Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
1
Godzina: 6:00 Budzik.
⁃ kurwa.
Jest końcówka listopada a Taehyung dalej nie przyzwyczaił się do tego, że w poniedziałki, środy i czwartki ma do szkoły na 7:50, przez co musi wstawać tak wcześnie.
Oczywiście, gdyby dalej mieszkał w swoim, a ściślej mówiąc jego rodziców gigantycznym apartamencie w praktycznie samym centrum Seulu mógłby dostać się szybciej do szkoły.
Procedura wyglądała następująco: wstawał góra pół godziny wcześniej, ubierał się, lekko malował i wychodził przed budynek gdzie czekał na niego szofer aby zawieść go do szkoły, która oddalona była około 20 minut, jeśli chciałby iść na nogach. Samochodem zajmowało to góra 5 minut, może pare więcej jeśli były korki.
W znienawidzonej teraźniejszości musiał wstawać prawie 2 godziny wcześniej, aby przygotować się do tego okrutnego zadania jakim jest przejście mniej niż 700 metrów, praktycznie prostą drogą do swojej nowej szkoły.
Nowej znienawidzonej szkoły.
Historia kiełkowania czystej nienawiści w jego sercu zaczęła się pierwszego września, kiedy musiał iść na rozpoczęcie roku. Dla 18 latka niby-przeprowadzka która była wymysłem jego matki, była okropnym pomysłem, i wybrał ją tylko dlatego aby nie musieć użerać się z ojcem który na zewnątrz był biznesmenem, właścicielem wielkiej, dobrze prosperującej firmy, jednak kiedy tylko po pracy, wracał do domu zmieniał się w agresywnego alkoholika, który bez żadnych skrupułów potrafił wywołać kłótnie, aby wyładować swoje frustracje. Czasami tylko krzyczał, i wyzywał Taehyunga od pierdolonych beznadziejnych nieudaczników, a czasami kończyło się przemocą w stronę jego mamy, albo jego za to, że chciał jej bronić.
Dlatego kiedy jego rodzice postanowili oddzielnie zamieszkać, bo nie było mowy o separacji, ani tym bardziej rozwodzie, byli katolikami i gdyby to rozniosło się po rodzinie nie znieśliby tego. Zresztą czasami mieli lepsze dni, i właśnie w taki lepszy dzień sfinalizowany został zakup niewielkiej według Taehyunga chatki, chociaż dla większości byłaby to pewnie wielka willa o powierzchni ponad 200 metrów z niewielkim basenem i na podwórku, urządzana w stylu hampton.
Gdy ojciec zakupił posiadłość, w małym mieście niedaleko Pusan, jego matka razem z nim i jego młodszym bratem od razu przenieśli się tam. Na początek mieli zostać na wakacje, jednak nic nie poszło po ich myśli i do listopada nie wrócili, a 18 latek musi męczyć się w nowej rzeczywistości.
Bo przepisanie się do nowej szkoły w 3 klasie liceum, to najgorsze co może być, szczególnie jeśli ma się tyle szczęścia co on i trafi się na najbardziej zgraną klasę w historii. Tae nazywa ich często w myślach ,,pierdolonymi zjebami" gdy nie wytrzymuje poczucia dyskomfortu i zagubienia podczas lekcji, gdy wszyscy ze sobą gadają a on siedzi w przedostatniej ławce obok chłopaka z którym jedyne słowa które zamienił od początku roku to nieśmiałe ,,Cześć".
-.-
Aktualnie jest godzina 7:20 i po długiej walce ze sobą, z wielkim poczuciem dyskomfortu podnosi się ze swojego wielkiego łóżka, narzuca na siebie swój ulubiony szlafrok od Versace i odsłania żaluzje, a jego oczom ukazuje się piękny widok na ocean.
To jedyny plus mieszkania tutaj. Miasteczko znajduje się tuż przy oceanie, a właściwie przy niewielkiej zatoce, a rezydencja Państwa Kim została zbudowana tuż przy pierwszej linii brzegowej otoczona lasami, i polnymi ścieżkami.
Do miasta, które Tae nazywał pieszczotliwie zadupiem, bo w porównaniu do Seulu było naprawdę niewielkie. Trasa jaką pokonywał od swojego domu - jednego końca miasta, (gdyż dom ten był usytuowany na obrzeżu, gdzie oprócz niego było jeszcze kilka mniej lub bardziej bogatych domów) lub plażą, do której miał dostęp z tylu Willi, jeśli tylko przeszedł na ogrodzenie i zszedł wydeptaną ścieżką z klifu - stamtąd z dzikiej plaży, mógł dostać się szybko do głównej plaży w ich mieście a stamtąd blisko właściwie wszędzie.
Bo tu naprawdę było wszędzie blisko.
-.-
Po paru minutach podziwiania relfeksji słońca na wodzie, Tae wychodzi z pokoju i kieruje się do łazienki, którą dzieli razem z bratem - gdyż jego matka ma prywatną łazienkę połączoną razem ze swoją sypialnią.
Myje zęby, przeciera twarz tonikiem antybakteryjnym, następnie nakłada krem przeciwtrądzikowy a na to jedną warstwę podkładu, i pudru. Nie to, żeby miał kompleksy ma punkcie swojej twarzy. Uważał się za całkiem przystojnego chłopaka o ponadprzeciętnej i nietuzinkowej urodzie. Jednak gdy wchodził w okres dojrzewania miał lekkie problemy z trądzikiem, co ciągnie się za nim aż do teraz. Aktualnie jednak jego skóra wyglada całkiem znośnie, jak sam twierdzi, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Psika się jeszcze swoimi ulubionymi perfumami Louis Vuitton - Météore, i wychodzi z łazienki.
Po drodze do jadalni , zejściu na parter, podąża korytarzem na którego ścianach wisi wiele luster zamkniętych w sztukateriach. Właściwe w całej willi jest ich naprawdę wiele, sam w pokoju ma jedną ścianę poświęconą w całości na jedno, wielkie lustro aby mógł dostrzegać wszystkie swoje niedoskonałości i od razu działać i próbować je zamienić na coś pozytywnego, albo chociaż zniwelować.
Dlatego nie je śniadań. Uważa, że od ,,nadmiaru" jedzenia jego twarz momentalnie robi się pulchna a on sam wygląda jak ohydne, grube zwierze które nie ma prawa żyć, ani jeść, bo gdyby jadł byłoby jeszcze gorzej. Ze śniadań zrezygnował pare tygodni temu, właściwie odkąd zaczął się rok szkolny bardziej się stresuje a to jeden z plusów szkoły bo przekłada się to na mniej jedzenia. Obiady najczęściej zamawia, bo od święta zdarzy się aby jego mama coś ugotowała, więc poprostu daje pieniądze jemu i jego bratu aby zamówili sobie cokolwiek chcą. Kolacje to u niego właściwie jedyny posiłek gdzie pozwala sobie na odrobine więcej. Wie, że na noc nie powinien jeść dużo ale po całym dniu picia wody i praktycznie nic nie jedzenia czasami nie wytrzymuje i potrafi wpakować w siebie dwie porcje lasagne zamówionej z okolicznej restauracji. Czasami, gdy ugnie się pod swoim pragnieniem dorzuca do tego jeszcze wielki kawałek tiramisu który zjada ze smakiem. A potem wkłada słuchawki, włącza muzykę na full i włącza płatną aplikacje do ćwiczeń, które dostosowuje na najwyższy poziom trudności i trenuje tak długo, aż przestanie czuć poczucie pełności.
Od ćwiczeń które wykonuje powinien mieć umięśnioną, postawną sylwetkę. On natomiast pomimo tego jest przeraźliwe chudy, tak że wystają mu żebra i obojczyki, jednak on uważa się dalej za ohydne stworzenie ze względu na twarz. Błędne koło które nie ma końca zaczyna się od początku, za każdym razem gdy tylko zauważy lekką zmianę jest mocniej, bardziej, więcej a właściwie mniej.
Dlatego gdy teraz wchodzi do kuchni, a wszyscy jeszcze śpią nalewa szklankę przefiltrowanej wody do czajnika, a w międzyczasie wsypuje do filiżanki szczyptę ususzonych liści jaśminowej herbaty, którą ubóstwia, i jest jednym z niewielu rzeczy po których uważa, że nie pulchnie.
-.-
Po wypiciu filiżanki herbaty ubiera się szybko w przygotowane dzień wcześniej ubrania - ulubione beżowe spodnie, których ma przynajmniej 10 par w jednej z szaf, ma górę zarzuca czarny sweter ralpha laureana, a na nogi ubiera swoje ulubione trampki od diora - model b23 wysokie.
Tak ubrany wychodzi prędko do szkoły o godzinie 7:10. Zamyka drzwi na klucz i wkłada do uszu słuchawki i puszcza muzykę, głośność ustawia na maksymalną, żeby jak najbardziej odciąć się od świata zewnetrznego, do którego wkroczył wychodząc ze swojego domu.