Przeszkoda 10

38 5 1
                                    

Ciemność otaczała mnie ze wszystkich stron. Nic nie widziałem. Tył głowy pulsował i sprawiał tym okropny ból.

Zaraz mi normalnie łeb pęknie. Cholera. Próbowałem się ruszyć, ale nie mogłem. Co jest?! Nie mogę się ruszyć!! Próbowałem szarpać,ale poczułem węzły na nadgartkach i kostkach. Zajebiście. Związali mnie. Leżałem na ziemi do połowy rozebrany. Dopiero teraz zacząłem dygotać z zimna. Mimo, że nie widze to czuje, że nie mam kurtki, ciuchy mam już przemoczone od śniegu i ledwo się wstrzymuję od zemdlenia. Chciałem coś powiedzieć, ale usta mam zaklejone taśmą. Wypuście mnie !!!! Wkurzyłem się i zacząłem się rzucać po ziemi. Nikogo nie słyszałem, więc prawdopodobnie jestem sam. Kurwa. Ani nie krzykne, ani nie wstanę, na dodatek nic nie widzę i wszystko mnie boli. I jeszcze jest mi zimno. Wiem zrzędze jak stara baba, ale serio.... jakby nie patrzeć znajduję się w fatalnej sytuacji. Pozostaje mi czekać aż ktoś przyjdzie. Ciekaw jestem jak radzi sobie drużyna? Była to moja ostatnia myśl, potem zemdlałem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pokonaliśmy wszystkich wrogów. Cała wioska pływała we krwi. Gdzie nie spojrzeć trup albo krew. Nam na szczęście nic się nie stało. Chłopaki są cali i dalej rwą się do walki, niestety nigdzie nie widze Rina.

- Ej nie widzieliście Rina??

- Niestety nie.

- Ja widziałem go jak wjeżdżał w tamtą szczelina na skuterze i jak go ktoś gonił, ale potem już się nie pokazał. Chociaż to dziwne, żeby tak długo nie wracał.

- Może coś mu się stało?? Musimy go poszukać.

- Spokojnie mała. Rin mimo, że nie wygląda to silny facet. Da sobie radę.

- No właśnie. Nigdy nie doceniaj umiejętności szefa.

- No wiem, ale.... wiecie jak on lubi pakować się w kłopoty.

- Z tym to się trzeba niestety zgodzić. Yyhhh... chyba faktycznie go poszukajmy. Wezmy te skutery, będzie szybciej.

- Dobry pomysł.

Każdy wziął sobie jeden skuter i ruszyliśmy na poszukiwania. Przejechałam całą wioskę, ale nigdzie ani śladu. Wszędzie tylko trupy i krew.

Ostatnim miejscem była szczelina. Spotkaliśmy się pod nią i razem wjechaliśmy do środka. Było wąsko, ale dało się jechać. Największy problem miał Yato, ponieważ był za duży. Ja natomiast nie miałam żadnych trudności.

Rozglądałam się, ale nigdzie nie widziałam śladów Rina. Nagle natknęłam się na plamę krwi na ziemi i ślady jakby ktoś kogoś ciągnął po śniegu.  Zeszłam ze skutera i spojrzałam na krew. Rin... Jego krew poznam wszędzie. To nie tak, że jestem jakimś wampirem czy coś, tylko Rin ma bardzo specyficzną krew. Różni się od np. mojej. Ma jaśniejszy kolor i jest bardziej rzadka, a kiedy np. Rin się skaleczy, to jegi krew sztbko zasycha i robi się taka twarda jak skorupa. Dlatego doskonale wiem, że to jego, a teraz mam pewność, że został pojmany i ranny. Oj kochanie.... dobry z ciebie wojownik, ale łatwo dajesz się złapać.

Pobiegłam do chłopaków, którzy byli kilka metrów dalej. Opowiedziałam im jak wygląda sytuacja.

- Pierdolisz?!

- Znowu?!

- Tak. Musimy go odbić.

- Dlaczego on zawsze daje się złapać??!!

- Przecież jest najlepszy z nas wszystkich, a tak łatwo go załatwić.

- Prawda, ale Rin zawsze ma powód, dla którego to robi. Musi mieć plan, inaczej załatwiłby wszystkich.

Przeszkody. (II cz. Nieznajomy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz