je potarmosić. Szkoda tylko, że rudzielec wcale niczego nie ułatwiał. Znowu nadął delikatnie policzki, skrzyżował ręce na piersi i odwrócił się bokiem do bruneta, robiąc wyjątkowo zamyśloną minę. Wszystko byłoby by w porządku, Osamu dalej głupkowato by się uśmiechał, a Chuuya udawał, że wcale nie jest słodki, gdyby ciemnowłosy nie zauważył u drugiego chłopaka lekkiego zawodu. Nakahara westchnął cicho i zaczął mówić, mając wzrok skierowany przed siebie.

— Wiesz, że nie musisz tego robić prawda? Jeśli zmuszasz się do bycia miłym tylko dlatego, żebyście mogli mnie wykorzystać we własnych interesach, to niepotrzebnie się wysilasz. Możecie zrobić, co chcecie, ja i tak... — przerwał nagle, będąc zmuszonym spojrzeć w ciemne oczy, w których zobaczył niezwykłą wręcz determinację i lekką naganę. Ciemnowłosy trzymał swoje chude dłonie na policzkach mniejszego, delikatnie je ściskając. Chuuya kątem oka zauważył również bandaże owinięte wokół nadgarstków bruneta. Nie wiedział, jak daleko sięgały, ale był bardzo ciekaw przyczyny ich noszenia. Teraz jednak miał o wiele większy problem na głowie, a dokładniej nos Dazaia praktycznie stykający się z tym jego i brązowe tęczówki przewiercające go na wylot.

— Ehh... I co ja mam z tobą zrobić Chu – chu, co? Wiem, że mi nie ufasz. Powiem więcej. Uznałbym cię za idiotę, gdybyś tak po prostu wierzył we wszystko, co ci powiem, no ale rzucać takimi oskarżeniami? Ja tu się staram, opowiadam, chciałem już nawet zacząć mówić o jednej takiej rzece, nad którą Mori-san usilnie nie pozwala mi iść... — w tym momencie w niebieskich oczach pojawiło się lekkie zdezorientowanie. Dazai wypowiedział to zdanie takim tonem i naburmuszoną miną, jakby był to koniec świata, albo przynajmniej obraza jego majestatu.

Co jest takiego ciekawego w rzece? To zwykła woda, z tą różnicą, że płynąca.

— No, ale wracając, trochę więcej optymizmu co? Nikt cię tutaj nie skrzywdzi, obiecuję. — potarmosił nieznacznie rude włosy i odsunął się na bezpieczną, jak to stwierdził Chuuya, odległość. Był z siebie wyjątkowo dumny, ponieważ w lazurowych oczach pojawiły się iskierki zaciekawienia.

— Ryż wystarczy. — odpowiedział cichutko Nakahara. Wciąż siedział lekko pochylony do przodu, ze wzrokiem wbitym w podłogę, chociaż nadal kątem oka obserwował czy aby na pewno Osamu nie jest na niego zły.

— No nie wytrzymam. — skomentował brunet, kładąc się na materacu i zasłaniając jasną twarz kościstymi dłońmi w wyrazie kompletnego załamania. Rudzielec przez chwilę nie wiedział, co się dzieje ani co zrobił źle. Dlatego podszedł powoli na czworakach i nachylił się nad obliczem ciemnowłosego.

— Dazai? — spytał niepewnie, sekundę później odchylając się gwałtownie, gdy brunet nagle usiadł. — Co ty... — urwał w połowie, zobaczywszy szeroki uśmiech chłopaka.

— Świetnie. W takim razie, przyniosę ci ryż ze wszystkim, co zdołam tam wpakować. — powiedział szybko i w tym samym tempie opuścił celę, żwawo ruszając w tylko sobie znanym kierunku.

~ * ~

Wrócił po zaledwie dwudziestu minutach z ogromną tacą jedzenia. Postawił ją przed zdziwionym rudzielcem, po czym podparł rękami biodra i spojrzał z lekką dezaprobatą na to, co przyniósł.

— Chciałem przynieść coś bardziej wymyślnego, ale Koyou-san stwierdziła, że nie można się objadać przed spaniem, a poza tym więcej nie damy rady zjeść, więc mamy kolorowe onigiri, mitarashi dango i zieloną herbatę. — usiadł ponownie na materacu i już chciał zacząć jeść, gdy nagle przypomniało mu się coś jeszcze. — Ach! Mori-san powiedział, żebyś wziął te tabletki po kolacji i popił wodą. — wskazał na małą butelkę wody i pojemniczek z białymi pigułkami.

~ * ~

Następne dni właściwie nie różniły się za bardzo od poprzednich. Dazai przychodził codziennie i opowiadał o różnych rzeczach Nakaharze, który słuchał wszystkiego z ogromną ciekawością.

Co dwa dni pojawiał się również Mori, aby sprawdzić stan rudzielca. Razem z nim przychodziła także Ozaki, chcąc sprawdzić, jak chłopiec się czuje.

Aż w końcu, po dwóch tygodniach zwyczajnej rutyny, Osamu wypowiedział zdanie, którego Chuuya wcale nie chciał usłyszeć.


_________________________________

Dobra, udało mi się napisać kolejny rozdział :) 

Jest co prawda nieco krótszy od poprzednich, ale chciałam skończyć na tym momencie, a nie widzę sensu we wstawianiu jakichś pierdół byle dojść do tysiąca słów.

Także mam nadzieję, że się podobał i był choć odrobinkę śmieszny ( bo taki w zamiarze miał być, ale nie wszystko zawsze idzie po naszej myśli... )

Poniżej zdjęcia potraw, które pojawiły się w rozdziale <3

Do następnego!

Do następnego!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dango

Onigiri

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Onigiri

Stay with me || Bungou Stray DogsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz