XV

1K 25 2
                                    

Następnym dzień była sobota. W zasadzie bal skończył się o drugiej w nocy, wiec już była to sobota. Dziewczyna wstała coś o dziesiątej. Gdy się przebudziła, jeszcze leżała w łóżku. W końcu wstała i miała zamiar podejść do okna. Stanela na nogach i poczuła przeszywający ból. Jej stopy były całe poobijane i posiniaczone od butów na obcasie. Powoli zaczęła stawiać kroki w strone okna, usiadła na parapecie i popatrzyła jak białe płatki spadają z nieba. Uśmiechnęła się i wstała. Podeszła do komody i ubrała materiałowe spodnie, które były wysokie i szerokie. Białą ogromną koszule i długi płaszcz. Zarzuciła na siebie szaro-zielony szalik i wyszła z dormitorium. Usiadła na kanapie w pokoju wspólnym i poczekała na Walburge i Abraxasa. Po chwili wyszli oboje, byli przyjaciolmi i każdy im wmawiał, ze są idealni dla siebie, ale oni tego nie widza. Wyszli w trójkę do Hogsmeade.

Szli ośnieżoną dróżką. Cały czas rozmawiali, a czasami nawet śmiali.
— I jak z twoimi rodzicami?— zapytał Malfoy
— Mogę wrócić na święta..— westchnęła i pokiwala głowa na boki.
— A gdybys nie wrocila?.. To co wtedy?— zapytała Walburga
— Nie wiem.. Może bym została w Hogwarcie co jest niemożliwe, mysle, ze Hagrid mógł by mi pomoc..— uśmiechnęła się słabo. Po chwili podeszli do drzwi. Weszli do srodka i zamówili prawo kremowe. To był ich ostatni weekend przed nowym rokiem. Szybko wypili i zebrali się by wyjsc. Livian szła za dwójka, gdy miała już wychodzić, spojrzała razem z Riddle'm na siebie. Po chwili otrząsnęła się i podbiegła do dwojki, która na nich czekała.

Gdy wrócili do Hogwartu, Walburga i Livian zaczęły się przygotowywac. Walburga poszła po swój kufer i zaczęła składać ubrania. Livian patrzyła na nią katem oka, w końcu się ocknęła i również zaczęła się pakować.

Obie były wykończone, Livian chciała już iść spać, mimo, ze była 20. Dziewczyna się położyła, chciała się mentalnie wyciszyć.
— Wyjdz.— do pokoju wszedł Riddle, Livian na niego spojrzała po czym podniosła wzrok na szmaragdowy baldachim. Walburga westchnęła i wyszła. — Wstań.— warknal
— Nie.— mruknęła i poprawiła się.
— Lepiej wstań zanim użyje na tobie sectumsempra..— syknął. Dziewczyna niechętnie wstała.
— I co teraz mam zrobic dla królewicza ?— zapytała marszcząc nos
— Pójdziesz ze mną na błonie..— pociągnął ja za rękę i wyszli.

— Nie dałeś mi się nawet ubrać.. Teraz będę marznąć..— warknela Livian i się otrząsnęła z zimna. Riddle się rozgladnal i nawet go nie wzruszyły słowa dziewczyny.

— To jest ostatni dzień w Hogwarcie gdzie możemy być sami..— odparł patrząc w ośnieżony, zakazany las.
— Naprawdę ?— udała głupia i oparła się o drzewo.
— Uznajmy, ze tego nie usłyszałem..— mruknął i obrócił się w jej strone— Mam do ciebie pytanie, które jest dość ważne dla mnie.. Gdy będę Cię potrzebował, dołączysz do mnie i mi pomożesz?— zapytał patrząc na dziewczyne
— Zależy w jakiej sytuacji..— chciała obok niego odejść, ale on ją złapał pewnym uściskiem za ramie. Zbliżył i pocałował. Livian czuła się dziwnie, z jednej strony była podekscytowana, a z drugiej miała ochotę go odepchnąć.
— A teraz?— odparł gdy ja odsunął
— Tom.. — zaczęła błądzić wzrokiem — Umówimy się tak.. Odpowiem Ci po świętach— mruknęła i odeszła od chłopaka zostawiajac go samemu sobie. Miała dużo myśli na raz, zabolała ją aż od tego głowa. Gdy przechodziła obok zakazanego lasu, usłyszała wycie wilka. Spojrzała w strone drzew i przełknęła sline. Przyspieszyła kroku. Trochę się przestraszyła. Usłyszała bieg i warczenie. Zatrzymała się i odwróciła. Przed sobą zobaczyła wilkołaka. Pisknela i zaczęła biec w strone zamku, myślała, ze ten zamek się oddala niż zbliża. W końcu gdy już nie miała sił, wzięła różdżkę i skierowała w strone wilkołaka.
expecto patronum!— krzyknęła, ale zapomniała, ze to nie zadziała. Zaczęła biec ponownie i czuła, ze zwierze nadal ją goni.
bombardo!— krzyknęła i skierowała różdżkę w drzewo nad nią, obliczyła, ze akurat jak przebiegnie pod nim, one idealnie spadnie na wilkołaka. Obróciła się dalej biegnąc. Zobaczyła, ze wilkołak leży na białym puchu. Livian również miała ośnieżone włosy, a gdzie nie gdzie mokre. Tak samo z ubraniem. Wbiegła na drewniany most po czym już odetchnęła. Złapała się za dekolt i ciężko oddychała. Podeszła do studni z kamiennymi ławkami na środku dziedzińca i usiadła.
— Czy wszystko dobrze, panno Noryan?— Livian usłyszała głos jej profesora. Obróciła głowę i oznaczyła Dumbledore'a
— Tak.. Znaczy nie...— dalej ciężko oddychała
— Mogę wiedziec, co się stało? Nic nie zaspokoi ludzkiej ciekawości prócz odpowiedz..— lekko się uśmiechnął i usiadł obok dziewczyny
— Gonił mnie wilkołak lub animag.. Z reszta po prostu wyglądał jak wilk..— odparła patrząc w most
— Gdzie cię gonił?— ponownie zapytał
— Poszłam na błonie... I jak wracałam, tam mnie zaatakował— mruknęła, spojrzała na faceta zaszklonymi oczami. Powoli wstała i przeszła obok niego— profesor wybaczy, ale ja już muszę iść..— mruknęła i przyspieszyła kroku.

Weszła do pokoju wspólnego, spojrzała w strone Riddle'a, który również na nią spojrzał ze zdziwieniem. Dziewczyna przyspieszyła kroku do dormitorium. Zdziwiło ją, ze był przed nią pierwszy. Znaczy mógł przejść jakimś skrotem. Nie ważne, nie chciała sobie tym zaprzątać głowy. W dormitorium była Walburga, która czytała książkę. Livian po raz pierwszy zobaczyła ją w okularach.
— Do twarzy Ci— mruknęła i lekko sie uśmiechnęła
— Dziekuje — odparła i podniosła wzrok na Livian — Co ci się stało?— zapytała i wyszła z łóżka
— Nic.. — spojrzała na nią
— Jesteś cała morka.. I zimna?— dała rękę na jej czoło — Kładź się do łóżka, a ja ci przygotuje wannę.— zarządziła i poszła do łazienki. Livian z niechęcią się położyła i poczekała.

Nightmare dressed like a daydream || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz