Chapter Twenty

608 37 1
                                    

~Kochani ja wiem, że długo mnie nie było, ale to naprawdę wyjątkowa sytuacja. Cóż... dziś zakończyłam moją sesję i mam trochę czasu zanim zacznę drugi semestr. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie i rozumiecie to, że nie chciałam się rozpraszać podczas egzaminów. Wolałam ten czas poświęcić na przygotowanie się, abym teraz mogła nadrobić zaległości.

Dlatego zapraszam do kolejnych rozdziałów.

Pozdrawiam was, Wanessa~

Postanowiłem wiem, że zaniosę ją do jednego z wolnych pokoi, których swoją drogą była masa w domu YoonGi'ego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Postanowiłem wiem, że zaniosę ją do jednego z wolnych pokoi, których swoją drogą była masa w domu YoonGi'ego. Poruszałem się naprawdę powoli. I to bynajmniej nie przez to, że dziewczyna ważyła swoje. To nie miało praktycznie żadnego znaczenia. Je po prostu nie miałem siły. Byłem słaby. Słaby jak zwykły, nic nieznaczący człowiek. Pierwszy raz w swoim cholernie długim życiu się tak czułem.

Położyłem ją ostrożnie na materacu i przykryłem. Chciałem wyjść. Naprawdę to planowałem. Wolałem, żeby nie obudziła się i pierwsze co zobaczyła to my. W jednym łóżku, we krwi.. to naprawdę mogłoby jeszcze bardziej skomplikować sytuację. Jednak nie byłem w stanie walczyć z samym sobą. Moja senność. Moje zmęczenie. Mój ból przeważyły. Zrobiłem coś głupiego. Położyłem się obok niej. Jej ciało było tak przyjemnie ciepłe. Zasnąłem obejmując ją w tali. Pierwszy raz. Pierwszy raz zasnął przy kimś.

Obudziłem się ciągle obolały, ale już lepiej się czułem. Nie mogłem narzekać na taki ból jak wczoraj. Podniosłem się i spojrzałem na dziewczynę. Ciągle wyglądała źle, jej oddech był słaby, ale najważniejsze, że oddychała. Musiałem się z tego cieszyć.

Koszula podwinęła się do góry więc ostrożnie poprawiłem ją. Starałem się nie patrzeć na jej wręcz roznegliżowane ciało, ale czy mógłbym sam siebie winić, gdybym spojrzał? Raczej nie.

Uśmiechnąłem się i po cichu wyszedłem z pokoju. Udałem się do salonu, gdzie miałem nadzieję nie zastać nikogo. W nim jednak znalazłem moich przyjaciół.

-Czemu w pokoju jest tyle krwi i cholerne ciało wampira?- zapytał od razu Suga

Dobrze. Zdawał sobie sprawę, że coś się stało. A po jego tonie byłem wręcz pewien, że wie czyja to była wina. Moja.

-Bo go zabiłem.- odparłem spokojnie wzruszając jedynie ramionami. Naprawdę nie wiedziałem co mogłem powiedzieć mu innego.

-Co zrobiłeś?! Czy ciebie powaliło?- krzyczał

-Nie! Musiałem ratować SooMi. On chciał ją zabić! Sądzisz, że pozwoliłbym na to? Jestem z nią do cholery połączony!

-A nie mogłeś zrobić tego na spokojnie?

-Jak?! Miałem się go zapytać czy łaskawie ją zostawi?

-Mogłeś, może dałoby się coś ugrać.- stwierdziła Rose

-Ty się już lepiej nie odzywaj! To wszystko twoja wina! Trzeba nie było zabierać jej na imprezę dla wampirów! Mogłaś jej nie ubrać jak jakąś dziwkę! Może wtedy nic nikomu by się nie stało!

-Czyli teraz to moja wina?!- pytała zaskoczona, jej kły ukazały się. Okay. Wkurzone Rose to niebezpieczna Rose i wszyscy o tym wiedzą. Nawet ja.

-Twoja! Ja ją uratowałem, a ty do tego doprowadziłaś! Dobrze wiesz jakie są wampiry!

-Ale my ją akceptujemy!- krzyknęła, a jej oczy stały się czerwone. Kurwa. Jest nawet gorzej niż się spodziewałem.

-Właśnie my! My wiemy jaka ona jest! Ale inni nie! Po co właściwie ją tutaj zabrałaś?!

-Bo chciałam, żebyś wreszcie zrozumiał co to miłość! Kochasz ją! Nie pokazujesz tego, ale każdy o tym wie!

-Nie kocham!- krzyknąłem czując jak moje kły dotykają warg

-To po co ją tyle razy ratowałeś!? Po co dawałeś jej swoją krew?! Po co to wszystko?!

-Bo mat...

-Nie mów tylko, że matka ci to kazała! Nigdy w to żadne z nas nie uwierzy!

-Przestańcie wreszcie!- krzyknął Suga- Oboje powinniście się uspokoić. To wina wszystkich! Mogliśmy ją lepiej pilnować. Właściwie to jak się czuje?- spytał zupełnie zmieniając temat. Nawet lepiej.

-Śpi. Wczoraj dałem jej sporo swojej krwi i teraz śpi.

-Znów? Jimin czy to nie za dużo?

-A miałem patrzeć jak umiera?- zapytałem retorycznie. Wszyscy dobrze wiedzieli, że nie mogłem jej zostawić.

-Ale... wiesz, że to źle na ciebie działa?- zapytała już spokojnie Rose

-Co ty nie powiesz.- szepnąłem sam do siebie.

Wcale tak nie było. Byłem połączony to prawda. Moje życie i śmierć wpływały na nią. To też prawda. Czuliśmy to samo. Ale to nie wszystko. To cholerne połączenie sprawiło, że przejrzałem na oczy. Kochałem ją. Wiedziałem to. Nie pokochałem jej przez połączenie. Poczułem to już wcześniej, ale skutecznie tłumiłem te uczucia. Jednak teraz. Teraz to już się stało.

I kto by pomyślał, że historia zatoczy koła. Ojciec wampir. Matka syrena. Ich syn wampir połączył się z syreną. Podejrzewam, że nasz los już lata temu był przesądzony. Tak musiało być. Było to nam pisane. Nie widzę w tym innego sensu.

-Kiedy dajesz jej swoją krew odczuwasz to co ona im tego więcej tym silniej wszystko czujesz.- tłumaczył YoonGi. Naprawdę to wiedziałem.

-Czyli jeśli spróbuję jej krwi to ona będzie czuła to co ja?- zapytałem dla pewności

-Tak.- odparła Rose, a Min potakiwał głową

-Skąd to właściwie wiesz?- zapytałem zaskoczony

-Z Sugą coś takiego zrobiliśmy. Świetne uczucie.- stwierdziła uśmiechając się do Min'a

Okay. Dobrze wiedziałem, że nie chodziło jedynie o głupią krew. Im chodziło o coś znacznie większego niż tylko wymiana płynu. Ich łączyła prawdziwa miłość. Odwzajemniona miłość.

Ja. U mnie było gorzej. Kochałem. Mocno kochałem. Jak cholerny pies, na zawsze. Ale SooMi... ona mnie nienawidziła. Trudno będzie jej mnie pokochać. Co gorsza. Ona nie pokocha kogoś takiego jak ja. Nie pokocha potwora, którym byłem.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Mermaid And Vampire II Park JiMin II [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz