V

1.2K 29 8
                                    

— Musisz po..- Livian chciała podać Tom'owi składnik
— Wiem co mam robic — wyrwał jej z reki fiolkę. Dziewczyna tylo westchnęła i zaczęła kroić dżdżownice. Wbiła ostrze w takie miejsce, ze pierścienica pękła i pobrudziła wokoło swoimi wnętrznościami. Tom zatrzymał swoją czynnością i spojrzał na Livian z morderczym wzrokiem. — Dobrze się czujesz?— zapytał z sarkazmem i zlapal brudnymi rekami za jej dłoń i ścisnął.
— Tak.— warknela i wyrwała rękę po czym wrocila do swojej czynności.

— Dobrze, wiec pokażcie co wytworzyliście..— powiedział radosny Slughorn i podszedł do każdej ławki zaglądając do kociołka i fiolek. Sprawdzając nic nie mówił, tylko coś mruczał pod nosem. Przez to, ze Livian przez 30 minut stała, zaczęły ja bolec nogi. Co chwile zmieniała pozycje.
— Możesz przestać się tak wiercić jak owsik?— syknął jej do ucha. Dziewczyna tylko spojrzała na niego i uśmiechnęła się sarkastycznie.

— Najlepszą amortencje wykonali Walburga i Abraxas — klasnął i podszedł do biurka. Dziewczyna katem oka spojrzała na Tom'a, który się zezłościł, ale próbował to ukryć.
— Ojej.. Czyżby nie wyszła Ci amortencja?— zrobiła smutna minkę i się zaśmiała po cichu
— Nam. Ty również ją robiłaś — warknal nie patrząc na nią.

— Gratuluje udanej amortencji — podeszła Livian do Walburgi i Abraxasa. Dziewczyna lekko sie uśmiechała patrząc na dwójkę.
— Chcesz spróbować?— zaśmiała się Walburga
— Nie, Dziekuje — odparła z szerokim uśmiechem. Po chwili podeszła do nich Katharina z przygnębiona mina — Co się stało?— zapytała Livian dając rękę na jej ramie
— Wiecie, ze nie jestem dobra z eliksirów — mruknęła — Slughorn powiedział, ze jeżeli nie napisze tego testu na przynajmniej 4, nie zdam z eliksirów... Co ja mam zrobic?! Potrzebuje jakiegoś korepetytora..— usiadła na ławce i oparła się o kamienna ścianę. Livian spojrzała na swoich przyjaciół i zaczęła myśleć. Usiadła obok niej i przytuliła ramieniem.
— Coś załatwię — pogładziła ja po ramieniu i wstała — muszę iść.. Mam być na wszystkich lekcjach bez wyjątków, wiec czeka mnie długi dzień..— westchnęła i ruszyła w głąb szkoły.

Poszła na błonie na chwile odpocząć, po czym podeszła do chatki Hagrida. Zapukała w duże drewniane drzwi i szczekała.
— Oo witaj, Livian — uśmiechnął się Hagrid przez co dziewczyna również — Co cię do mnie sprowadza?— zapytał trochę nerwowo
— W zasadzie chciałam pana o coś zapytac.. Mogę wejsc?— zapytała patrząc w głąb domku
— Ee.. Teraz nie mam czasu, jakbyś mogła przyjść później?— zaczął się jąkać
— No.. Pewnie — mruknęła — No dobrze, w takim bądź razie przyjdę po lekcjach..— odparła i dostrzegła różdżkę na stoliku, nie była to różdżka Hagrida. Obróciła się i poszła w strone zamku.

Usiadła przed szklarnia i czekała na dodatkowa lekcje. Wszyscy uczniowie ją omijali szerokim łukiem oprócz slizgonow. Chwile później pod sale przyszła pani, która miała z nimi lekcje. Livian była jedyna, która uczestniczyła z jej znajomych na tej lekcji.

Nightmare dressed like a daydream || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz