16. Jeszcze mnie nie poznałaś.

295 9 0
                                    

Weszłyśmy do klubu, w którym mimo wczesnej godziny tętniło życie. Było parno, a spocone ciała turystów ocierały się o siebie. Wnętrze klubu niby było zwyczajne, jak to klub. Jednak po dokładniejszym przyjrzeniu, zaobserwowałam w nim kilka cech przypominających kluby Bjørna. Wykończenia i surowce użyte przy wnętrzu były bardzo w jego stylu. Marmur, złoto i rośliny wybrzmiewały ponad głowami skaczącego w kolorowym świetle tłumu.

Evi pociągnęła mnie za rękę. Nie wiedziałam jeszcze gdzie, ale przed oczami zarysował mi się obraz baru umieszczonego w środku ogromnej kolumny stojącej na środku klubu.

-Ja idę zająć jakąś kanapę, a ty ogarnij alko. 

-Klasyk, ja lecę na posyłki.-zaśmiała się ale i tak poszła. Kochana Evie.

Rozejrzałam się po stylowym miejscu z niestylowymi gośćmi. Wszystko dla ludzi, jednak selekcja by się przydała. Tym różni się to miejsce od Dionizosa. Ciekawe jak obecnie wygląda ten lub Bjørna. Przecież wybuch nie był aż tak dawno temu.

Przeciskałam się między miejscami do spoczynku i zmęczonymi ludźmi. Jest popyt, jest podaż. Znalazłam eleganckie czarne fotele przy srebrnym stoliku na ciężkich nóżkach. Usiadłam wygodnie fotelu odwróconym plecami do tłumu.

-Stara!-usłyszałam stłumiony krzyk Eveline, która dreptała w moim kierunku z drinkami w rękach.-Tutaj jest ten typ!

-Jaki...a...ten typ.-powiedziałam bez pomyślunku.- Czekaj co? Jak to?- zreflektowałam się.

-Stoi sobie z tymi szerokimi barami i idealnym tyłkiem przy barze z kumplami.

- Nie, nie możliwe...

-A jednak...-zadziornie przedłużyła, pokazując tym swoją racje w sprawie w oczywistym tonie.- Wypijaj to i chodź, kurwa.

Drinka wypiłam ciurkiem i zeszłam za nią. Przy barze nie zauważyłam kogoś tak wyróżniającego się z tłumu jak on. Jednak odwróciłam wzrok przy wyjściu. Zobaczyłam jego plecy. Tym razem miał na sobie oliwkową koszulę w ciemnym odcieniu i czarne spodnie. Właśnie wychodził, więc nie dane było mi długo się na niego gapić. Zrobiło mi się duszno. Miałam ochotę w jak najkrótszy sposób zakończyć wieczór. Jednak zostałam w klubie. Lojalnie dotrzymując towarzystwa Evi w tańcu i piciu. Do domu wróciłyśmy z Bjørnem, po którego zadzwoniłyśmy ostatkiem zdrowego rozsądku. Zasnęłam sama w pokoju, a w nocy męczyły mnie sny o wodzie. Te same, które siedziały we mnie od miesiąca.

***

-Cześć. Caren, mam dla nas plan na dzisiaj.

-Aha, a co ze mną?-zapytała zazdrosna Evie.

-Będziesz miała dom dla siebie.

-No dobra to jest wyjście. Tylko ja i ten masażer w łazience.

-Dokładnie. A my lecimy na niespodziankę.

-Błagam, powiedz, że nie lecimy. Głowa mnie boli. Nie zniosę większej zmiany ciśnień.

-Latać nie będziemy, ale napewno będzie hardkorowo.

-Już się boje.

-Weź bikini i widzimy się na parkingu.

-Okej...

Poszłam na górę i założyłam swój biały komplet, a na to czarne poszarpane spodenki i szarą koszulkę z czaszką. Zawiązałam szare Jordany, zwinęłam z łóżka torbę z klapkami w środku i zbiegłam na dół po schodach.

-Zapraszam Panią na przygodę.-otworzył drzwi kosmicznego kabrioletu.

Poczułam się jak za starych dobrych czasów. Tylko ja on i przednie miejsce w samochodzie. Niespodzianki i adrenalina. Kiedyś te słowa budziły we mnie myśli o romantycznej stronie Bjørna. Jednak teraz adrenalina przypomina mi o tym, na co byłam przez niego skazana. Męczyły mnie bolesne wspomnienia. Wiedziałam, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś, chociaż momentami bardzo bym tego chciała. Najzdrowsze dla mnie byłoby skupienie się na balansie i odnalezieniu szczęścia. Jednak nadal mam nadzieje na wrócenie do tego. Do czasów beztroski. Dzisiejszy dzień to początek nowego okresu. Okresu radości. Mam nadzieję.

Another touch Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz