Wigilijne Halloween

868 55 31
                                    

- Ashyyyyyyy! - Krzyknął Eiji i próbował obudzić Asha, ale cóż, nie za bardzo mu to wychodziło.
- Ash wstawaj! - Dosłownie nim szarpał. Nasz ukochany blondyn odwrócił się w jego stronę, otworzył oczy i pomrugał parę razy.
- Eiji, kurwa, czy możesz nie drzeć tego ryja o kurwa 6 rano? - Zmarszczył brwi i wpatrywał się na niego zirytowamy.
- Sam doskonale wiesz, że wstaje o wczesnej porze. A jeżeli ja wstaje wcześniej, to Ty też wstajesz. - Przyznał i pomachał głową.
- Ale to że naszej królowej domu chciało się wstać o tej godzinie, nie oznacza że wszyscy będą o niej wstawać. - Wstał i poprawił włosy. - Poza tym, potrzebuje snu.
- A niedawno mówiłeś jak bardzo umiesz wytrzymać bez spania. - Powiedział Eiji i złapał Asha za rękę. - Dzisiaj Halloween, więc musisz mi pomóc w przygotowaniach. - Uśmiechnął się pod nosem.
- Ugh? Halloween? I po co chcesz obchodzić te święto? - Prychnął. - To święto dla małych gówniarzy, niedojebanych psychicznie. - Wywrócił oczami.
- No właśnie, dziękuję że podzieliłeś ze mną zdanie o tobie! - Wyszczerzył się brunet.
- Co? - Znowu zmarszczył brwi i trochę się zezłościł. - Bardzo śmieszne!
- A ktoś się śmieje?
- A to nie był żart?
- Nie?
Ash tylko chwilę stał i wpatrywał się w podłogę. - Nie jestem gówniarzem! Myślisz że jestem dzieckiem które w niczym sobie nie poradzi?
- Mhm - Pomachał głową brunet.
- Bah! A udowodnie ci że nie! - Zaczął iść w stronę łazienki ale po drodze się wypierdzielił na ziemię, a Eiji próbował tylko nie umrzeć z zażenowania.
- Od teraz! - Krzyknął blondyn, a kiedy był już w łazience zauważył że zabrakło szamponu. Wychylił się zza drzwi i zrobił taki debilny uśmieszek.
- Hehe, Eiji, mógłbyś kupić szybko szampon?

- Okej, czyli to jest dowód że Ash nie poradzi sobie bez Eijiego. - Stwierdził Shorter.
- Głupie pierdolenie! - Warknął blondyn.
- Ale to prawda, Ash. Z tego co opowiedziałem wszystko jest prawdziwe. Więc czemu uważasz że jest inaczej? - Eijiś zrobił maślane oczka i pomrugał.
- Bo to są błędne wnioski! Poza tym Shorter, dlaczego kurwa przebrałeś się za Dino?! - Zaczął się rozglądać. - A Max za Marvina?!
- Ej, czego się nas czepiasz! Już nawet wspomnienie o nich jest straszne! Oni nawet na Halloween nie muszą się przebierać. W sumie, to ja też nie musiałem. - Powiedział Max i zaczął myśleć.
- Już na twój widok zbiera mi się na wymioty. Jak tylko słyszę twój ostarzały głos to nie chce mi się nawet słuchać. Brzmisz jak typowy najebany ojciec po trzech kustoszach - Ash poprawił swe piękne, złociste blond włosy i spojrzał na Eijiego.
- Natomiast Ty Eiji nie masz żadnego powodu aby się przebierać w jakieś straszydła. Nawet jakbyś miał ubrać najstraszniejszy strój na świecie nadal nie wyglądałbyś groźnie. - Uśmiechnął się delikatnie.
- To nawet nie jest dla mnie komplementem! - Krzyknął brunet, ale zabrzmiał tak jakby uroczo.
- Ktoś chce zupkę chińską? - Dodał Shorter.
- Shorter, dlaczego Ty cały czas pierdolisz o tych jebanych zupkach? - Zapytał.
- Bo to proste!

Ich cudowny, i znakomity smak jest niczym jedzenie Magdy Gessler, jednak nawet zupka chińska temu nie dorówna!
Ten makaron który jest pyszny, A kiedy się go nie rozkruszy jest długi i jeszcze lepszy w smaku.
Sam smak tych zupek jest najlepszym smakiem na świecie, jaki czułem.
Wszyscy razem zbieramy się do sekty zupek chińskich, aby stworzyć własną religię. To jest nasze powołanie.

- On coś brał? - Szepnął Max.
- Może to banana fish, chociaż wątpię, inaczej zachowywałby się jak mój stary kiedy nie dostanie piwa. To dopiero tragedia - Przyznał Sing.

Było już ciemno, więc dzieci i młodzież chodzili już po mieszkaniach. Reszta siedziała sobie po prostu, popijała gazowane napoje i jadła słodycze. Po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi.
Max stwierdził że pójdzie tam i je otworzy.
- Dobry wieczór! Czyżby.. - Spojrzał na jakiegoś typka z nożem w ręce.
Ten do niego pomachał i się uśmiechnął.

- A więc, mam nadzieję że nie będziemy chodzić jak jakieś debile po mieszkaniach. - Ash tylko prychnął i się zaśmiał.
- Poszedłbym, ale to by było dziwne gdyby pracujący dorosły żebrał słodycze od obcych ludzi. Mnie nadal zastanawia skąd ich takie zaufanie do ludzi których praktycznie nie znają. - Stwierdził Eiji.
- Może dlatego, że byłoby to bardzo ryzykowne robiąc "to" w święto, gdzie chodzi dużo ludzi. - Przyznał blondyn. - A właśnie, gdzie jest Max? - Zaczął się rozglądać.

U Maxa toczyła się bijatyka.
- A masz idź i więcej nie przychodź! - Rzucił w nim cukierkiem, a ten bandyta spierdolił stamtąd na inny korytarz. Max wrócił się do chłopaków.
- Wróciłem - Oznajmił.
- Max? - Spojrzał na niego Eiji. - Co Ci się stało? Dlaczego jesteś taki poobijany?
- Długa historia - Uśmiechnął się. Znowu usłyszał dzwonek do drzwi. - Poczekajcie chwilke.
Wziął jakiś łom, po czym otworzył drzwi i zaczął mocno nim w kogoś uderzać.
- Mówiłem żebyś spierdalał! - Powiedział i tak uderzał.
- Ała!! Co pan robi?! - Powiedział jeden z tej grupy.
Po chwili Max spojrzał na nich, i zorientował się że to nie jest już żaden bandyta, a gromadka dzieci.
- A, um - Wziął dosyć ciężkie opakowanie cuksów i rzucił nim w jakieś dziecko, niechcący w głowę i zamknął drzwi.
- Jest już okej! - Wrócił się do reszty i dołączył się do podjadania przekąsek i picia. Po jakimś czasie włączyli też jakiś horror.

6.00 rano. Znowu.
Eiji akurat miał wchodzić do pokoju Asha, ale ten był już ubrany i stał przed nim.
- O, obudziłeś się już - Powiedział  brunet i zrobił mały, uroczy uśmiech.
- Tak, bo byłem przygotowany na to że wbijesz mi do pokoju i zaczniesz znowu drzeć mordę na cały dom.
- No widzisz, ale tak to jest kiedy się nie chce wstać. - Pomachał głową. - A właśnie, i dzisiaj idziemy kupić dekoracje świąteczne! - Uśmiechnął się szerzej i zrobił dumną poze.

Blondyn chwilę tak stał i wpatrywał się w Eijiego.
- H-ha?! - Był cholernie zdziwiony. - Człowieku, jest dopiero 1 listopada!!! Wczoraj jeszcze gadałeś o Halloween, żadnej wzmianki o świętach! - Był cały czerwony ze złości.
- No już już - Poklepał go po ramieniu. - Nie złość się. Już zaraz wigilia. W telewizji są już też reklamy świąteczne. A na wigilię nie można być złym, tylko przygotowanym - Wyszedł z pokoju takim dosyć dziwnym krokiem.
Ash rzucił się na łóżko po czym zaczął się turlać po łóżku jakby dostał jakiegoś ADHD.
- Kurwa! Jak ja nienawidzę tych jebanych świąt! - Tak się turlał że po chwili spadł z łóżka, wziął kołdrę i owinął się w naleśnika.
- Jebać to! Zostaje tutaj i nigdzie się nie wybieram! - Krzyknął głośno na cały dom.
- Chciałbyś - Krzyknął również Eiji z salonu. - A kto tu się teraz wydziera - Zaczął się histerycznie śmiać.
- A jeb się Ty imbecylu! - Prychnął i warknął przy okazji, leżąc tak nadal na podłodze.

×Butelka× Banana fishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz