-20-

1.1K 31 4
                                    

- I co teraz? - Zapytałam idąc wolnym krokiem obok Michała

- Nie wiem. - Odpowiedział

- Wrócimy do Warszawy spełnić moją zachciankę? - Zapytałam

- Możemy. - Odpowiedział przedłużając niektóre litery

- Żarcik, wracamy do nich, bo przez ciebie zniknęliśmy bez pisknięcia słowem. - Powiedziałam

- No i co im powiesz? - Zapytał

- Że debil stojący obok mnie chciał iść do żabki, ale ta najbliższa była zamknięta, więc musieliśmy iść do kolejnej. - Odpowiedziałam

- Ale na chuj byśmy byli w żabce. - Odparł

- Już nie dopytuj tylko chodź. - Wywróciłam oczami i przyśpieszyłam

- Wiesz w ogóle gdzie idziesz? - Zaśmiał się

- Z tej, z której przyszliśmy. - Odpowiedziałam

Kilka minut później byliśmy już pod pizzerią, w której podobno mieli być nasi znajomi.

Kiedy podeszliśmy do stolika każdy się z nami przywitał i miał gdzieś to gdzie byliśmy, a to było dla mnie na plus.

- Gdzie byliście? - Zapytała szeptem, kiedy usiadłam obok niej

- W żabce, ten debil kurwa musiał se papierosy kupić. - Prychnęłam

- A mi kupiłaś? - Zapytała

- Nie weszłam z nim do sklepu. - Odpowiedziałam

- Bez sensu. - Mruknęła, czyli uwierzyła w to kłamstwo

- Dobra zamówiliście już? - Zapytałam

- Tak, ale napewno coś ci będzie pasowało. - Odpowiedział mi Krzysiek

<><><>

Po zjedzonej kolacji poszliśmy się przejść po Wrocławiu, jedni z własnej woli, a drudzy przymuszeni, ale ważne jest to, że poszliśmy wszyscy razem.

- O której musimy jutro wracać? - Zapytała Inga

- Jakoś o piątej byśmy musiały wyjechać, jakbyśmy chciały zdążyć na uczelnie. Nie wiem jak ty, ale ja chcę. - Odpowiedziałam

- Ja się na to nie piszę, Alicja, a wy kiedy i o której wyjeżdżacie? - Zapytała dziewczynę

- My też jutro, ale jakoś po południu, chodź Michał nalegał, żebyśmy jechali o jakiejś siódmej, bo musi się z rodzicami spotkać czy coś. - Odpowiedziała

- No i idealnie, jadę z wami, a Michał z tobą. - Powiedziała

- No chyba sobie żartujesz. - Powiedziałam zirytowana

- No weź Kornela, nie będzie aż tak źle. - Odparła Alicja i szturchnęła mnie lekko

- Nie na-wi-dzę was. - Powiedziałam

- Widocznie tak musi być. - Powiedziała Inga

- Idziemy do jakiegoś klubu? - Zapytała druga dziewczyna

- Mi pasuje. - Odparła moja przyjaciółka

- Mi nie. - Powiedziałam

- To se pójdziesz do pokoju, prześpisz się i rano pojedziesz z Michałkiem do stolicy. - Wzruszyła ramionami

- Japierdole.

- Ej wchodzimy do tego klubu, kto się pisze? - Odwróciła się Alicja i wskazała palcem na neonowy napis kilka metrów od nas

Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? || Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz