20. Może dam Ci szansę...

8.5K 272 52
                                    

Alice długo zastanawiał się, czy chciałaby znów próbować znajomości z jakimś mężczyzną. Po Robercie wydawało jej się, że Tatuś_89 jest ideałem, który da jej dużo szczęścia, a okazało się, że... Ferro... Był skończonym dupkiem.

Mimo to czuła się w obowiązku, żeby chociaż zwrócić zapłaconą kwotę mężczyźnie.

Do Nieznany:
Dzień dobry. Chciałam jeszcze raz podziękować za dopłacenie za mnie brakującej kwoty w sklepie. Chciałabym zatem zapytać, kiedy mogłabym Panu zwrócić pieniądze?

Od Nieznajomy:
Cześć :)
Nie żartuj. To była niecała dycha. Poza tym w zamian liczyłem na herbatkę albo kawę.

Do Nieznajomy:
Z miłą chęcią, ale muszę zwrócić Panu pieniądzę. Nie chcę być niczyją dłużniczką. Może pan zaproponować termin?

Od Nieznajomy:
Nie jesteś. Wolałbym, żebyś podchodziła do tego nie jak do spłaty, a spotkania z przyjacielem.
Jutro o 16? Pasuje Ci?

Do Nieznajomy:
Dopiero o 16 kończę zajęcia :(

Od Nieznajomy:
Studiujesz? Mogę po Ciebie wpaść :) jeśli oczywiście chcesz.

Do Nieznajomy:
Nie chcę sprawiać kłopotu...

Od Nieznajomy:
Jakiego kłopotu? W pobliżu uczelni bywają fajne kawiarnie. Powiesz, gdzie mam czekać?

Alice napisała adres, a potem długo rozmawiała z Rayem, aż zrobiła się senna i poszła spać, po raz pierwszy od dawna, nie myśląc o Ferro.

***

- Alice! - Usłyszała nagle za swoimi plecami.

Odwróciła się kompletnie zestresowana, ale odetchnęła z ulgą kiedy zobaczyła Colina, z którym chodziła na zajęcia z poezji.

- Co u ciebie? Dlaczego nie było cię na ostatnich zajęciach? - zapytał wyraźnie zmartwiony.

- Źle się czułam - powiedziała cicho, ponieważ nie potrafiła wysilić się na nic innego.

- Masz się już lepiej? Będziesz na konkursie, prawda? - Nim jednak zdołała odpowiedzieć, chłopak wydobył z plecaka jakiś plik kartek. - To z ostatniego spotkania. Profesor omawiał z nami wspólne cechy dramatów Sheakspeare'a. Powiedział, że nieoficjalnie może nam powiedzieć, że takie pytanie może się pojawić. - Uśmiechnął się szeroko.

- Nie wiem, czy będę na konkursie - oznajmiła, opuszczając głowę.

- Dlaczego? - zapytał zaniepokojony. - Profesor był pod wrażeniem twojej wiedzy o Sheakspearze. Byłaby wielka szkoda, gdybyś zrezygnowała. Zwłaszcza, że uczelnia dała dofinansowanie na nagrody za pierwsze trzy miejsca.

- Wiem, ale... jeszcze pomyślę. - Opuściła głowę.

Teraz przez to wszystko z Ferro... zaczęła naprawdę żałować, że uparła się na te studia.

- Pomyśl zatem. Liczę, że się zdecydujesz i nie zrezygnujesz z naszego koła - oznajmił, po czym oddalił się, widząc, że dziewczyna nie miała ochoty na rozmowę.

***

Alice nie była pewna, czy chciała spotkania z Rayem. Bała się, że znów coś pójdzie nie tak, ale to miała być tylko kawa w ramach podziękowania... Tak samo jak tylko na chwilę pojechała do Ferro po materiały...

Niestety było za późno. Kiedy wyszła na zewnątrz z uczelni, chłopak już na nią czekał. Pchnęła lekko drzwi, a ze stresu serce waliło jej jak młot.

- Cześć, Alice! - przywitał się od razu i podszedł do niej. - Idziemy? - zapytał, a wtedy blondynka na moment nawiązała kontakt wzrokowy z Ferro, który szedł w kierunku uczelni.

Zapewne wracał z przerwy na zajęcia lub konsultacje. Cała się spięła, odwracając się w kierunku Raya, ale i tak wciąż czuła na sobie jego badawcze, ostre spojrzenie.
Na szczęście minął ją bez słowa.

- Idziemy? Chyba ci zimno - stwierdził, więc ruszyli prędko w kierunku najbliższej kawiarni.

***
- Cóż. Zawsze myślałem, że chciałbym być architektem, ale szybko okazało się, że to nie było moje marzenie, tylko rodziców - mówił, jednak Alice ani trochę nie potrafiła się rozluźnić. Nie miała pojęcia dlaczego przed oczami wciąż widziała Ferro. Nawet kiedy starała się skupiać na przystojnej twarzy Raya... na jego dłuższych włosach, brązowych oczach... mimowolnie przypominały jej się wszystkie złe doświadczenia z innymi mężczyznami. - ...I żałuję, że nadal mnie nie słuchasz... - Westchnął nagle.

- Słucham Ray - wymamrotała, wracając myślami do kawiarni i chłopaka przed sobą.

- Nie wygląda na to. Za to wygląda jakbyś w ogóle nie chciała tu być. Jeśli chcesz mogę sobie już pójść.

- Nie. Nie! - Zatrzymała go. - Mam trochę zepsuty humor przez studia - przyznała.

Nie chciała, żeby źle wspominał to wyjście.

- Ciężki dzień?

- Niestety. Mamy wymagających wykładowców.

- Słyszałem coś od ludzi z tego wydziału, że jakiś profesor miał romans ze studentką. - Alice pobladła. - Ponoć po zerwaniu z nią zrobił się okropny. Może masz z nim zajęcia? - Zaśmiał się.

- Nie wiem. Też o tym słyszałam, a to nie są złośliwe plotki?

- Ja tylko mówię co słyszałem od innych. Według tego co mówili, zrobiła mu niezłą szopkę, ale nie poniósł zbyt dużych konsekwencji, ponieważ wszystko wyszło trochę po tym jak skończyła studia, więc w sumie legalnie od tamtego momentu mogli być razem - stwierdził, po czym zapanowała chwila ciszy. - Swoją drogą trzeba być odważną, żeby zarywać i w ogóle być ze swoim profesorem.

- Możemy zmienić temat? - zapytała cichutko. - Nie chcę myśleć o studiach.

- Jasne. Wybacz. Masz ochotę na jakieś ciastko?

- Nie. Dziękuję - wymamrotała.

- Nie mów mi, że jednak chcesz już kończyć spotkanie.

- Nie. Po prostu nie mam ochoty na ciastko - oznajmiła niepewnie, choć w rzeczywistości chodziło bardziej o kwestie finansowe.

- Na pewno? Będę czuł się głupio, jedząc samemu.

- Może jednak coś sobie wybiorę. - Podniosła się z miejsca.

- Powiedz mi co. Zamówię.

- Nie ma mowy. Nie będziesz za mnie płacił! - powiedziała stanowczo.

- Oj Alice. To drobiazg. Będę czuł się źle z tym, że...

- To ja czuję się źle, że za mnie zapłaciłeś w sklepie. Powinnam zwrócić ci pieniądze, a nie naciągać na ciastko.

- Po pierwsze to ja cię namawiam na ciastko, a po drugie niczego nie powinnaś mi zwracać. Jest okej. Cieszyłem się, że mogłem zrobić coś dobrego.

Alice jednak stanęła na swoim i zamówiła sobie tartę czekoladową, za którą sama zapłaciła. Z czasem zaczęła czuć się coraz swobodniej przy Rayu, a na końcu ten uparł się, aby odprowadzić ją do domu, ponieważ jak twierdził... chciał być pewien czy wróciła bezpiecznie do siebie.

Kiedy już mieli się rozejść, Ray chwycił jej rękę, a następnie przyciągnął do siebie, zastygając z Alice w uścisku. Ta najpierw zareagowała strachem, ale zdołała się uspokoić. Oddychała głęboko, zachwycając się świeżym, niesamowitym zapachem mężczyzny.

- Odezwij się, proszę - szepnął, po czym odsunął się, aby spojrzeć jej w oczy.

Alice pokiwała głową i zawstydziła się jeszcze bardziej z powodu rumieńców, które wstąpiły jej na policzki.

- Śpij dobrze i do zobaczenia... mam nadzieję. - Uśmiechnął się, po czym złożył szybkiego całusa na jej czole i odszedł, pozostawiając Alice po raz pierwszy od dawna... szczęśliwą.

,,Nauczę Cię być dobrą little..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz