Per. Mateusz
Kiedy Karol przestał płakać już musiałem iść. Byłem umuwiony na mieście że starym kolegą. Kiedy tylko wyszedłem z domu poprosiłem Karola aby wysłał mi swoje zdjęcie. Wysłał mi obrazek jak nieudane próbuje mi przesłać buziaka. - jak ja go kocham- szepnąłem do siebie i odpaliłem auto. Wyjechałem. Była godzina 16 a ja byłem umuwiony na 16:30. Wiedziałem że na miejsce spotkania jedzie się z domu ekipy co najmniej 50 minut czyli się spóźnię. Napisałem Tomkowi, że będę spóźniony.
Czat z Tomkiem na messengerze:
Mati: Spóźnię się troche
Mati: Sory
Tomek: nic nowego hahah
Tomek: a o której będziesz?
Mati: koło 17?
Tomek: okej, czekamWyjechałem z posesji i ruszyłem w stronę miasta. Przedemną ukazał się wielki korek, na conajmniej 30 minut stania. Postanowiłem zadzwonić do Karola na kamerce. Przyczepiłem telefon do statywu a ja sam cały czas patrzyłem na droge. Kiedy korek zaczynał się rozładować spojrzałem na chwilę na telefon i usłyszałem huk. Nie pamiętam niczego dalej.
Per. Karol
Kiedy rozmawiałem z Matisiem nagle usłyszałem huk i zobaczyłem ciemność na ekranie. Szybko wybiegłem z domu i zacząłem jechać w stronę mieszkania Tomka gdzie mieli się spotkać. Po około 25 minutach jazdy zobaczyłem auto niebieskowłosego chłopaka. Przed nim stało jakieś inne auto które prawdopodobnie przed niego wjechało. Podbiegłem do auta mojego chłopaka. W środku był Mati, miał całą zakrwawioną głowę, krew prawdopodobnie lała się z nosa i rozciętego policzka. Był nie przytomny. Zadzwoniłem po pogotowie i Podbiegłem zobaczyć co z drugim poszkodowanym. Był pijany i jebało od niego alkoholem na kilometr. Był przytomny i oddychał więc zostawiłem go w aucie. Na wszelki wypadek spisałem tylko jego numery- jak by uciekł. Było to strzałem w 10 ponieważ 2 minuty potem odjechał z piskiem opon. Mati oddychał i powoli zaczął odzyskiwać przytomność. Kiedy otworzył oczy i mnie zobaczył powiedział tylko- kocham cię- i znowu zemdlał. Przestał oddychać. Wyjąłem go z auta i zacząłem reanimacje. Po dwóch seriach przybyły służby
Ratownik: zabieramy go do szpitala na przedmieściach. Może Pan jechać za nami- poinformował mnie ratownik.
Karol: Jasne, wsiadłem w samochód i ruszyłem za pędzącą kartką.Kiedy dojechałem do szpitala Mateusza zabierali na ojom (nie wiem jak się pisze). Podobno w kartce raz przywrócili mu na chwilę oddech ale potem znowu przestał oddychać. Byłem załamany. Nic nie napisałem ekipie, byłem w szoku. Czekałem przed jego salą i patrzyłem pusto w ścianę. Nagle wyszedł lekarz. Powiedział, że nie udało się przywrócić chłopakowi oddechu. Zmarł o 17:43. I poszedł. Pozwolił mi zajrzeć do niego. Ten ostatni raz. Podszedłem do niego. Był zimny, ale czemu tu się dziwić. Splotłem nasze ręce i przytuliłem się do niego. Ten ostatni raz wyznałem mu, że go kocham i zacząłem szlochać w rękaw jego bluzy. Kolejny raz tego dnia. Tak go kochałem. A mój sen się ziścił. Bałem się i byłem załamany jednocześnie. Po chwilę coś się zmieniło. Ręką którą cały czas trzymałem się zacisnęła i usłyszałem płydki oddech. On żył! Moje życie znów nabrało sensu. Zawołałem lekarza. Kiedy to zobaczył usłyszałem jego ciche- o mój Boże! - Potem mnie wyprosił, bo chciał zbadać Mateusza. Kiedy wyszedłem od chłopaka z sali zobaczyłem że jest już 21 więc pewnie ekipa się martwi. Zadzwoniłem do wujaszka
Rozmowa z Wujkiem Łukaszem:
Karol: Hej Łuki
WujekŁukasz: Hej? Gdzie ty jesteś? I gdzie jest Tromba? Martwiliśmy się.
K: Mati jest w szpitalu, ja jestem razem z nim. Nie mogłem do was zadzwonić, bo nie miałem kiedy
WŁ: Że co? Jak? Gdzie? Co i kiedy?
K: Jechał do Tomka, miał wypadek i zemdlał i potem przestał oddychać i potem umarł, i lekarzą nie udało się go uratować. Już miał wpisany akt zgonu ale przed chwilą znowu zaczął oddychać i jednak żyje!!
WŁ: Jedziemy do was! Który to szpital?
K: Nie przyjeżdżajcie! Nie wpuszczą was! Nie może go odwiedzać nikt spoza rodziny
WŁ: To dlaczego Ciebie wypuścili?
K: Nie ważne, kiedyś Ci opowiem.
WŁ: Nie ważne? Dobra, wrócisz na noc?
K: Nie, muszę być przy nim.
WŁ: Napewno? Powinieneś się wyspać
K: Nie przyjadę, a jak by znowu coś zaczęło się dziać?
WŁ: dobra ja kończę, mamy nagrywki
K: Tylko mam prośbę.
WŁ: hmmm?
K: Nie mów narazie nikomu. Powiedz że zostajemy na mieście. Nie chcę żeby się martwili. Jak wrócę to sam im powiem
WŁ: Ale ja tak nie mogę! Nie mogę wszystkich okłamać, zrozum.
K: Proszę!
WŁ: Nie Karol, zrozum że ja nie mogę!
K: Proszę, tylko do jutra. Jutro przyjadę i im wytłumaczę.
WŁ: Okej, ale jeżeli jutro im nie powiesz to ja to zrobię.
K: okej, pa
WŁ: paPoszedłem pod sale. Lekarz akurat z niej wychodził
K: I co z nim?!
Lekarz: wszystko jest dobrze. Będzie w pełni zdrów. Będzie potrzebował stałej opieki ponieważ ma złamaną prawą rękę. Poza tym wszystko jest okej.
K: Jak dobrze! Mogę go zobaczyć?
L: Tak, ale proszę go nie stresować.
K: Dziękuję!Poszedłem do mojego chłopaka. Był taki słodki. Leżał na łóżku i się uśmiechał kiedy mnie zobaczył.
M: Stęskniłem się.
K: Bałem się, że cię straciłem.
M: Chyba tto wiem
Pokazał na rękaw swojej bluzy w który wtulony wcześniej płakałem
K: Sory. Ale tak się bałem. Nie wiedziałem co robić.
M: Spoko, a opowiesz mi co się stało. Mam małą dziurę w pamięci z tego wypadku- zaśmiał się
K: Opowiem Ci, ale nie teraz, nie dzisiaj. Jak będziesz już w domu. Teraz musisz odpoczywać.
M: Okej, pamiętasz swój sen? Prawie się sprawdził
K: Nawet mi nie mów.
M: Ale żyje i się z tego cieszę.
K: Ale jest jeszcze jedna rzecz.
M: Co się stało.
K: Do szpitala chcieli wpóścić tylko rodzinę i Łuki wie o tym i pytał jak mnie tu wypuścili i chyba trzeba będzie mu powiedzieć.
M: A jesteś na to gotowy. Ja mogę powiedzieć nawet całej ekipie.
K: Skoro ty jesteś gotowy to ja też
Pocałowałem go.
M: No to jak wrócimy to im powiemy.
K: Kocham cię
M: Ja też.
K: Muszę już iść, bo wiesz. Chciałbym chociaż chwilę się przespać.
M: Ale masz nie jechać sam! Zadzwoń po Łukasz, niech po Ciebie przyjedzie.
K: No dobrze, żeczywiście nie czuje się tak dobrze.
M: To dzwoń.
K: To miłej nocy, kocham cię.
M: Buziaczek na dobranoc?
K: No jasneK: Paaa
M: Wpadniesz jutro?
K: No pewnieZadzwoniłem do Łukasza, aby po mnie przyjechał. Czekając na niego myślałem o tym co powiedzieć reszcie ekipy. Zobaczyłem na zegarek. Była 4 nad ranem.- A miałem nie wracać na noc- zaśmiałem się w myślach.
Per. Mateusz
Kiedy Karol poszedł było mi bardzo smutno. Czułem się samotny ale wiedziałem że nie długo przyjdzie.
Per. Friza
Po około 20 minutach podjechał Łukasz. Wsiadłem do samochodu i jeszcze zanim odjechał zasnąłem.
-------odautorki--------
Tak jak obiecałam ten rozdział jest dosyć długi. 1105 słów. Spoko wynik. Teraz już raczej do soboty nie pojawi się rozdział bo wiadomo-nauka. Ale mam fajne plan na następne kilka rozdziałów więc może niedługo jakiś maraton? Jak chcecie to piszcie komentarze.
CZYTASZ
Miłość nie wybiera ||friz x tromba|| Zakończona
FanfictionCzytasz na własną odpowiedzialność! To opowiadanie powstało niemal 4 lata temu, mimo że z perspektywy czasu zauważam jego głupotę i irracjonalność niektórych fragmentów, nie chce go usuwać. To mój początek z tą platformą i jest dla mnie bardzo senty...