Per. Kasia
Poczekałam chwilę w salonie i moi rozmówcy weszli do środka.
Ks: Jak się czujecie?
K: Ja serio dobrze, w końcu się wyspałem.
M: Ze mną też git, tylko trochę mnie głowa boli.
Ks: Masz przywiozłam tabletki na ból głowy.
Wyciągnęłam z torebki małe pudełeczko i rzuciłam nim w Mateusza
M: O dzięki- powiedział i mnie przytulił.
K: A ładowarki do telefonu nie przywiozłaś- zapytał ze śmiechem
Ks: A przywiozłam- odpowiedziałam i rzuciłam kablem w chłopaka.
K: Jezu Kasia jesteś najlepsza- powiedział i również mnie przytulił.
Mateusz wziął tabletkę i popił ją herbatą a Karol podłączył swój telefon.
Ks: A teraz chłopaki muszę z wami porozmawiać na bardzo ważny temat.
K: Słuchamy uważnie
Ks: To siadajcie, żebyście mi się tu nie powywracali- zaśmiałam się.
M: To co ty chcesz nam powiedzieć? Zabiłaś kogoś czy co? - zaśmiał się.
Ks: Nie no nie chodzi o mnie, tylko o was. Mieliście być przed południem a ja po 15 dowiaduje się że was dalej nie ma. Mogłabym się dowiedzieć dlaczego najedliśmy się przez was tyle strachu?
K: No bo my...
M: Późno zasnęliśmy
Ks: To ja chyba wiem bo jeszcze o 23:50 Wera pisała do mnie dlaczego nie odpisujesz na jej wiadomości chociaż je odczytałeś..
K: Bo akurat o tej szliśmy spać.
Ks: A nie można było trochę wcześniej? Albo sobie budzi ustawić. Albo chociaż napisać, że będziecie trochę później?
M: No fakt, nie pomyśleliśmy
K: Przepraszamy.
Ks: Dobra ogarnijcie się trochę, a ja wam zrobię śniadanie.
K: Ja nie jestem głodny
Ks: Karol wiesz, że od jakiś 4 dni nic nie jesz? To może Ci zaszkodzić. Zaraz zrobię Ci pyszne śniadanie i zjesz je całe, albo nie wypuszczę cię z domu- powiedziałam i uśmiechnęłam się szyderczo
Chociaż w głębi duszy widziałam co się dzieje z Karolem. Nic nie je przez kilka dni, czasem nawet przez cały dzień wypije tylko szklankę wody, martwię się o niego. Chyba trzeba z nim o tym pogadać i zabrać go do dietetyka. Przecież już nawet jego własne wcześniej za małe ubrania teraz wiszą na nim jak na wieszaku.
Przygotowałam im sałatkę. Oczywiście Mateuszowi wersję bez pomidorów, a Karolowi mniejszą porcję, bo nie chce od razu jakiś wielkich kroków.
Przyniosłam chłopaką jedzenie i usiadłam po prawej stronie Karola.
Ks: No to życzę smacznego.
M: A dziękujemy.
K: Kasia, dlaczego ta porcja jest taka duża. Przecież ja nigdy tyle nie zjem.
Ks: Zjesz, zjesz. To wcale nie jest dużo.
Kiedy udało mi się zmusić Karola do jedzenia uśmiechnęłam się w duszy. W końcu coś zje chłopak. Muszę potem pogadać o tym z Matim.
Kiedy zjedli poprosiłam Karola żeby zostawił nas z Mateuszem samych. Chłopak nie chętnie to zrobił. Wiedziałam że nie będzie podsłuchiwał bo nie był by do tego zdolny. Wziął swój telefon i ruszył do sypialni.
Ks: Muszę z tobą uważnie porozmawiać o zdrowiu Karola
M: Też to zauważyłaś że on nic nie je?
Ks: Dokładnie o tym chciałam pogadać.
M: Zauważyłem to dzisiaj w nocy. Kiedy zciągnąłem jego koszulkę zobaczyłem strasznie wychudzone ciało. Boję się o niego.
Ks: Chyba trzeba będzie go zabrać do dietetyka bo to nie może trwać tak długo.
M: To jak będziemy wracać to pojedziemy z nim do mojej cioci. Ona jest dietetyczką i napewno przyjmie go bez większych problemów.
Ks: A myślisz że on się na to zgodzi?
M: Nie ważne, wolę żeby się na mnie obraził ale nie chce patrzeć jak on umiera!
Ks: No dobra, ale ja jednak bym chciała z nim porozmawiać. Tylko zostań przy tej rozmowie może ciebie będzie chciała słuchać bardziej.
M: No dobra. A tak swoją drogą mogę otworzyć drzwi na balkon bo strasznie tu gorąco.
Ks: Jasne, ja go zawołam
Poszłam po Karola.
M: Musimy z tobą porozmawiać
K: Nie mówcie mi tylko, że znowu o jedzeniu bo nie mam ochoty tego słuchać.
Ks: Siadaj. Karol nie ważne co zrobisz po tej rozmowie, ona musi się odbyć. Tu i teraz.
K: No dobra, wysłucham was. Ale macie tylko chwilę.
M: Pamiętasz jak wczoraj w nocy prosiłeś abym zdjął twoją koszulkę?
K: No ciężko było by zapomnieć tak wspaniały moment.
M: Wtedy kiedy zobaczyłem twoje ciało wiedziałem już że coś się dzieje
Podszedł do chłopaka i objoł go w tali po czym podniusł go i usiadł z chłopakiem na kanapie i posadził sobie go na kolanach.
M: Przecież ty ważysz maksymalnie 40 kg, jak nie mniej. Możesz niedługo umrzeć.
K: Ale ja nie umiem jeść więcej, po prostu nie mogę bo chce mi się wymiotować już po szklance wody.
M: No to musisz jechać do lekarza. Tak nie może dłużej być.
K: Nie! Nigdzie nie jadę. Nie ma nawet mowy
Ks: Ale musisz. Jeżeli nie to niedługo naprawdę pojedziesz ale tylko na cmentarz!
Karol wyrwał się Mateuszowi, wybiegł na balkon i przeskoczył przez barierkę stając na rogu balkonu.
M: Karol! Nie możesz tego zrobić! Ja cię kocham i nie mogę cię stracić
K: Nie zbliżajcie się, albo skoczę! (dla potrzeb książki zaużmy że mieszkanie jest na 6 piętrze)
M: Skarbie proszę! Wróć do mnie, chcę cię mieć tu przy sobie.
K: Ale musisz mi obiecać, że nigdzie mnie nie zabierzesz i nie będziesz mnie zmuszał do jedzenia!
M: Dobrze kochanie, zrobię wszystko co tylko zechcesz, ale proszę wróć do mnie!
Karol przeszedł przez barierkę i podbiegł do Mateusza. Ten mocno go przytulił i pocałował go.
Per. Karol
K: Ja tak się boję ale nie umiem jeść!
M: No dobrze teraz chodź do auta, pojedziemy do domu.
K: No dobrze, ale mam prośbę
M: Tak słońce?
K: Mógłbyś mnie jednak zawieść do tego lekarza. Ja jednak nie chcę umierać!
M: Dla ciebie zrobię wszystko.
K: Dziękuję, ale jeszcze jedna rzecz
M: Jak mówiłem, dla ciebie wszystko.
K: Wejdziesz tam ze mną, boję się sam iść
M: No jasne.
K: Kocham cię i przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło.
M: Ja też cię kocham, ale nie masz za co przepraszać. To nie twoja wina.
Po tym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Ks: Ja zaczekam w samochodzie i pojadę z wami jak coś. Reszta niech wraca do domu.
M: Klucze są w mojej kurtce.
Ks: Okej
M: Karol, musisz mi obiecać jedną rzecz
K: Jasne, wszystko.
M: Zastosujesz się do zaleceń lekarza i powoli wyjdziesz z tej okropnej choroby. Nie chcę widzieć cię w tak okropnym stanie do końca życia.
K: No okej, ale teraz chodźmy bo strasznie tu zimno.
M: Karol, w tym pokoju są 24 stopnie
K: Ale co ja zrobię że mi zimno
M: Masz moją drugą bluzę ja się w niej ugotuję a tobie będzie cieplej
Założył na siebie drugą bluzę i kurtkę
Zeszliśmy na dół i pojechaliśmy w stronę gabinetu mojej cioci.-------odautorki-----
Następny rozdział jutro koło 13
Ten ma 1128 słów. Spoko. I z góry przepraszam za ten pomysł z chorobą Karola ale musiałam :) Do jutra.
Buziaczki <3
CZYTASZ
Miłość nie wybiera ||friz x tromba|| Zakończona
FanfictionCzytasz na własną odpowiedzialność! To opowiadanie powstało niemal 4 lata temu, mimo że z perspektywy czasu zauważam jego głupotę i irracjonalność niektórych fragmentów, nie chce go usuwać. To mój początek z tą platformą i jest dla mnie bardzo senty...