XIX

814 18 2
                                    

Dziewczyna przebudziła się prawdopodobnie w środku nocy. Obudziło ją co paro minutowe sykanie. Rozespana obróciła się i zobaczyła Tom'a bez koszulki. Przez chwile myślała, ze to sen i musiała przetrzeć oczy, lecz nie przewidziała się. Przy stole obrócony plecami do dziewczyny siedział Riddle bez koszulki, który oblewał woda jakaś ranę prawdopodobnie.
— Tom..?— szepnela, a chłopak obrócil się w jej strone — Co ty robisz w środku nocy..— zmarszczyla czoło i powoli wstała.
— Nic.— odparł błądząc wzrokiem
— Matko! Co ci się stało w brzuch?!— wyszczerzyła rozespane oczy i go popchnęła na krzesło. Chłopak usiadł i wesctchnal, oparł głowę o rękę, a dziewczyna wzięła biała szmatkę i nasączywszy ja woda podeszła do niego i zaczęła powoli przecierać ranę. Zdziwiła się, ze dał się dotknąć, ze dał sobie pomoc. Co pare minut spojrzała w jego oczy, które przyglądały się jej ruchom.
— Boli Cię?— zapytała po chwili przyglądając się ranie
— Nie..— szepnął i wstał po czym wyrwał dziewczynie z reki szmatkę i odłożył na stolik — Idź spać i nie przejmuj się już mną, z reszta nie chce cię widzieć.. — wziął sweter i ubrał go po czym wyszedł. Dziewczyna zmarszczyla czoło i wyszła po paru minutach za chłopakiem. — Powiedziałem Ci coś..— mruknął i spojrzał przed siebie
— Przestań, ta przerwa nas odmieniła, a przed nami powrót do Hogwartu — podeszła do chłopaka i spojrzała również przed siebie. Ten tylko prychnął
nas?— spojrzał na dziewczyne
— Tak, pragnę zaznaczyć, ze przez ciebie moi rodzice zginęli, a ty się jeszcze trzymasz ze mną..— przerzuciła oczami i odeszła od chłopaka. Nie miała ochoty z nim już gadać, wiec położyła się do łóżka i zasnęła.

— Wstań.— warknal Tom, dziewczyna lekko się przestraszyła. Położyła się na plecy i westchnęła przecierając twarz.
— Po co? Jeszcze nawet słońce nie weszło..— jęknęła i powoli wyszła z łóżka
— Mam dla ciebie niespodziankę, ubierz się ciepło. Nie mam zamiaru ci pożyczać moich ubrań..— wzruszył ramionami i wstał. Wyszedł z namiotu i poczekał na dziewczyne, która zjawiła się po chwili. Chrząknął i ruszył przodem. Dziewczyna do niego podbiegła i szli w ciszy.

— Daleko jeszcze?..— zapytała po raz trzeci
— Jeszcze raz zapytasz to użyje na tobie se..-
— Daleko jeszcze?-
Chlopk wyciągnął różdżkę i przyłożył ja dziewczynie do brody po czym popchnął na drzewo i podszedł.
— No proszę, czekam — uśmiechnęła się zwycięsko przez co Chłopak się zdenerwował. Schował różdżkę i złapał dziewczyne za brodę po czym pocałował. Lubił dawać jej jakąś nadzieje, a potem ranić. To robił najczęściej. Livian zaczęła odwzajemniać pocałunki, po chwili chłopak się odsunął i zaczął iść z powrotem w kierunku klifu. Dziewczyna wytarła usta i podeszła szybkim krokiem do chłopaka. Przed dwójką pojawiła się mała drewniana ławka. Livian prędko popędziła do niej, lecz chłopak wystawił rękę tak, ze dziewczyna nie mogła przejść. Spojrzała na niego i czekała na odpowiedz.
— Powiedziałem Ci, ze masz tam usiąść?— przerzucił oczami
— Czyli mam się ciebie pytać?— prychnęła i odsunęła jego rękę od swojego ciała.
Wyciągnął różdżkę, a Livian zmarszczyla czoło. — expecto patronum! — chłopak wyczarował patronusa, zdziwiła się, ze ma jakieś miłe wspomnienia by wyczarować patronusa. Jego patronujemy była- żmija. Czego mogła się spodziewać, sarny? Lekko się zaśmiała.
— Po to mnie tu targałeś?— zapytała przyglądając się niebieskiej żmiji, która również się świeciła.
— Chciałem Ci powiedzieć, ze żałuje wszystkiego co tobie zrobiłem... Naprawdę mi się podobasz, a patronusa wyczarowalem gdy pomyślałem jak puściłas mi oczko gdy wyszłaś z Hogwart Ekspresu..— zbliżył się do dziewczyny
— Nie.. To nie prawda, chcesz mnie tylko omamić.. — spojrzała na niego — Czego chcesz ode mnie?— zapytała i skrzyzowala rece na piesi
— Ciebie.— odparł spokojnie — Nie chce Cię omamić..-
— Skończ.— warknela i zaczęła iść z powrotem do namiotu. Prawie by zapomniała, ze jutro wracają do Hogwartu.

Wzięła swoją torbę i zaczęła pakować swoje rzeczy. Postanowiła wrócić do swojego domu, bała się co ją może tam czekać, ale również tam czuła się komfortowo. Zauważyła przy notatniku Riddle'a czarny kamien.
— kamień wskrzeszeń.. Ale po co mu on?— szepnela w swoją strone i podeszła do niego. Spojrzała na niego i wrzuciła do torby. Zapięła ją i wyszła z namiotu, wpadła na Tom'a.
— A ty, gdzie?— złapał dziewczyne za ramiona
— Nie twoj interes..— nie podniosła na chłopaka nawet wzroku. Tom złapał jej brodę i dał do góry. — Zostaw mnie..— wyrwała się i odeszła od chłopka.
— Masz coś co należy do mnie..— zmrużył oczy patrząc w strone dziewczyny
— Ty chyba sobie teraz żartujesz..— przerzuciła oczami i obróciła się w jego strone
— Oddaj mi go albo nie będziesz mogła chodzic przez miesiąc..— warknal podnosząc brew
— Chodzic?— zdziwiła się i pokrecila głowa przecząco. Zaczęła iść w głąb lasu. Co pare minut się obracała z myślą, ze chłopak za nią pójdzie. Wiedziała, ze te słowa, które wypowiedział były puszczone na wiatr. Po chwili zauważyła samochód, który porzuciła. Zdziwiła się, ze jeszcze tu stoi, a nie został splądrowany. Zanurzyła rękę w torbie i znalazła kluczyki. Lekko się uśmiechnęła i weszła do srodka. Odjechała w strone dworku.

Przyjechała i zdziwiła się jak wszystko dobrze wyglada. Nie było żadnej policji ani nikogo takiego. Weszła do srodka i spojrzała na zegar. Równo była siódma. Pobiegła po schodach do swojego pokoju, otwarla ogromne drzwi i zobaczyła porządek. Odłożyła torbę i pobiegła do biblioteki w jej domu. Była jedyną osoba, która tu witała. No oprócz służby.

Ubrała się na czarno. Do torby spakowała jeszcze mundurek i szatę oraz potrzebne jej książki, które wzięła ze sobą do Świata Mugoli. Postanowiła się przejść na King Cross, bo potem będzie długo siedziała w pociągu. Nie oddała swojej torby, ponieważ miała tam zbyt ważne i potrzebne rzeczy.
— Livian!— usłyszała głos Malfoy'a
— Abraxas, miło Cię widzieć..— uśmiechnęła się lekko i podeszła do chłopaka
— Chodz usiąść z nami.. Nie będziesz chyba siedzieć sama— uniósł brew przekonująco. Dziewczyna westchnęła i spojrzała na niego.
— No dobrze, prowadź..— lekko się zaśmiała i poszła za chłopakiem. Poszli na sam koniec pociągu gdzie były większe przedziały. Malfoy wszedł pierwszy i dopiero potem zobaczyła kto tam siedział: Walburga- widać, ze płakała i wyglądała jakby zobaczyła smierć. Dalej była Sophia Aragon- wnuczka Walter'a Aragon'a, tez wyglada jakby zobaczyła smierć. No i Tom, Livian probowala na niego nie zwracać uwagi. Chłopak był spokojny i niewzruszony. Siedział prosto i tylko spoglądał oczami na osoby znajdujące się w przedziale. Livian odłożyła torbę na półkę nad głowami dziewczyn i usiadła obok Aragon.

Nightmare dressed like a daydream || Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz