Nowe Dni

625 32 9
                                    

Niedziela

Hinata

Obudziłem się przed wschodem słońca. Kiedy chciałem się obrócić poczułem czyjąś rękę na mnie. Delikatnie obróciłem głowę i zobaczyłem czarne włosy opadające na spokojną twarz Tobio. No tak przecież wczoraj zasnęliśmy razem na jego łóżku, ale ja jestem głupi. Obróciłem się na drugi bok i wtuliłem się w niego, od przypływu ciepła zrobiłem się senny i zasnąłem z powrotem. Nagle poczułem delikatny pocałunek na moim czole, otworzyłem oczy i zobaczyłem delikatnie uśmiechającego się Kageyame, który właśnie się nade mną pochylał.

- Dzień dobry, śpiochu- powiedział z uśmiechem- wstawaj bo się spóźnimy na śniadanie.

-Nie możemy tu zostać jeszcze 5 minut- powiedziałem ciągnąc go na łóżko.

Przewrócił się na mnie, a gdy podniósł się na rękach patrzył na mnie zaczerwieniony. Ale czemu... zaraz w jakiej my pozycji właśnie się znajdujemy.  Leżałem pod nim z koszulką podwiniętą do połowy brzucha, a on nade mną z kolanem przy moim kroczu. Gdy do mnie dotarło w jakiej jesteśmy sytuacji zaczerwieniłem się. Chłopak, kiedy tylko zobaczył, że stałem się burakiem uśmiechnął się i delikatnie mnie pocałował. Podnieśliśmy się do siadu, a po chwili coraz namiętniejszych pocałunków wylądowałem na kolanach czarnowłosego. Kiedy otrzeźwiałem do czego może dojść zatrzymałem się. Tobio spojrzał na mnie pewnie zastanawiając się czy przypadkiem nie zrobił czegoś źle. Pocałowałem go jeszcze raz tym razem delikatniej i krócej, a zaraz potem wstałem z niego.

- Przebiorę się i pójdziemy na śniadanie, okej?

- Tak, jasne czekam- powiedział lekko zbity z tropu.

Po krótszej chwili wyszedłem z łazienki, odłożyłem rzeczy i chciałem wyjść z pokoju, ale Kageyama złapał mnie za rękę.

- Coś nie tak Hinata? zrobiłem coś źle?- zapytał z troską.

-To nie tak Bakayama, ja po prostu...-nie wiedziałem jak to powiedzieć, żeby nie powiedzieć tego w prost np. " Jeszcze nigdy tego nie robiłem, boję się jak cholera, ale marzyłem, że zrobię to z tobą"- jeszcze nie chcę tego robić teraz...

- Shoyo ty kretynie- zaśmiał się co mnie trochę uspokoiło- mamy czas- zbliżył się  i pocałował mnie.

Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy na śniadanie. Usiedliśmy, a wszyscy zaczęli zadawać pytania czy jesteśmy razem i tym podobne. Szczerze mówiąc zapomniałem co zrobiłem wczoraj, złapałem Tobio za rękę i bez zbędnych słów poszedłem z nim do pokoju. Kiedy w końcu udało nam się zjeść grzanki rozmawialiśmy ze wszystkimi, a większość nam gratulowała. Po co komuś gratulować związku przecież to trochę dziwne. Namówiłem Kageyame, żebyśmy poszli do pokoju Tsukishimy i Yamaguchiego. Weszliśmy do pokoju i od razu kiedy tylko usiadłem pogrążyłem się w rozmowie z Yamsem, a Tobio zaczął przekomarzać się z Tsukkim. W końcu kiedy zaczęli zachowywać się za głośno Yamaguchi krzykną:

-Tsukki przestań!

Czterooki nic nie odpowiadając wstał i podszedł do Yamsa, usiadł koło niego i go objął ramieniem. Kageyama chyba wziął to za wyzwanie i posadził mnie na kolanach, na szczęście Tsukki nie zwrócił na to uwagi i mogłem wrócić do wcześniejszej rozmowy. Potem poszliśmy na trening. Świetnie dziś grało mi się z Tobio. Kiedy przebijałem piłki wystawione przez niego czułem jakby wysyłał razem z nią część siebie i dzięki niej zdobywałem punkty. Oczywiście nie obyło się bez krzyku na mnie, bo co byłby to za trening bez wytykania mi błędów. Kiedy mieliśmy chwile przerwy, siedzieliśmy razem i odpoczywaliśmy. W pewnym momencie Kageyama odezwał się:

- Chodź ze mną zaraz po treningu.

-A gdzie?- zapytałem ciekawy.

-Niespodzianka- powiedział tylko z uśmiechem.

Wróciliśmy na boisko i graliśmy dalej. Po dłuższym czasie Trener ogłosił koniec, a ja popatrzyłem na czarnowłosego. Poszliśmy do pokoi i przebraliśmy się. Wyszliśmy z hotelu i ruszyliśmy w stronę lasu. W pewnym momencie, w środku lasu chłopak się zatrzymał i chwycił za rękę.

-Wczoraj, gdy cię szukałem znalazłem jedno miejsce i obiecałem sobie, że jeżeli mi wybaczysz to cię tam zapiorę- powiedział zaczerwieniony ma twarzy.

Ścisnąłem jego rękę mocniej i poszliśmy dalej. W pewnej chwili zaczęło robić się coraz jaśniej. Wyszliśmy na łąkę pełną kwiatów zalaną popołudniowym słońcem. Chłopak popatrzył na mnie ciekawy mojej reakcji, a ja uśmiechnąłem się szeroko, a potem rzuciłem się na jego szyje. Podtrzymywał mnie rękami, a ja delikatnie go pocałowałem. Czarnowłosy pogłębiał pocałunki. W końcu odczepiliśmy się od siebie i usiedliśmy na wielkim głazie na środku łąki. Spędziliśmy tu chyba z godzinę, ale musieliśmy wracać. Kiedy wróciliśmy zjedliśmy obiad i poszliśmy na plażę. Tanaka porwał mnie biorąc na barana a Kageyama gonił nas, żeby mnie odbić. Kiedy wracaliśmy autokarem wszyscy śmiali się, że byłem "księżniczką", a Tobio moim "rycerzem". W tedy nazwałem Tanakę "łysym zbójem" i zaczeliśmy się przekomarzać. Kiedy wyszliśmy z pojazdu pod szkołą wszyscy się porzegnali i poszli w swoje strony. Wpadłem na pomysł, żeby zaprosić Kageyame do siebie na noc, a ten się zgodził. Weszliśmy po drodze do jego domu. Przepakowała torbę i wyszliśmy, a następnie udaliśmy się do mnie. Siedząc u mnie oglądaliśmy jakiś film i zamówiliśmy pizze. Stwierdziliśmy, że skoro i tak nie ma nikogo w domu to będziemy spać w jednym łóżku tak jak ostatniej nocy. Zasnąłem w objęciach czarnowłosego.

                   ------------------------------------------------------------------

Nie mam za bardzo teraz co pisać o sobie bo jestem mega zmęczona. Jestem od 6.30 na nogach bo miałam lekcje od 7 i jeszcze kółko z matmy po lekcjach przez co robi się z tego 9 godzin przed komputerem+ musiałam napisać i wysłać przemówienie. No cóż życie ósmoklasisty w 2020 roku... Dobra tylko się nauczyć na sprawdzian z Azji na geografię i na kartkówkę ze słówek z angielskiego, którą mam w środę damy radę! Widzimy się w następnym rozdziale!

Coś Więcej - Kagahina [ Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz