Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
2
Gdy dochodzi do szkoły , przykłada magnetyczną legitymacje uczniowską do czytnika obok drzwi i gdy słyszy charakterystyczny dźwięk, i drzwi ustępują wchodzi do środka.
Idzie na drugie piętro, jak codziennie do swojej klasy i jak zwykle wchodząc nie zwraca niczyjej uwagi. Siada w przedostatniej ławce i próbuje myśleć o tym, że przetrwa ten dzień, w końcu to już czwartek i jutro będzie piątek a jak jest piątek to znaczy że...
- Siemka! - Woomin, wita się z nim tak samo jak codziennie, i tak samo jak codziennie nie czeka na jego odpowiedź tylko odwraca się i zaczyna dyskutować o imprezie-niespodziance dla innej dziewczyny z klasy z okazji jej 18 urodzin której Taehyung tak naprawdę nie kojarzył. I nie chciał kojarzyć.
Wiele rzeczy mogło wpłynąć na to jaki jest teraz, właściwie sam czasami zastanawiał się nad tym, czy urodził się popierdolony czy to jego środowisko go takim ukształtowało.
Czy to przez ciagle kłótnie rodziców w dzieciństwie, i właściwie w życiu teraźniejszym? Czy może przez to jak poniżany i wyszydzany był przez cały okres gimnazjum, przez to, że ubierał się w drogie ubrania i miał zawsze najdroższe sprzęty.
Przecież to nie jego wina. Miał udawać biedniejszego, niż w rzeczywistości jest, żeby inni mogli poczuć się lepiej? Nie. Wiedział, że może sobie pozwolić na więcej niż inni ze względu na pozycje jego ojca w mieście, i jego pieniądze. I korzystał z tego. Lubił to.
Lubił wychodzić w weekendy z mamą na wycieczkę do salonów Bottegi Venetty, Gucciego, czy Hermesa żeby skończyć w domu Diora, (którego swoją drogą ubóstwiał najbardziej) na dachu pijąc jaśminową herbatę i rozmawiając o tym, co jeszcze chcieliby sobie kupić.
Nie uważał siebie za kogoś kto lubi przechwalać się, i pokazywać innym na jak wiele może sobie pozwolić. Może robił to dlatego, żeby podbudować swoją wartość, może podniecało i kręciło go niesamowicie uczucie, że ma życie na które większość nie może sobie pozwolić? A może poprostu myślał, że to jedyne za co ktoś może go polubić bo nie ma nic innego do zaoferowania.
Sam nie wiedział. Wiedział za to, dlaczego większość dzieciaków go gnoiła wyzywając od pedałów za to jak się ubiera, czy uprzykrzali mu życie na każdym kroku do takiego stopnia, ze wchodząc do budynku szkoły trząsł się na myśl o kolejnym dniu spędzonym w świecie pozbawionym szacunku do drugiego człowieka.
Robili to z zazdrości, które z jednej strony go zabijało, a z drugiej strony się nim żywił i nie mógł bez niego żyć.
Myślał, że jedyne co ma do zaoferowania to drogie ubrania i najnowsze sprzęty żeby kogokolwiek sobą zainteresować, myślał, że on nie jest wystarczająco dobry, i tak naprawdę w głębi duszy był wdzięczny za pieniądze jego ojca, bo myślał, że tylko dzięki nim wzbudza jakiekolwiek odczucia i ktokolwiek się nim interesuje. Nie ważne już, czy w negatywny czy pozytywny sposób.