Rozdział 32

704 38 6
                                    

Kochani po ciężkich zaliczeniach na studiach wracam do was!!!
*Riddle Manor*
-Ogłaszam koniec zebrania!!
Draco odetchnął z ulgą. Dużo już widział, ale dzisiaj coś jest wyjątkowo wrażliwy.
-Chodźmy już stąd... -Spojrzał na Hermionę.
-Z chęcią Draco. Bellatrix i twoi rodzice jeszcze zostają w willi z tego co słyszałam. Mają posiedzieć jeszcze z Lordem.
-To bardzo dobrze. A ja mam pomysł. My wybierzemy się na jakieś zakupy i coś zjemy co? Pojutrze moja mama ma urodziny. Zrobimy jej niespodziankę.
-Dobry pomysł Draco  , tylko nie wzięłam pieniędzy. -Draco uśmiechnął się.
-O to się nie martw, dzisiaj ja stawiam
-Jak chcesz..
Po chwili Draco z Hermioną teleportowali się na Pokątną. Na ulicy było pełno ludzi. Każdy gdzieś biegł by załatwiać swoje sprawy.
-Hermiona poczekaj tu chwilę, ja zaraz wrócę muszę pójść coś załatwić.. Chwilka.
-No dobra.. -Hermiona usiadła na ławce i czekała na Dracona. Parę lat temu w życiu by nie pomyślała, że będzie normalnie rozmawiać z Malfoyem , a co dopiero być jego rodziną. Jednak życie płata niezłe figle . Jej osobowość przeszła gwałtowną metamorfozę. Już nie  była tą samą grzeczną dziewczynką z Gryffindoru. Teraz umiała postawić na swoim i pokazać swój charakterek. Nagle podeszła do niej grupa źle wyglądających typów spod ciemnej gwiazdy:
-No to mam kłopoty.. -Szepnęła sama do siebie.
*Hermiona *
Czterech typów było coraz bliżej mnie. Nie wyglądali przyjaźnie. Muszę jak najszybciej coś zrobić.
-Co ty tu robisz Granger sama o tej porze... Jest niebezpiecznie, a masz dużo wrogów którzy tylko czekają na okazję.... Bo jesteś... Szlamą. -Uśmiechnęłam się ironicznie i spojrzałam na niego z pogardą:
-Idioto, chyba z kimś mnie pomyliłeś. Nie żadna szlama tylko córka najsilniejszej smierciożerczyni Czarnego Pana... Córka Bellatrix Lestrange. Hermiona Narcyza Lestrange. -Zobaczyłam nie małe przerażenie w oczach tego człowieka. Czyli tą bitwę mam już wygraną.
-Nie zabijaj mnie i nie mów nic matce, proszę. Nie było w ogóle tej sprawy, nie spotkaliśmy się. -Zaśmiałam się psychicznie.
-No cóż... Może się na to zgodzę, pod jednym warunkiem... Nigdy więcej nie powiesz tak do mnie, a dwa przeprosisz mnie za szlamę, bo przesadziłeś...
-Niech będzie.. Przepraszam Cię.. Zwijamy się chłopaki!
Typ wraz z  swoimi kolegami odeszli w drugą stronę. Po chwili zobaczyłam Dracona wychodzącego z banku.
-Co to byli za ludzie co? -Draco usiadł obok mnie.
-Nieważne już Draco, poradziłam sobie z nimi. Jakieś osiedlowe bandy. Gdy tylko dowiedzieli się kogo obrazili... Żebyś widział ich miny.. Sam strach. Piękny widok.
-To bardzo dobrze. Widzę, że się od nas uczysz.. Plan jest taki.. Mamy gdzieś 3 godziny na zakupy, a potem zjemy coś.
-No dobrze.. Ale po co aż 3 godziny?-Draco zaśmiał się serdecznie.
-Żeby wybrać trochę sukni i jakiejś biżuterii dla mamy. Przecież nie kupię jej jednej.
-No masz rację... Prawda.
*15 minut później *
*Draco *
Przepuściłem Hermionę w drzwiach i wszedłem do środka. Już na samym wejściu było czuć dla jakich osób jest to sklep. Wszędzie kamienie szlachetne, szmaragdy, rubiny. Będzie w czym wybierać.Ekspedientka od razu do nas podeszła:
-Panie Malfoy, Panno Lestrange witamy serdecznie. Czego dzisiaj szukacie i na jaką okazję?
-Dzisiaj szukam paru sukni oraz trochę biżuterii dla mamy  na urodziny.
-Ach Narcyza Malfoy.. Piękna kobieta. -Uśmiechnąłem się do niej.
-Prawda, jej uroda nigdy nie przemija.
Po chwili kobieta podała nam również po kubku gorącej czekolady. Była przepyszna.
-Panie Malfoy, mamy tutaj 5 sukni w sam raz dla mamy i 3 komplety biżuterii. Szmaragdy, szafiry i klasycznie diamenty .
Podszedłem do biżuterii i byłem w szoku. Przerosła ona moje najśmielsze oczekiwania. Będzie idealna.
-Są perfekcyjne. Biorę wszystko. -Wyłożyłem na ladę 6 sakiewek po brzegi napełnione złotem.
-Panie Malfoy, jeszcze mamy gratis do zakupów.
-Dziękuję bardzo, reszty nie trzeba.
Skierowałem się w stronę wyjścia trzymając w ręce parę toreb. Były trochę ciężkie. Hermiona uśmiechneła się na mój widok i pokiwała z rozbawieniem  głową:
-Oj Draco Draco. Co ty byś beze mnie zrobił. Użyje mojej torebki zmniejszającej.
Po chwili wszystkie rzeczy skurczyły się do rozmiaru portfela.
*10 minut później *
-Ale zgłodniałem, zjedzmy coś w końcu. -Spojrzałem na Hermionę.
-Z chęcią. Co wybierasz? A masz pieniądze?
-Pieniedzy tutaj nie potrzebuje. Gdy mnie zobaczą to zrobią nam wszystko na koszt firmy. Urok nazwiska Malfoy.
-No proszę Fretko, jak ci dobrze.
-Przyzwyczaisz się do tego. Ja biorę jakiś makaron, krewetki, na deser coś z kuchni molekularnej. A Ty?
-Najgorzej bo nie wiem co wziąść... Nigdy nie jadłam takich rzeczy...
-Weź to co ja. Jem to od lat. I do tego woda z cytryną. Ognistej napijemy się później.
-Jak chcesz Draco.
20 minut później Draco i Hermiona jedli już swoje zamówienia. Po chwili skończyli, czekali jeszcze na kelnera. Po chwili podszedł do nich młody chłopak :
-Nazwisko?
-Malfoy ..
--Jak zwykle na koszt firmy. Niech Pan podziękuje ojcu za pomoc dla nas. Dzięki niemu nasz interes nie upadł. -Draco uśmiechnął się.
-Przekażę. Jeszcze napiwek. -Podał mu sakiewkę ze złotem.
Kelner odszedł w głąb restauracji, a Draco i Hermiona wyszli z budynku.
-Ale intensywny dzień, co?
-Która godzina jest blondynek?
-Oojj niedobrze .. Zrobiła się już 23 ....
-Co??! -Draco spojrzał na nią z ironią.
-Nie drzyj się na środku ulicy bo ludzie się patrzą  ..Mam coś dla ciebie. Długi czas nad tym myślałem... I się w końcu odważę.
Draco uklęknął na 1 kolano, wyciągnął czerwone pudełeczko z pięknym, złotym pierścionkiem z brylantem i spojrzał jej w oczy :
-Hermiono Narcyzo Lestrange, czy wyjdziesz za mnie?
Hermiona spojrzała na niego zdziwiona :
-Draco... Ja.....
Po paru minutach zaczął się historycznie śmiać :
-Ja tylko żartowałem z tymi oswiadczynami ale pierścionek dla Ciebie jest...
-Dracoo!!!
-Tak Granger?
-Nie nazywaj mnie tak bo pożałujesz!!!
-Dobrze już się nie złość na arystokratę. .. Wracajmy już.
KOCHANI WRESZCIE WRÓCIŁAM!

Ach Ten Przewrotny Los ....-Hermiona Riddle Lestrange Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz