Przeszkoda 8

56 7 1
                                    

- Ale o co chodzi?? Gdzie idziemy??

- Idziemy przygotować małą niespodziankę dla naszych dzisiejszych gości.

- Coo?!

- Powiem wam w drodzę.

- Noo dobra....

- Ubierać się.

Wszyscy spojrzeli na mnie i po chwili zaczęli się ubierać. Teraz zauważyłem, że od kilku dni nie wychodziłem na dwór i nawet pani Aria nie przychodziła, ani się nie odzywała. Dziwne. No nic. Ubrałem na siebie moją czarno-szarą kurtkę, szalik, czapkę, buty zimowe i rękawiczki. Otworzyłem drzwi i od razu poczułem ten nieprzyjemny chłód. Miałem ochotę wrócić do środka, ale nie mogłem. Teraz musimy przygotować się na okoliczność walki.

- Co cie tak nagle naszło??

- Nic.

Ruszyliśmy w stronę wioski. Chciałem spitkać się z Arią i zadać jej kilka pytań. Dochodziliśmy powoli na miejsce. Po drodzę zaczepiła mnie pewna kobieta i powiedziała coś, czego bym się nie spodziewał.

Zrobiło mi się gorąco. Gniew zaczął we mnie wzbierać. Piczułem jak rumieńce pojawiają się na mojej twarzy.

- Rin ?? Co się stało?? Jesteś cały czerwony.

- O co chodzi?

- Oni.... porwali Arię.

- Cooooo?!?!?!

- Żartujesz sobie.

- A wyglądam jakbym żartował ?!?!?

- Noo... fakt.

- To co teraz zrobimy?!

- Jak to co?? Idziemy jej szukać, a raczej Ich szukać.

- Ale.... gdzie?

- Już ja się dowiem gdzie. Wy idziecie do domu Arii i poszukacie jakiś śladów, a ja popytam ludzi gdzie mieszkają ci szmaciarze.

- Może iść z tobą?

- Nie. I tak tylko ja umiem się z nimi dogadać.

- Jak chcesz.

- Spotykamy się o 19.00 przed kamperem.

- Zgoda!!

Rozeszliśmy się w swoje strony. Yui-cha, Haruka i Yato ruszyli w stronę domu Arii, a ja pobiegłem do najbliższego domu. Zapukałem do drzwi, ale nikt mi nie odpowiedział. Zajrzałem przez okno do środka. Pusto. Dziwne. Poszukam dalej. Pobiegłem do kolejnego domu. W nim też nikogo nie było. Co jest kurwa?! Gdzie wszyscy poszli?! To nie możliwe, żeby wszyscy nagle zniknęli. Coś mi tu nie gra. Jedyną osobą jaką do tej pory spotkałem była ta starucha, ale ona też nagle znikneła.

Przebiegłem chyba z połowe tego zadupia i dalej nikogo nie spotkałem. Nie żebym się martwił, ale zaczęło mnie to wkurwiać.

Minęło już południe,a ja dalej nikogo nie spotkałem. Pobiegłem na drugi koniec wioski. Wszędzie ani żywej duszy.

Pod koniec doszedłem do średniej wielkości, ściany lodowej. Wspiąłem się na górę. Rozejrzałem się i zgadnijcie co zobaczyłem...... obóz porywaczy.

Cała złość znowu aię we mnie zebrała. Miałem ochotę wbiec do nich i każdemu przyjebać na dzień dobry, ale muszę się chamować. Nie mogę pozwolić, żeby emocje wzięły nade mną góre.

Wdrapałem się do końca i powoli skradałem. Obszedłem powoli cały obóz. Wiem już gdzie jest ich kwatera główna, miejsce gdzie jedzą i śpią, magazyn z bronią i skuterami śnieżnymi i najważniejsze: więzienie. Próbowałem podejść jak najbliżej. Zanotowałem, że mają tam z 10 kobiet i z 15 dzieci. Wszyscy byli wychłodzeni i wygłodzeni. Rozglądałem sięw poszukiwaniu pani Arii, ale nie było jej wśród więzniów. Ciekawe gdzie ją trzymają? Pobiegłem w stronę namiotu kadry. Kucnąłem za burtą i przysłuchiwałem się rozmowie. Obmyślali plan jak zaatakować. Nagle usłyszałem znajomy damski głos. Nie.... to niemożliwe... Spojrzałem do wyjścia i ....

Przeszkody. (II cz. Nieznajomy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz