Rozdział 8

1.5K 95 221
                                    

Maki per

- Skuichi wracaj. Nic mu nie będzie! Kaito z nim przecież jest!- krzyknęłam ale mój przyjaciel nie słuchał. No nie wierzę. Ruszyłam za nim mając nadzieję że go dogonię jednak chłopak pędził przed siebie jak opętany. Co on ma z tym kokichim. Zakochał się w nim czy jak?

Kokichi per.

- dobra. Więc. Jeśli chodzi o procenty. To uznajmy. Nowy zestaw noży kuchennych który chcesz kupić dla Maki kosztuje 80 złotych. W czasie wiosny jest o 20% tańszy. I chcesz wiedzieć ile noże kosztują po przecenie.

- no tak. I jak go obliczyć?- spytał Kaito.

- 80 złotych to początkowe 100%. A chcemy wiedzieć ile to 20% więc dzielimy liczby na pół. W sensie. 50% to będzie 40. Połowa z 80. Teraz 50% dzielimy na pięć części czuli mamy po 10 % i 40 też dzielisz na 5 części czyli po 8 mamy.- powiedziałem.

- czyli 10 % to 8 złotych. A 20 % to będzie 16 złotych. - powiedział Kaito.

- tak. I teraz to 16 złotych odejmujesz od 80. - powiedziałem.

- to będzie 64 złote - powiedział Kaito.

- tak. Więc skoro rozumiesz to zrób zadanie 3 a ja zrobię herbatę- powiedziałem. Kaito przytaknął na moje słowa i zajął się zadaniem. Ruszyłem do kuchni i zastanawiałem się co tak u Shuichiego. Pewnie dobrze się bawi beze mnie. W koñcu jestem zwykłym kłamliwym szczurem i wszystkim przeszkadzam... wczoraj spędził ze mną czas tylko z litości. Po co w ogóle robiłem sobie nadzieję na to że moje życie się zmieni? Tak czy inaczej wszedłem do kuchni i od razu zagotowałem wodę w czajniku. Wyjąłem filiżanki i zacząłem szukać herbaty. W której półce może być? Przeszukałem dolne szuflady ale nic tam nie było. Czyli gdzieś na górze znajdę herbatę. Spojrzałem na górne szafki. Trzeba jakoś je otworzyć i do nich dosięgnąć. Poszedłem po krzesło i po chwili je przyniosłem. Podstawiłem je sobie pod szafki i powoli zacząłem wspinać się po krześle. Otworzyłem pierwszą szufladę a tam nic. Duga i też pudło. I otworzyłem z trudem trzecią najwyżej umieszczoną szufladę i co? Tam była herbata. Dosięgnąłem jej z trudem i po chwili ją miałem. Szkoda tylko że przy okazji wypadły wszystkie rzeczy z tej szuflady. Na szczęście nic się nie zbiło. Ale muszę to posprzątać. Powoli zszedłem z krzesła i położyłem herbatę na stole. Zająłem się zbieraniem wszystkich rzeczy i znowu powoli wszedłem na krzesło. Próbowałem odłożyć te wszystkie rzeczy ale ledwo co dawałem radę dosięgnąć tej półki. Czemu wszystko zawsze jest tak wysoko. Po chwili poczułem jak ktoś mnie podnosi i dostałem zawału.

- ale ty leciutki- powiedział Kaito trzymajàc mnie tak bym dosięgnął pułki.

- wcale nie jestem aż taki leciutki i malutki okey? Nie moja wina że nie rosnę- powiedziałem trochę wściekły na wszechświat za to że nie rosnę i wyglądam jak jebany krasnal ogrodowy.

- okey okey. To wina tego że jestem silny i dlatego dla mnie ważysz tyle co piórko- powiedział Kaito. Po chwili ułożyłem wszystko i Kaito odstawił mnie na ziemię.

- jak tam zadanie?- spytałem.

- zrobione panie profesorze- powiedział Kaito z wielkim uśmiechem.

- to zaraz sprawdzę.- powiedziałem biorąc czajnik i zalewając herbatę. Przez chwilę patrzałem jak woda z przezroczystej robi się kolorowa. To takie magiczne. Odstawiłem czajnik po czym wziąłem do rąk filiżanki i ruszyłem z Kaito w stronę salonu.

- hej... a jak to się stało że przekonałeś do siebie Shuichiego? - spytał Kaito kiedy już dotarliśmy do salonu. Położyłem filiżanki z herbatą na stoliku i spojrzałem ma chłopaka.

- nie przekonywałem go do siebie. Sam zmienił zdanie na mój temat- powiedziałem wiedząc że pewnie Shuichi dalej za mną nie przepada i robi wszystko z litości ale nie mogę tak powiedzieć Kaito bo spyta mnie czemu z litości a wtedy będę musiał mowić
O tym co działo się u mnie w domu.

- przecież Shuichi cię nie lubił a teraz nagle się o ciebie martwi. Chyba mi nie powiesz że tak nagle zmienił zdanie- powiedział Kaito.

- ty jakoś tak nagle zmieniłeś zdanie- powiedziałem popijając herbatę. To dziwne że Kaito mnie tak o wszystko wypytuje. Czy on coś podejrzewa? Nie. Jest na to za głupi. A co jak Shuichi mu wszystko powiedział? Albo po prostu Saichara nie chciał mojego towarzystwa więc poprosił Kaito by mnie zajął na po południe? Muszę się tego dowiedzieć.

- nie zmieniłem. To znaczy zmieniłem ale dlatego że potrzebowałem korków- powiedział Kaito. Spojrzałem na niego.

- Kaito nie kłam. Wiem wszystko. - powiedziałem chodź tak na prawdę nic nie wiedziałem. Mam nadzieję że się nabierze i mi wszystko wyśpiewa.

- jak to wiesz? Shuichi powiedział ci że mam cię zająć byś mu nie przeszkadzał? - spytał Kaito. Przymknąłem oczy i spuściłem głowę. A więc to tak? Tylko przeszkadzam. Nie jestem potrzebny. Jestem zwykłym problemem którego Shuichi nie chciał mieć więc go oddał komuś innemu. To boli. I pomyśleć że chcieli się mną tak bawić i udawać że się mną przejmują albo że jednak mnie lubią. Nienawidzę ich! To takie okrutne i bolesne!

- Hej Kokichi? - odezwał się po chwili Kaito. Wstałem odkładając herbatę i zabrałem swoje rzeczy.

- to koniec lekcji na dziś- powiedziałem zimnym tonem i ruszyłem do drzwi. Zbierało mi się na płacz. Chciałem zniknąć. Znów czułem tę pustkę. Znów chciałem po prostu przestać istnieć. Czemu dano mi nadzieję tylko po to by zaraz ją zabrać i zastąpić tak wielką rozpaczą i bólem? Czemu? Ubrałem w pośpiechu buty i wyszedłem idąc przed siebie. Nie obchodzi mnie już nic. Jak potrąci mnie samochód bo nie będę patrzeć na ulicę to trudno. Mam to po prostu gdzieś. Tylko oby Kaito za mną nie szedł. O czym ja myślę? Przecież nie pójdzie bo jestem tylko problemem. Przyspieszyłem kroku a po policzkach spłynęły mi łzy. Czemu to musi tak boleć? Czemu ta pustka wróciła? Czemu to takie okropne uczucie? Czemu muszę go doświadczać? Po chwili zaczęło padać. Super. Wszedłem do pierwszej lepszej kawiarni i usiadłem w pierwszym lepszym stoliku. Nie mam ochoty na nic. Wyjąłem z plecaka swój pamiętnik i zacząłem zapisywać w nim to co się wydarzyło i to co czuję.

- dzień dobry. Podać coś panu?- spytała kelnerka podchodząc do mojego stolika.

- gorącą czekoladę poproszę. I serniczek jeśli można- powiedziałem. Kelnerka zapisała to i ruszyła dalej obsługiwać klientów a ja... zacząłem się zastanawiać co teraz ze sobą zrobić. Zacząłem wypisywać wszystkie moje myśli w pamiętniku.

CO MAM ZROBIĆ?
Mam pójść i skoczyć z mostu? Nie. Jest dzień i dużo ludzi tam będzie? Rzucić się pod pociąg? Nie. Na stacjach też będzie dużo ludzi. Utopić się? Gdzie? Jedynie rzeka mi przychodzi na myśl ale ona jest pod mostem i ludzie zobaczą jak będę się topić. A może kupię dużo różnych leków, alkoholu i pójdę gdzieś do lasu głęboko, głęboko i  tam to spożyję? Albo... może po prostu kupię nóż i się tam zadźgam? Obojętnie mi to jak zginę byle bym po prostu się zabił i nikt mnie nie szukał ani mi nie pomagał. Ostatnio miałem pecha ale teraz może uda mi się popełnić samobójstwo bez świadków którzy w razie czego mnie odratują. Postanowione. Po kawie i ciastku idę do lasu się zabić. Tam nie będzie ludzi w czasie deszczu i nikt mnie nie będzie tam szukać. W końcu będę mógł zniknąć z tego okropnego świata i przestać być problemem dla tych wszystkich ludzi z mojej klasy.







Ohayo moje kociaki. Kolejny rozdział wleciał i mam nadzieję że się cieszycie. Kto nie śpi to przeczyta a kto śpi ten przeczyta jutro. A teraz powiem tak. Kokichi potrzebuje dużo miłości więc proszę w komentarzach pod tym rozdziałem o spam fioletowych serc! Dalej! Dużo serduszek koloru kokiczowego! 💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜

Oumasai: szczere kłamstwo i fałszywa prawda. [Zakończone ] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz