3.

151 9 0
                                    


Wstałam o 15. Wyciągnęłam paczkę papierosów z kieszeni kurtki i poszłam z zapalonym papierosem na balkon.
Złociste słońce, nad Gotham, chyliło się już ku zachodowi. Było ciepło, pomimo późnej jesieni.

Kiedy spaliłam papierosa, ubrałam się w czarną długa sukienkę, nałożyłam maskę i w biegu założyłam kapelusz na głowę.
Wyszłam na świeże powietrze, żeby załatwić nowy samochód u starego znajomego w Gotham. Nie było to daleko, więc udałam się na pieszo zwiedzając miasto na nowo.

Weszłam do niskiego budynku w którym stały najróżniejsze samochody.
- Witaj stara znajomo. - Usłyszałam od progu. Podszedł do mnie wysoki mężczyzna w średnim wieku.
- Jim, Kopę lat. - Powiedziałam cicho.
- Czego poszukujesz droga damo. - Jim
uśmiechnął się.
- To co zwykle, nic się nie zmieniło. Ferrari. - Powiedziałam do mężczyzny. Jim pokazał gestem, żebym poszła za nim.
- Niestety, nie mamy już czerwonego modelu. - Powiedział Jim.
- Może być czarny. - Mruknęłam oglądając auto.
- Kartą. - Powiedziałam. Jim popatrzył się na mnie zdziwiony.
- Nie chcesz wiedzieć jaka cena? - Zapytał.
- Bez różnicy. - Powiedziałam, wyciągając kartę płatniczą. Kiedy zapłaciłam, mężczyzna dał mi kluczyki do auta i wyjechałam na ulicę.
Jeździłam bez celu po mieście aż nagle poczułam wibracje telefonu. Dzwonił Jacobs.

- Skontaktowałem się z Jokerem. Powiedział, że może się z panią spotkać u niego, o 18 ale nic za darmo. Chce 10000. - Powiedział Jacobs. Przewróciłam oczami.
- Niech mu będzie. - Powiedziałam i rozłączyłam się.

Podjechałam do kawiarni, żeby zamówić kawę. Popatrzyłam na zegar w budynku, który wskazywał godzinę 17.
Wsiadłam do samochodu i udałam się w stronę miejsca które podał mi później Jacobs.

Był to jasny budynek z wielkimi oknami. Przed wejściem stało dwóch ochroniarzy. Wyciągnęłam 10000 w banknotach i dałam jednemu z nich a oni od razu mnie przepuścili. Weszłam po schodach na górę.

Na środku stał mały stolik do której do okoła stały dwa ciemno fioletowe fotele w którym jednym z nich siedział mężczyzna o jasno zielonych włosach z lampką wina w ręku.

- Co cię tu sprowadza moja droga. - Uśmiechnął się. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Chcę, zaproponować współpracę. - Powiedziałam, siadając na fotelu obok niego.
- Współpraca? - Powtórzył Joker, nalewając mi wina. - W jakim celu?
- Łączy nas tylko jeden główny cel,  Batman. - Powiedziałam cicho. Mężczyzna Uśmiechnął się.
- A mógłbym wiedzieć z kim w ogóle  rozmawiam? - Powiedział Joker wstając z miejsca.
- Nie mogę tego zdradzić. - Powiedziałam niepewnie obserwując każdy jego ruch.
- Hmm ciekawe, w masce i nie chce zdradzić nawet imienia. Może jesteś bezimienna? - Zaśmiał się.
- Można tak powiedzieć. - Szepnęłam.
- To przykro, bo współpracuje tylko z osobami które posiadają imię. - Powiedział chodząc dookoła mnie.

Wstałam z fotelu.
- Gdzie jest twoja dziewczyna ? - Zapytałam i oparłam się o fotel. Joker zatrzymał się.
- Csi, Csi, Csi. Nie mów o niej. - Szepnął Joker.
- Niech zgadnę, znudziła Ci się. - Powiedziałam do Jokera.
- Tak jakby, stała się nieznośna. - Powiedział sucho Joker. Nastała krótka chwila ciszy.

- Wiesz... Jesteśmy do siebie bardzo podobni. Oboje chcemy pokonać za wszelką cenę Batmana, i oboje zostaliśmy w jakiś sposób skrzywdzeni przez bliskich. - Wypaliłam nagle, podchodząc do mężczyzny.

Joker odstawił kieliszek wina na kominku. Popatrzyłam się w jego oczy. Miały ciemno zielony odcień. W pewnej w chwili zdjęłam maskę z twarzy. Joker popatrzył się na mnie zdziwiony. Nagle wziął moja głowę w swoje nad wyraz ciepłe ręce i delikatnie
przejechał palcem po mojej bliźnie.

Byliśmy swoim podobieństwem ale jednak dzieliły nas różnice. Kiedy on był nieszczęśliwym dzieckiem pogrążonym w smutku, ojciec wyrządził mu krzywdę przecinając jego usta w uśmiech.

Tymczasem ja od zabójstwa rodziców, starałam się żyć szczęściem, uśmiechając się nawet przy najgorszych chwilach kiedy trafiłam pod opiekę Sióstr zakonnych w ośrodku wychowawczym. Nie każdemu  pasowało moje ciągłe szczęście więc, przecięli mi usta żebym zawsze wyglądała na nieszczęśliwą.

Joker spojrzał się w moje oczy i nagle mnie pocałował w usta. Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem. Po chwili dopiero odsunęłam się od niego. Uśmiechnął się, poprawiając garnitur.

- Współpraca załatwiona, z małym haczykiem. Batmana nie ma w mieście. - Powiedział biorąc do ręki ponownie wino wypijając jednym łykiem. Popatrzyłam się na niego wkurzona, że dopiero teraz mi o tym mówi. Popatrzył rozbawiony na moją minę.
- Spokojnie, jeżeli coś się będzie działo "niebezpiecznego" w mieście to sam przyleci. - Uśmiechnął się. Sięgnęłam po maskę i nałożyłam ją na twarz i skierowałam się w stronę wyjścia.

- Miło się z tobą robi interesy. - Powiedział za mną Joker kiedy ochroniarz przekazał mu plik banknotów.

A taki dodatkowy rozdział dzisiaj 🤠

BezimiennaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz