Rozdział 5

58 4 0
                                    

#PERSPEKTYWA PENNY'EGO

Nie mogłem spać. Ciągłe myślałem o Avalone. Dlaczego tak nie chcę by wyjechała. Znamy się tylko kilka dni... Tak nie powinno być... Przejdę się. Chodziłem po lesie gdy zobaczyłem przyczynę mojej bezsenności. Widziałem, że przyglądała się jakiemuś blondynowi, którego ktoś pobił. Podszedłem i spytałem. -Łowy?-

-Taki miałam plan, ale plany uległy małej zmianie.- spojrzałem na nią nie wiedząc co ma na myśli. Podeszła do blondyna, a ja za nią, chciałem dowiedzieć się co chce zrobić. Chłopak był ledwo przytomny. Ukucneła przy nim, a ja stanąłem po drugiej stronie blondyna, by mieć lepszy widok na sytuację.

-Kim ty jesteś?- spytał blondyn, a Ava się uśmiechnęła kącikiem ust.

-Nie ważne kim jestem, ale kim mogę być. Mogę być twoją śmiercią, a mogę być twoim ratunkiem... Ile jesteś wstanie zapłacić za życie?- spytała. Co ma na myśli? Co ona kombinuję?

-Każdą cenę.- na te słowa nachyliła się nad jego szyją i nie wiem co robiła, nie widziałem, ale domyślałem się. Mimo wszystko byłem wściekły... To tak jakby go całowała?! Czy nie? Chłopak krzyczał z bólu, dobrze, że jest noc, a to jakiś zaułek, do którego nikt nie chodzi. Potem nadgryzła swój nadgarstek i przyłożyła do jego ust. Zagrzało się we mnie.

-Pij.- rozkazała. Pociesza mnie fakt, że jest dla niego taka zimna i obojętna.

-Nie.- zaprzecił stanowczo.

-Powiedziałeś, że za życie zapłacisz każdą cenę, więc pij!- po chwili wachania napił się krwi z jej nadgarstka, po czym zemdlał.

-Co to miało być?!- wydarłem się.

-O co ci chodzi?- wstała i popatrzyła na blondyna.

-To wyglądało jakbyś go całowała w szyję! A potem ten nadgarstek...-

-Uspokój się... Tak wygląda przemiana w wampira... jest dość bolesna.- powiedziała spokojnie i na mnie spojrzałam.

-Ciebie też bolało tak bardzo?- spytałem i podszedłem bliżej. Nie wiem dlaczego, ale zmartwiłem się.

-Każdego boli.- spojrzała zimno na blondyna. Nie lubię gdy na mnie nie patrzy, ale wolę żeby patrzyła na blondyna z chłodem niż na mnie. Lub co gorzej, na niego z ciepłem.

-Krzyczałaś?- dopytywałem

-A co cię to do jasnej cholery obchodzi?! Było minęło!- krzyknęła i założyłabręce na pierś.

-I kto tu powinnien się uspokoić?!- naszą kłótnie przerwała ona. Ten chłopak chyba zaczął się budzić. Usiadła na niego okrakiem i przytrzymała ramiona. Ona chyba to robi mi na złość. -Co ty do kurwy nędzy teraz odpierdalasz?!-

-Kiedy się obudzi nie powstrzyma żądzy krwi. Muszę go najpierw uspokoić. Jeżeli dałabym mu od tak sobie pobiedz, mógłby zabić nawet całe Derry.- wyjaśniła mi, co mnie troszkę uspokoiło. Blondyn przebudził się. Miał czarne białka i żyły pod oczami.

-Krwi! Potrzebuję krwi!- krzyczał, pomiędzy pojękiwaniami bólu.

-Słuchaj mnie!- uderzyła go w twarz, co mi się spodobało. -Masz dziewczynę, matkę, siostrę, dziecko, kota?!- pytała.

-Mam narzeczoną w ciąży.- wymruczał pod nosem. Okej... Czuję się spokojny.

-Więc pomyśl, co bez ciebie zrobi?- uspokoił się trochę, ale dalej wyglądał jakby chciał wszystkich pozabijać. -Musisz pozostać dla nich człowiekiem.- ochłonął na tyle, że mogła z niego zejść.

The Red Ballon and Bloody Hands | PennywiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz