[Prolog]

2K 110 63
                                    

Zawsze uwielbiali oglądać razem zachody słońca. Były bardzo piękne i magiczne. A gdy promienne słońce chowało się za horyzont, po nim wyłaniał się błyszczący księżyc. Wokół niego pojawiły się malutkie gwiazdy, które miały za zadanie towarzyszyć osamotnionemu księżycowi.

Dzisiaj było tak samo. Dwójka chłopców leżała na soczystej jak i mokrej od rosy trawie. Przyglądali się pięknemu niebu, a księżyc delikatnie oświecał swym blaskiem ich twarze.

- Dzisiaj też pięknie, prawda Iwa-chan? - Zapytał jeden z chłopców, obracając się na bok, by zobaczyć przyjaciela.

- Tak samo jak wczoraj, w sumie ciągle wygląda tak samo - Oznajmił jego przyjaciel, przymrużając oczy.

- Są piękne, ale nie tylko - Odezwał się Szatyn. - Gwiazdy są jak drzewa w lesie, żywe i oddychające - Uśmiechnął się lekko, biorąc do ręki kilka stokrotek, które były przy drzewie.

- O czym ty znów gadasz? Gwiazdy nie oddychają - Burknął chłopak, klepiąc go pouczająco po głowie. - Głuptas - Dodał podnosząc się do siadu.

- Ale babcia mi tak mówiła - Zmarkotniał, robiąc to samo co przyjaciel.

- Oikawa, twoja babcia jest czasami przerażająca - Powiedział, przy czym potarł swoje dłonie, chuchając w nie.

- Jest mądra. Chce kiedyś być taki mądry jak ona - Uśmiechnął się, ukazując rządek bielutkich zębów. - Ale ty zawsze mówisz, że jestem głupi - Po chwili dodał smutniejszym tonem.

Brunet wstrzymał oddech i popatrzył na przyjaciela. Po mimo mroku otaczającego ich, Iwaizumi zauważył kilka łez na policzkach Oikawy.

- Shittykawa nie becz! - Zawołał, przybliżając się szybko do szatyna.
- Jesteś mądry, ale czasami mówisz głupoty - Położył ręce ja jego ramionach i kurczowo ścisnął miękki materiał, który miał na sobie Oikawa.

- Nie patrz tak na mnie! Nie płacze! - Nadąsał się jak księżniczka której spadła korona. Szybko przetarł oczy dłońmi i odwrócił głowę, by nie patrzeć na Iwaizumi'ego.

- W takim razie, ja też powiem coś głupiego - Zająkał się, chowając twarz pomiędzy nogami. - Stokrotki wyrażają wolność, więc w przyszłości powinniśmy być wolni jak te stokrotki! - Powiedział dosyć głośno jednym tchem.

Brązowowłosy nagle wybuchł nieoczekiwanym i niekontrolowanym śmiechem.

- Nigdy nie słyszałem czegoś tak głupiego od ciebie Iwa-chan! - Śmiał się w niebogłosy, przez co Iwaizumi myślał, że jego bębenki w uszach za chwilę eksplodują. - Stokrotki reprezentują niewinność - Wywyższał się Oikawa, wbijając palec wskazujący w klatkę piersiową przyjaciela.

- To prawie to samo! Nie wiem o co ci chodzi Shittykawa! - Wstał i tupnął nogą, zakładając ręce na klatkę.

Nadął policzki i odwrócił się tyłem do przyjaciela. Chłopiec korzystając z okazji, przewrócił kruczoczarnego i usiadł na nim w rozkroku, by po chwili zacząć łaskotać go w uszy, ponieważ to tam miał najwięcej łachotek. Przy tym prawie płakał ze śmiechu, wierzgając nogami jak i samym sobą.

- Iwa-chan, Iwa-chan, Iwa-chan - Zaczął melodyjnie chłopiec, przestając go łaskotać. - Będziesz kiedyś moją żoną, prawda? - Spytał, przyglądając się przyjacielowi, któremu na policzkach pojawiły się nie znaczne wypieki.

- No chyba żartujesz! - Klepnął policzki Oikawy, przy tym robiąc dziubek. - To ty będziesz moją żoną - Zaśmiał się, przytulając swojego najcenniejszego przyjaciela.

- I będziemy ze sobą już na zawsze, prawda? - Spytał cicho szatyn, wtulając się w chłopca.

- Do końca świata i jeden dzień dłużej - Wymamrotał nieśmiało Iwaizumi.







- Znowu powiedziałeś coś głupiego! - Rozbrzmiał śmiech przyjaciół.











𝕌𝕟𝕠
𝔻𝕠𝕤
𝕋𝕣𝕖𝕤
ℂ𝕦𝕒𝕥𝕣𝕠
ℂ𝕚𝕟𝕔𝕠
𝕊𝕖𝕚𝕤
𝕊𝕚𝕖𝕥𝕖
𝕆𝕔𝕙𝕠
ℕ𝕦𝕖𝕧𝕖
𝔻𝕚𝕖𝕫

''Połączyły Nas Gwiazdy" IwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz