15

2.5K 77 5
                                    

Od razu gdy weszłam do szkoły zastałam Evansa przy drzwiach. Wyglądał jakby na kogoś czekał. Gdy nasze spojrzenia się spotkały zaczął iść w moją stronę. Od razu skręciłam w przeciwną stronę, ale na kogoś wpadłam. Tym kimś na moje szczęście był Noah.

- hej, wyglądasz jakbyś przed kimś uciekała.

- chodźmy szybko - spojrzałam na przyjaciela i pokazałam oczami aby spojrzał w bok na Adama który przeciska się przez tłum ludzi. Nic nie powiedział tylko pociągnął mnie w stronę biblioteki szkolnej. Chyba go zgubiliśmy.

- coś się stało na tej imprezie? Też tam był?

- bardzo dużo. I to nawet nie wiesz ile.

- opowiadaj.

Opowiedziałam całą historię przyjacielowi. No prawie. Nie powiedziałam mu jedynie że zostałam na noc u Davida, ale to tylko mały szczegół.

- dlaczego mnie unikasz? - znikąd pojawił się Evans.

- ja? Unikam cię? Niby kiedy?

- no przed chwilą.

- pff wydawało ci się.

- ej koleś, nie widzisz, że ona nie ma ochoty z tobą rozmawiać? - wtrącił się Noah, a ja modliłam się aby nie dostał w twarz. W końcu nie wiadomo co ten debil może zrobić w złości.

- nie wtrącaj się w moje i Sam sprawy jasne?- Przyjaciel nic nie odpowiedział - A kontynuując Sam możemy pogadać na osobności?

- a o czym tu rozmawiać? Dałeś mi jasno do zrozumienia że nie obchodzę cię chociaż w najmniejszym stopniu.

- to nie tak. Proszę daj mi wytłumaczyć to - spojrzałam na Noah aby zostawił nas samych.

- będę czekał na ciebie pod salą - powiedział na odchodne i poszedł.

- więc? Co chciałeś wytłumaczyć?

- To nie tak. Zależy mi na tobie jak na nikim innym. Jesteś dla mnie cholernie ważna. I nie wiem po co to sobie robisz? - poczułam jak moje serce zaczęło bić szybciej, a ręce zaczęły się pocić. Jestem pewna że choć trochę z tego stresu pobladłam.

- czyli? - starałam się brzmieć jak naturalniej.

- czyli to - wziął moją rękę i odsłonił moje rany i te świrze i stare. Po rozmowie z Evansem znów to robiłam i wczoraj również. Cholera - myślisz że nie wiem że się okaleczasz i głodzisz? Przecież w piątek widziałem te rany. A ty jeszcze udajesz! - podniósł głos - po co to robisz?

- nie twój pieprzony interes. Trzeba było najpierw myśleć później mówić! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, więc żegnam - już miałam odchodzić ale zatrzymał mnie jego głos.

- proszę, chce ci pomóc.

- Na huj interesujesz się moim życiem i moimi problemami! Co cię to obchodzi co?! I tak większość moich problem są przez ciebie! - naszą ostrą wymianę zdań przerwał David.

- Zostaw ją i tak już za wiele przez ciebie wycierpiała - Evans spojrzał na nas i odszedł bez słowa - nic ci nie jest?

- nie, dziękuje a teraz muszę iść na lekcje - odpowiedziałam, zostawiając bruneta samego. Co on sobie w ogóle myśli? Nie pozwolę mu na kolejne zranienie mnie. I tak już dużo mi problemów stworzył.

Na lekcje weszłam spóźniona. Usiadłam obok przyjaciela. Przez cały czas obserwował mnie.

- co ty taka wkurzona? - zapytał szeptem.

- lepiej nie pytaj - odpowiedziałam obojętnie.

———————––

Do końca lekcji Evans nie przychodził do mnie. Czekałam przy wyjściu czekałam razem z Noah na Davida bo miałam sprawę do niego.

- hej, zapomniałem ci wcześniej powiedzieć że mam jeszcze trening, chcesz na mnie poczekać, czy masz plany? - zapytał, wcześniej zbijając piątkę z Noah.

- mogę iść bo w sumie nic do robienia nie mam. A ty idziesz? - zwróciłam się do Blondyna.

- mam plany więc nie zdążę jak zostanę. Spotkamy się innym razem.

- okej to pa - przytuliłam się na pożegnanie.

- pa mała.

//////

Przez cały czas patrzyłam się albo w telefon albo na Davida. Drużyna naszej szkoły w ramach przygotowania do zawodów z koszykówki to grała z jakąś inną szkołą. Ciągle patrzył na mnie Adam, a przez jego nieuwagę przegrywali. Gdy skończyli, chłopaki poszli się przebrać, a ja czekałam na Davida. Pierwszy jednak wyszedł Evans.

- dlaczego mnie unikasz?

- stary mówiłem ci żebyś się od niej odwalił - z szatni wyszedł brunet - dlaczego cały czas ją nachodzisz? Nie rozumiesz że ona nie chce z tobą gadać?

- ja chce jej tylko pomóc!

- w czym chcesz niby jej pomóc, co?!

- serio nie wiesz? Jesteś tak ślepy że nie widzisz że się głodzi i okalecza?! Serio?! - gdy to mówił wziął moją rękę i odsłonił wszystkie moje rany ukazując je brunetowi, który teraz patrzył swoimi niebieskimi oczamy w moje zeszklone. Przez chwilę milczał.

- gdyby nie ty, nie robiłaby tego, chodź, idziemy - warknął i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. Evans stał tam jak słup i patrzył na nas.

|||||||||

Ogólnie to ten rozdział uważam nie za jakiś najlepszy ale za to macie mały maraton.

Proszę, przytul mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz