Zamknęłam drzwi za Kadenem i poszłam w kierunku mojego pokoju. Minęłam kilku pachołów i weszłam do środka. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po książkę, którą dostałam od Kadena. „Syrena i Pani Hancock" tytuł aż za bardzo pasował do mojego snu. Myśli o wodzie i męskiej ręce nie mogły mi dać spokoju. Należała do Bjørna? On by mnie nie uratował zdążyłam się o tym przekonać. Może chodziło o Kadena, który pomaga mi sukcesywnie zwalczać smutek. A może, ocean przywiódł mi przystojnego syrena na ratunek. Raczej nigdy się nie dowiem.
-Wstawaj dziwko.-do pokoju wpadł dobrze mi już znany diabeł w ludzkiej skórze
-Wyłaź!-wstałam.
Nie liczył się z moim słowem i mocno złapał mnie na szyję. Zaciągnął mnie do szyby. Wyszczerzył zęby i zaczął mnie obmacywać. W pewnym momencie usłyszałam jak szkło się tłucze a obok mnie przeleciało kilka pocisków. Przez chwilę czas się zwolnił słyszałam swoje bijące serce, widziałam kule i śmierć człowieka. Jeden pocisk trafił w napastującą mnie bestię. Obserwowałam jak przeżywa szok, upada. Kolejne kroki uciekającego życia raziły mnie w oczy. Chciało mi się wymiotować. Myślenie w pewnym momencie wróciło do mojej głowy nie podchodząc do okna sprawdziłam kto mógł strzelić. Moim oczą okazała się walka. Kilkunastu rosłych zamaskowanych mężczyzn biło z pachołami. Zaczęłam płakać. Emocje, które mi towarzyszyły zrozumie tylko ktoś kto widział śmierć. Drzwi się otworzyły a ja pomyślałam, że jeśli się obrócę też zaznam swojego końca.
-Caren.-usłyszałam za sobą na swój sposób kojący głos Bjørna.
Odwróciłam się a chłopak podbiegł w moim kierunku i przytulił. Nie odwzajemniłam uścisku, chciałam go odepchnąć ale...nie potrafiłam. Pierdolony Fiennes.
-Szybko. Musimy uciekać.-zauważył i podbiegł do drzwi.-Za mną.-kiedy spostrzegł brak mojej reakcji dodał. Nie potrafiłam nic zrobić stałam jak kłoda. Przez umysł przechodziło mi naraz milion myśli ale nie mogłam ich poskładać do kupy, żadnej z nich zatrzymać na dłużej. -Wiem, że musimy dużo przegadać ale teraz musisz uciekać.-zamknęłam na chwilę oczy po czym nagi powiodły mnie za nim.
Cicho wyszliśmy z pokoju i kierowaliśmy się ku głównym schodą. Usłyszeliśmy kroki. Nieznośny dźwięk na marmurowej posadzce. Przerażeni wróciliśmy do mojego pokoju i zamknęliśmy drzwi.
-Do łazienki.-szepnęłam.-M...Musimy wejść na fasadę bydynku to jedyny sposób żeby wyjść z tego pokoju.-dukałam załamującym się głosem.
-Nie możemy.-powiedział cicho. -Tam aż się roi od ludzi z bronią nie możemy dać im się na tacy. Ale mam pomysł. Schowaj się tu i nie wyglądaj do pokoju.
-Dobrze.-zgodziłam się i szybko weszłam pod blat od umywalki.
Siedziałam trzymając kolana mocno i blisko brody. Trzęsłam się słysząc odgłosy walki odbywającej się w pokoju obok. Marzyłam o tym żeby umiejętności nabyte przez Bjørna podczas szkolnych bójek się przydały. On walczył z tym mężczyzną na śmierć i rzycie. Tylko, że oni są wyszkoleni, cholernie dobrze wyszkoleni a Bjørn to suma Summarum zwykły chłopak. Ze stresu pogryzłam całe wargi poczułam smak krwi na języku. Bójka się skończyła. Spięłam wszystkie mięśnie w oczekiwaniu na to kogo głos usłyszę.
-Potrzebuje twojej pomocy.-Bjørn powiedział sapiąc.-Otwórz okno.-jak powiedział tak zrobiłam. Kiedy się obróciłam zobaczyłam, że ciągnie zwłoki ochroniarza. Ten sam człowiek oglądał co zrobił mi Christian za pierwszym razem kiedy go widziałam.
-Wyrzucimy go w ten tłum miłośników kucyków pony na dole. Zyskamy wtedy chwilę niewidzialności bo się nim zajmą.-zaśmiałam się z nawiązania do bajki a kolejna łza spłynęła mi po policzku.-Mała nie płacz. Uwierz w to, że będzie dobrze. Ty uratowałaś mnie daj mi szansę się odwdzięczyć.-Twój czas na odwdzięczenie się dawno minął. Nie wiesz przez co przechodziłam. -wysyczałam z nienawiścią
-Policzę do trzech. Wyrzucimy go i biegniemy do następnego pokoju z oknem. -zmienił temat poleceniem
-Okej.-powiedziałam przygryzając wargę. Chłopak posłał przeszywajàce spojrzenie prosto w moje usta.
-Raz-odliczał-Dwa...-czas się dłużył próbowałam zebrać maksymalną siłę by wyrzucić ciężkiego mężczyznę.-Trzy.-wspólnym ruchem wyrzuciliśmy go za okno. W tym momencie byliśmy tak zgrani jak kiedyś, kiedy się kochaliśmy. Po ostatnim spojrzeniu na siebie pobiegliśmy do biblioteki. Ile sił w nogach. Przemierzyliśmy pokuj. Bjørn rozbił okno i wyskoczył. Ja nie potrafiłam patrzyłam pod nogi i nie umiałam. Pokazał mi gestem alternatywną drogę ucieczki.
-Ruczaj!-krzyknął.
Usiadłam na parapecie uspakajając bijące mi serce. Powoli żegnałam się z życiem, przepraszałam za grzechy, wybaczałam ludziom...wtedy spojrzałam na osobę z którą nie wiedziałam co mam zrobić. Na dole stał Bjørn czekając żeby mnie złapać. Nawet jeśli to zrobi to będzie musiał przebiec ze mną odkrytą powierzchnią pośród kilkudziesięciu mężczyzn obecnie zaaferowanych ciałem z okna. Ten jeden ostatni raz na niego spojrzałam w myślach żegnając się ze światem. Skoczyłam.
Chłopak mnie złapał. Na jego rękach przebywałam drogę po odkrytym trawniku. Wtedy w naszym kierunku zaczęły padać strzały z pistoletów, karabinów nie wiem czego jeszcze. Musieliśmy się schować odstawił mnie za jedną z rzeźb lwów. On był zalewa kilka metrów ode mnie. Serce biło mi bardzo czułam jak powoli odczuwam zimno. Miałam mdleć. Z letargu obudził mnie pocisk. Przeleciał tors obok mnie gdyby nie to, że odchyliłam lekko głowę do tylu trafił by we mnie. Przepełzłam szybko do kolejnego boku rzeźby teraz byłam zakryta cała. Spojrzałam za siebie. Bjørn trzymał w ręce broń oddał strzał. Zaraz po nim usłyszałam jak ktoś upada. Złapał mnie w tali i szybko przerzucił sobie przez ramie. Biegł wśród pędów winogron. On był w kuloodpornym ubraniu byle krzaki nie były mu groźne ja z każdą sekundą byłam bardziej poharatana. Poczułam się dziwnie błogo i bezpiecznie na jego barku. Lekki zimny wiatr zawładnął moim organizmem. Zemdlałam.
Światło mocno raziło mnie w oczy. Mrużąc je próbowałam zobaczyć coś wyraźnego. Dalej byłam na ramieniu biegnącego Bjørna. Byłam nieprzytomna nie dłużej niż kilka minut. Odzyskałam przytomność w pełni. Nieznośne światło do którego się zbliżaliśmy było reflektorem helikoptera. Wyszliśmy spośród gęstych, wysokich traw na plażę.
-Mała. W porządku?-zapytał stawiając mnie na piachu
-Teraz już tak.-powiedziałam i zachwiałam się prawie upadając, kręciło mi się w głowie.
Gdy Bjørn to zobaczył na nowo mnie złapał i wniósł do helikoptera. Zapiął mój pas po czym mocno przytulił.
-Udało się. Jesteś przy mnie.-szepnął wtulając się mocniej. Pachniał tak jak zawsze. Tego mi brakowało jego opieki. Jego uścisk przyniósł mi poczucie bezpieczeństwa dzięki któremu mogłam zapaść w blogi sen.
🌲3/24🌲
Boom! Tak się to robi. A już myślałyśmy, że dzisiaj się nie wyrobimy. No to co? W końcu motyl jest wolny! hihi No i tak ma być. Kochamy
🌲🥀Bad Sisters🥀🌲
CZYTASZ
Another touch
Novela Juvenil-Historia zaczyna się od nowa? Czy ciągle siedzimy w tym samym gównie? -Znamy już jej początek i zakończenie. Po co komu środek? Caren popełniła złą decyzję jaką było wdanie się w bliską relacje z młodym odnoszącym sukcesy chłopakiem...