XVI

1K 23 11
                                    

Następnego ranka każdego ucznia obudził zegar o godzinie 5. Livian powoli wyszła z łóżka i ubrała przygotowane ubrania.

Weszła do pociągu i szukała wolnego miejsca w przedziałach. Wszystkie byle zajęte, ostatnie było wolne i siedział w nim Riddle. Livian zmarszczyla czoło i się wycofała.
— Wróć.— zarządził chłopak, dziewczyna była tak zmęczona, ze nie miała ochoty się z nim wykłócać. Weszła do przedziału i spojrzała na chłopaka. — Siadaj, możesz pójść po swoich kolegów..-
— Aha, czyli to mam się ciebie pytać kogo mogę przyprowadzać, a kogo nie?— zmrużyła oczy
— Jak nie to możecie siedzieć na korytarzu..— wzruszył ramionami Riddle
— To jest chyba lepsze niż to, ze wczoraj prawie mnie wilkołak zaatakował, bo tobie się zachciało pogaduszek w zakaźnym lesie!— warknela i wyszła trzaskając drzwiami. Chłopak wescthnal i wrócił do pisania czegoś w swoim zeszycie.

— Błagam cię.. Muszę usiąść na coś miękkiego bo już moich czterech liter nie czuje...— marudziła Walburga, która co chwile zmieniała pozycje
— To idź do niego, mi się tam nie spieszy..— wzruszyła ramionami i spojrzała przez okno.
— Masakra..— jęknęła i wstała. Zapukała do przedziału, usłyszawszy ‚Tak?' Weszła do srodka. Dziewczyna już nie wrocila.

Livian wstała, szturchnela Abraxasa, który spał już od dwoch godzin. Podeszła do drzwi przedziału i weszła do srodka. Walburga spała na ramieniu Riddle'a. Noryan lekko zrobiła się zazdrosna, ale probowala tego nie pokazać. Usiadła na siedzeniach i wbiła wzrok w Riddle'a.
— No proszę, ledwo co ze mną nie skończyłeś i już kleisz się do Walburgi?— podniosła brew
— Zazdrosna?— prychnął chłopak
— Nie.— odparła szybko. Chłopak oparł Walburge o oparcie i podszedł do Livian, pociągnął za rękę i oboje wyszli z przedziału.
— Nie jesteś zazdrosna, tak?— szepnął w jej strone, oparł ją o ścianę. Złapał w talii jedna ręka, a druga dał jej włosy za ucho. Zbliżył się na tyle by ja pocałować ale wszedł do przedziału. Dziewczyna zamknęła oczy i wypuściła powietrze. Obróciła się i zobaczyła Malfoy'a, który jadł pałkę z Lukrecji i się wszystkiemu przyglądał.
— Uznaj, ze tego nie widziałeś..— mruknęła, a on tylko wzruszył ramionami.

Na peronie 9 i 3/4 jak zawsze nie było rodziców Livian tylko jej sługa. Lekko się do niego uśmiechnęła. On wzial jej kufer i udali się do samochodu. Hogwart w przeciwieństwie do Londynu wyglądał o wiele lepiej.. Szczególnie, ze w świecie mugoli skończyła się wojna. W dwójkę pojechali do dworu Noryan'ow. Dziewczyna wyszła z samochodu, gdy jej otwarto drzwi. Weszła do srodka i pobiegła po ogromnych schodach do swojego pokoju.

Upadła na łóżko i westchnęła. Po chwili się przebrała w brązowe spodnie, czarne kalosze, koszulkę polo oraz beżowy płaszcz, na głowę zawiązała chustę i poszła do stajni. Od dziecka spędzała tam czas. Podeszła do swojego białego rumaka i się uśmiechnęła w jego strone. Co prawda w Londynie nie było śniegu, przez co było troszkę cieplej niż myślała. Zdjęła beżowy płaszcz i ubrała grafitowy sweter. Zdjęła również chustę i wsiadła na konia. Chwile poanglezowala po czym pogalopowała w strone łąki.

Gdy dotarła na miejsce- zeszła z konia i przypięła go do drzewa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy dotarła na miejsce- zeszła z konia i przypięła go do drzewa. Lekko sobie spacerowała. Nie martwiła się niczym. Nagle usłyszała pękającego patyka. Obróciła się ze spokojem.
— Jakim cudem tutaj jesteś?— zapytała w strone chłopka, który stał przed nią
— Mam swoje sposoby— mruknął Riddle i podszedł do konia — Lepsze węże..— szepnął
— Dla ciebie.. — popchnęła go i odpiela zwierze.
— Poczekaj..— wescthnal i spojrzał na dziewczyne, która siedziala już na koniu. — Muszę pogadac z twoimi rodzicami by się do nich zbliżyć..A ty mi w tym pomożesz . Dlatego w święta Bożego Narodzenia ‚wkradne' się do twojego domu tak by strażnicy mnie złapali i przynieśli aż do stołu.— uśmiechnął się chytrze, podczas gdy mówił, zdążył się zbliżyć do dziewczyny
— Jesteś głupcem jeżeli myślisz, ze Ci to wyjdzie i Ci pomogę..— warknela przez co chłopak sie uśmiechnął z kpina. Odjechała kawałek po czym wrocila. Chlopak nadal tam stał. Zeskoczyła wręcz z konia i podeszła do chłopaka szybkim krokiem. Zaczela go całować, wplotła palce w jego włosy- chłopak się nie opierał. Wręcz przyciągał dziewczyne do siebie. Podeszli do ogromnego dębu, oparł ja i dalej całował. Dziewczyna już nie umiała wytrzymać, chciała mu to powiedzieć ale nie za pomocą metoda welbarna, to by zaniżyło jej poziom dumy i wychowania. — Zapomnij o tym planie, wejdziesz teraz do mojego domu..— analizowała każdy kawałek twarzy chłopaka, a on jej. Przez całe sześć lat nie zwracała na niego uwagi, nie zwracała uwagi na to jak z każdym rokiem robił się bardziej przystojny, arogancki oraz.. No właśnie, tutaj Livian zabrakło słowa, które by opisywało jego charakter z drugiej strony. Po chwili jednak się oderwali od siebie, dziewczyna wytarła usta i podeszła do konia. — Umiesz wsiadać na konia?— zapytała i spojrzała w jego strone, ten tylko podniósł na nią wzrok i szybkim ruchem wsiadł na konia, złapał za wodze i poczekał na dziewczyne, która wsiadła za nim na oklep, ponieważ chłopak zajął całe siodło. Złapała go w talii pewnym uściskiem. Ruszyli w strone stajni.

Chłopak złapał dziewczyne za dłoń i poszli do domu. Tam chłopak ponownie złapał dziewczyne za talie i zaczął całować przed służba. Dziewczyna się wyrwała i pobiegła po schodach. Wbiegli do pokoju dziewczyny. Livian zakluczyla drzwi i zdjęła z siebie sweter zostając z koszulce, spodniach i kaloszach. Chłopak zdjął również swoje mugolskie ubrania.

Nightmare dressed like a daydream || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz