9
Następnego dnia świat stracił wszystkie barwy.
Wstając, Taehyung zauważył Jungkooka przy swoim telefonie i od razu chciał zerwać się z łóżka u mu go zabrać, zrobiłby go gdyby nie przeszkodziły mu w tym ból głowy i palące spojrzenie starszego.-Twój ojciec dzwonił.
Powiedział normalnie, jednak jego spojrzenie zdradzało, że to nie to chciał przekazać chłopakowi.
- Chyba ze sto razy, matka też.
- W porządku, oddzwonię do nich...
Chciał kontynuować jednak Jungkook mu przerwał. Pierwszy raz.
- Tae..
Zabrzmiał dziwnie. Tae patrzył na niego i dał mu znak żeby kontynuował.
-O co chodzi z tymi wiadomościami i... zdjęciem? - zapytał lekko zakłopotany, bardziej zdezorientowany Jungkook, pokazując tym samym jego zdjęcie całego w spermie i swoich łzach.
Jedno pęknięcie.
Hasung.
Oczy Taehyunga momentalnie zaczęły łzawić. On nie płakał, to one łzawiły niezależnie od niego. Nie miał nad tym w tej chwili żadnej kontroli.
Jungkook za to zmartwiony kontynuował. Chciał też się zbliżyć i go przytulić jednak Tae usunął się w kąt na łóżku i zwinął w kulkę.
-Tae... jeśli nie chcesz mówić to dobrze, rozumiem ale chce ci pomóc. Jeśli jakiś skurwysyn cię do tego zmusza i szantażuje to błagam, pozwól sobie pomóc.
Na twarzy Jungkooka widać było teraz zmartwienie połączone z wkurwieniem.
Ale Taehyung też był wkurwiony. Dlatego, że prawda wyszła na jaw, że nie umie sam poradzić sobie ze swoimi problemami, że Jungkook podświadomie pewnie uważa go za dziwkę, i ta cała czułość wczoraj była tylko dlatego, żeby chłopak nie protestował. Hasung też by tak zrobił, chciałby go najpierw zwieść, żeby potem odebrać mu wszystko i wyprać całkowicie z uczuć. I właściwie tak zrobił, dlatego Taehyung był na siebie wkurwiony, że pozwolił wykorzystać się również Jungkookowi, który pewnie zaraz mu powie żeby wypierdalał, i że jest skończoną, nic nie wartą kurwą która ma tylko pieniądze do zaoferowania.
Drugie pęknięcie.
-Tae, proszę, pomogę ci...
Jungkook kucnął przy łóżku i przyglądał się mu. Nie wiedział, co teraz się dzieje w głowie chłopaka jednak czuł potrzebę pomocy. Nie dlatego, że był pierdolonym caritas, raczej dlatego, że po raz pierwszy w życiu tak wyraźnie zobaczył gwiazdy. I nie chciał sobie niczego obiecywać, nie przypisywał temu uczuciu jeszcze konkretnego uczucia. Poprostu chciał iść dalej. Tyle, że z Taehyungiem i poznawać jego popierdolony świat. Nie wiedział jeszcze wtedy, że jak bardzo popierdolony jest jego świat.