- Nie mogłaś się powstrzymać? Teraz cały szkoła huczy tylko o jednym- usłyszałam Jude'a, która siedział po mojej prawej stronie. To był wielki dzień- dzień naszej randki.
- Nie, nie mogłam. A po za tym mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie- tu Jude uniósł brwi- na przykład wybieranie imię dla naszego dziecka- oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Nasze spotkanie można nazwać coś w rodzaju randką, chociaż nie wiem czy to też tak wygląda z jego perspektywy. Rozmowa szła nam bardzo dobrze.
W pewnej chwili Jude'owi zadzwonił telefon. Odszedł trochę dalej i odebrał. Po kilku sekundach zobaczyłam, jak cała radość ,,zbiega'' z niego, a na twarzy zamiast jego uśmiechu pojawia się poważność- maska, którą nosi na co dzień.
- Muszę się zbierać- oświadczył szybko, zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć- dokończymy nasze spotkanie kiedy indziej.
- No dobrze- odpowiedziałam krótko. Założył kurtkę, już miał wychodzić z kawiarni, gdy nagle sobie coś przypomniał- Kasa- Podszedł do sprzedawczyni, po czym ona policzyła wydatek, a on zapłacił (za nas dwojga). Myślałam sobie tak ,,jaki z niego romantyk, płaci za mnie''. Ale moje myśli pobiegły gdzie indziej, gdy wyszedł kawiarni.
Trzeba się zbierać. Dokończę soczek i pójdę. A może by tak go śledzić? Nieee, gdyby to było coś ważnego to by mi powiedział. Ale jakim prawem przerywa naszą randkę!? Dosyć tego idę tam.
Natychmiast wstałam choć z niepotrzebnym impetem, bo wszyscy ludzie się na mnie spojrzeli. To miała być cicha misja. Parsknęłam śmiechem- była już nie jest. Musisz być poważna [T.I]... inaczej nici z misji. Wyszłam z kawiarni bez kłopotów.
Gdzie on mógł pójść w lewo czy w prawo? Hmmm może prosto. Na początek pobiegłam w prawo, ale potem zawróciłam i pobiegłam w lewo. Szłam szybkim krokiem. Średnio znałam drogę. Co jakiś czas wykorzystywałam swoją wiedzę i chowałam się, ale stwierdziłam, że jeśli daleko pójdziemy, to będę musiała liczyć, że Jude się nie odwrócił.
Po jakimś czasie faktycznie nie znałam drogi, więc szłam trochę za nim, oddalona jakieś sto metrów. Ale zanim wchodziłam spoglądałam zza rogu ulicy, patrząc gdzie skręca. Kilka razy obrócił się, ale na szczęście nie zauważył mnie.
Nogi mnie bolały, a śledzenie go stawało się po prostu nudne. Nie było już to samo ekscytujące zajęcie, co na początku. Normalnie bym dawno zawróciła, ale już dawno zgubiłam drogę. Pozostało mi tylko liczyć na Jude'a. Że wie dokąd idzie, pobędzie tam piętnaście minut i pójdzie do domu, nigdzie się przedtem nie zatrzymując.
W końcu zobaczyłam jakiś duży żółty budynek. ,,To chyba szkoła''- pomyślałam. Ujrzałam, jak chłopak idzie w jego stronę, ale w końcu skręca i dalej idzie już w stronę drzew.
Puściłam się za nim biegiem, który był jak dotąd najszybszy, a zarazem najcichszy. W końcu usłyszałam głos Jude'a...
- Gdzie są dane, które miałeś zdobyć?
--------------------------------------
448 słów, mam nadzieję, że się podobało. Jak wkradł się jakiś błąd lub powieści się podoba, to napisz do mnie lub też zostaw komentarz. Będzie mi naprawdę miło. Napiszcie mi też czy wolicie nowe czy stare nazwy rozdziałów. Chętnie przeczytam wszystkie wasze sugestie
CZYTASZ
[T.I] x Jude Sharp
Romance[T.I] to nowa dziewczyna w Akademii Królewskiej. Jest na wymianie uczniów z Polski. Jest zafascynowana kulturą japońską. Czy zdobędzie tam tylko wiedzę? A może coś jeszcze?