Rozdział 2

77 6 0
                                    

Wróciłam do domu i od razu poszłam do kuchni, po torebkę krwi. Wypiłam szybko na raz całą torebkę i poszłam do swojego pokoju. Potem do łazienki gdzie wzięłam zimny prysznic. Pokierowałam się do garderoby. Ubrałam się w:

 Ubrałam się w:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Włosy zostawiłam rozpuszczone związując jedynie dwa pasemka z tyłu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Włosy zostawiłam rozpuszczone związując jedynie dwa pasemka z tyłu. Przednie pasma pozostawiłam luźno. Postanowiłam, że przejdę się po okolicy, poznam teren. Ojciec był już w swoim biurze. Wysłałam mu tym razem sms-a, że wychodzę się przejść i wyszłam z domu. Szłam i szłam, przyglądając się każdemu z domków, aż doszłam do mostku, za którym był tunel. Na nim trójka chłopaków znęcała się nad jakimś niskim bruneciku, przy kości. Wycinali mu na brzuchu jakiś napis. Co ch*je za przeproszeniem... Albo nie. To są chuje. Bez cenzury i bez przeprosin.

-Hej! Dość!- krzyknęłam będąc z jakiś metr czy dwa od nich. Odwrócili się w moją stronę zbici z tropu, dzięki czemu chłopak uwolnił się od nich i pobiegł za mnie.

-Uuuu... Ładniusia i jaka odważna.- nie chciało mi się ani tego słuchać ani się z nim bawić. Ale był tu ten brunet, więc zabić ich nie mogłam. Westchnęłam głośno. Została mi hipnoza.

-Radze wam...- tu spojrzałam im wszystkim po kolei w oczy, a moje zmieniły kolor. -Pójdziecie do domu i zostaniecie tam do końca dnia.- oni kiwnęli głowami i odeszli.

-Wow! Jak to zrobiłaś, że się ciebie posłuchali?!- zdziwił się chłopak.

-Może zadziałał mój urok osobisty.- wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się do chłopaka, który na moją uwagę parsknąl śmiechem.

-A tak w ogóle. Jestem Ben.- podał mi dłoń.

-Avalone. Choć przyjaciele mówią mi Ava.- uścisnełam jego rękę. W tedy przyjechała na rowerach paczka rówieśników chłopaka. Była tam czwórka chłopaków.

-To moi przyjaciele. Eddie, Stan, Richie i Bill.- przedstawił mi ich. -Chłopaki, to Ava. Uratowała mnie przed Henrym i jego przydupasami.-

-Miło mi was poznać. Ale teraz musimy zająć się opatrzeniem tej rany. Macie tu gdzieś aptekę? Jestem tu nowa i nie do końca orientuje się w terenie.- musiałam jak najszybciej zatamować ranę Bena, bo spływającą krew co raz bardziej mnie kusiła. Eh... Głupia, wampirzą natura.

The Red Ballon and Bloody Hands | PennywiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz