Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
10
Po powrocie do domu, kłótni z ojcem i usłyszeniu kolejnych wyzwisk, tego że jest zjebany i coś z nim jest ewidentnie nie tak, i dlaczego nie mógł się urodzić innym dzieckiem Tae poszedł do swojego pokoju.
Musiał w końcu się spakować, samolot odlatywał już o 17, a on tym razem musiał oprócz torby wziąć też walizkę, ponieważ przybyło mu trochę nowych ubrań po zakupach z Jiminem.
Złożył wszystkie swoje rzeczy, spakował następnie zasunął walizkę i torbę i opadł.
Nie z głodu, bo wczorajszego dnia zjadł ewidentnie za dużo. Ale teraz nie było to ważne. Opadł poprostu na podłogę i zaczął płakać.
Jeden weekend, 3 niepełne dni, pare godzin spędzonych razem i niezliczone ilości nowych odczuć których jeszcze nigdy nie czuł. Przez krótką chwile czuł się jak w innej rzeczywistości, gdzie ma znajomych których nie obchodzi jego status, gdzie nie musi wyglądać dobrze i być drogo obranym żeby ktoś zwrócił na niego uwagę. Że może zachowywać się jak totalny dzieciak i gadać bzdury, które jednak w dobrym towarzystwie miały sens.
Jungkook. Chłopak-sprzątacz. To przez niegomTaehyung teraz płakał, czuł się rozdarty.
Rozdarcie. Kolejne uczucie którego nie czuł nigdy. Czuł się tak, dlatego że wiedział, że nie należy do żadnego ze światów w jakich przyszło mu być chociaż przez chwile, jest znowu gdzieś pomiędzy, nieokreślony, zagubiony.
Ale już nie wyblakły. Nabrał kolorów, nowych uczuć prawdopodobnie wtedy gdy wczorajszego dnia złota rama została roztrzaskana na drobne kawałeczki. Został tylko nagi obraz, który wciąż miał wiele miejsca na wypełnienie go kolorami. I tak się po części stało.
Nie wiedział co ma teraz zrobić, wiedział, że bez pieniędzy rodziców sobie nie poradzi, więc nie mógł się zbuntować. Ale z drugiej strony musiał to zrobić. Wiedział, że nie może iść do Jungkooka i prosić go chociażby o odrobine uwagi bo chłopak miał wiele własnych zmartwień, i znajomych którzy pomagali mu znosić te zmartwienia. Po co mu kolejna nic nie znacząca osoba.
Płakał bo w pewnym sensie poczuł się żywy, wypełniony uczuciami. Jego zablokowane uczucia teraz, w zamkniętym pokoju przypominającym mauzoleum rozbłysły niczym światła Seulskich neonów i mieniły się w deszczu. We łzach.
Jesteś moim rozdarciem, moją łzą Jungkook. Łza, która wylewa się z moich oczu przez ciebie jest inna od tych które wylewałem kiedyś przez innych. Nie jest przepełniona bólem i obojętnością. Jesteś moją łzą.
Musiał działać.
-.-
W końcu, gdy 18 latek całkiem się wypłakał wytarł się, ogarnął tak, żeby nie było nic widać i z uśmiechem wyszedł z pokoju z bagażami, które jego szofer zaraz zabrał, i po chłodnym pożegnaniu z ojcem wszedł wraz z szoferem do windy.
-.-
Tymczasem Jungkook biegł przez Seulskie ulice powoli rozświetlające się przez neony z naszyjnikiem Diora w ręku i nadzieją, że zdąży chociaż mu go oddać i powiedzieć, że to co między nimi zaszło nie było nic nie znaczące.
Niestety. Po dotarciu do penthouseu swojego pracodawcy, i zapytania czy może porozmawiać z jego synem Pan Kim odparł, że Taehyung już wyjechał i pewnie teraz wsiada do samolotu.
-Kurwa.
Przeklnął tylko chłopak i nie taktownie odwrócił się przytłoczony tym wszystkim wrócił do swojego małego, szarego mieszkania.
Czuł się wyprany z jakiegokolwiek koloru i uczuć, przez to, że nie mógł znów zobaczyć swoich gwiazdek, chociażby na kilka chwil.
Leżał w łóżku, wciągał kreski i przewracał w dłoniach wisiorek z małym napisem Dior.
Wtedy przypomniał sobie, że przecież ma jego numer telefonu.
-.-
Tymczasem Matka Taehyunga wysłała po niego swojego szofera, po tym jak niechętnie rozmawiając ze swoim mężem dowiedziała się, że nie wrócił na noc i zachowuje się jak niezrownoważony psychicznie, i że to pewnie przez nią. Chciała tylko, żeby bez problemowo wrócił do domu i mógł pójść następnego dnia do szkoły. Jak robot, nie człowiek.
Samolot miał dolecieć równo o 19 do Pusan, skąd miał odebrać chłopaka szofer. Była 19:30, więc zniecierpliwiony mężczyzna zadzwonił do swojej pracodawczyni z informacją, że jej syn dalej nie wyszedł z lotniska, mimo że samolot już dawno przyleciał.
Słychać było po głosie, że matka Taehyunga była tym faktem już lekko poddenerwowana, więc może zbyt ostro kazała mężczyźnie na niego czekać, zagroziła, że jeśli go tego dnia nie odbierze i nie przywiezie bezpiecznie do domu to straci prace. A szofer bardzo chciałby, żeby chłopak już przyszedł i żeby byli w drodze do nadmorskiej willi.
Tyle, że Taehyung tego dnia nie wyszedł z lotniska, ani nie wszedł do drogiego samochodu aby udać się do Willi z poczuciem obojętności. On tamtego dnia właściwie nawet nie wsiadł do samolotu.