Rozdział 33

680 37 2
                                    

*Malfoy Manor*
Draco razem z Hermioną po długich zakupach  wrócili do dworu blondyna. Byli bardzo zmęczeni. Hermiona usiadła na kanapie w salonie a po chwili Draco usiadł obok :
-Zakupy się nam udały, prawda?
-Prawda, ale jestem tak zmęczona,że nawet nie wracam do domu. Prześpię się dzisiaj u ciebie. A gdzie twoi rodzice? -Draco zerknal na zegarek :
-Bardzo późno jest, ale powinni już być. Pewnie zaraz wrócą. Napijesz się coś?
-A w sumie czemu nie. Ognistej. -Draco pstryknął palcami, i po chwili zjawiła się przed nimi skrzatka.
-Panicz wzywał....
-Tak. Poprosimy dwa razy Ognistej z lodem. A wiesz może za ile wrócą moi rodzice?
-Dobrze. Pańscy rodzice będą za jakieś 15 minut. -Skrzat natychmiast zniknął.
-Draco... A wiesz może kiedy ma być jakieś zebranie u Czarnego Pana?
-Nie mam pojęcia... -Nagle złapał się za przedramię-Jasna cholera, czy on może dać chociaż chwilę spokoju?!
-Jak widać nie może... Zbierajmy się.
Po 15 minutach Draco razem z Hermioną byli już w Riddle Manor. Wszyscy śmierciożercy czekali na najważniejszą osobę. Lorda Voldemorta. Po chwili Czarny Pan zjawił się w Sali Narad.
Draco z Hermiona usiedli obok rodziców blondyna.Czarny Pan wyglądał na wściekłego :
-Dowiedziałem się złych rzeczy. Wśród naszych ludzi jest jakiś szpieg. Ktoś wynosi informacje na zewnątrz. Albo ten ktoś się przyzna, albo dzisiaj się trochę pobawimy. No słucham, czy ktoś jest na tyle odważny, czy mamy tutaj samych tchórzy?!
Przez parenaście minut panowała złowroga cisza
..Okropna, przeszywająca.
-A może to znowu Lucjusz, który ostatnio nie wykonał mojego zadania?! -Krążył dookoła zebranych jak sęp razem z Nagini.
-Bella, coś jest tu strasznie nudno. Mamy ochotę się zabawić... Rzuć coś ciekawego na tą dwójkę co śmiała się  spoznić!!
Bellatrix spojrzała na Draco i Hermionę i usmiechnęła się szaleńczo;
-Jak sobie życzysz Panie... Crucio!!
Draco i Hermiona padli na Ziemię i krzyczeli z bólu.. Narcyza spojrzała ze wściekłością na swoją siostrę i powiedziała w myślach :
-Jak możesz Bella?! Nie wybaczę Ci tego....
-Cyziu, nie mam wyjścia. Nic poważnego im nie będzie, nie przesadzajmy.. Parę zaklęć nie zaszkodzi.
-Jesteś szalona!
-Wybacz mi , ale nie mam wyjścia. Zajme się potem nimi. Nie moja wina, że Lord ma zły humor.
-Mam nadzieję Bellatrix.
*23.00 *
Zebranie z Czarnym Panem dobiegło końca. Smierciożercy  teleportowali się do swoich domów. Draco szedł  za Hermioną:
-Dobra daj mi rękę... Teleportujemy się do Malfoy Manor....
-Bellatrix chyba oszalała, jak sądzisz?
-Nic nowego w sumie. -Zaśmiał się ironicznie. -Nie martw się, damy Radę. I na górę po apteczke, żeby naprawić dzieło tej chorej wariatki.....
Po chwili Draco wrócił z apteczką i zabrał się za czyszczenie przeciętej wargi.
-Gotowe... Masz , to dla ciebie. -Draco podał jej fioletowy eliksir w fiolce.Wypiła go jednym tchem.
*Godzina później *
Do domu wrócili Narcyza z Lucjuszem  , a wraz z nimi Bellatrix.. Draco wywrócił oczami :
-Po co tu przyszłaś?! Chyba dość już dzisiaj narobiłaś? ?
-Draco, daj spokój....
-Co daj spokój?! Rzucilas cruciatusa na własną córkę i siostrzeńca... Przy tym jeszcze ten twój uśmiech.... Przerażające.

Ach Ten Przewrotny Los ....-Hermiona Riddle Lestrange Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz