ROZDZIAŁ 10

53 4 2
                                        

POV LILY

Zabieram swoje rzeczy i udaje się na zewnątrz napotykając Luhana i tego dupka Chrisa. Jeszcze nie znam ich za dobrze, ale jedno mogę stwierdzić. Grają mi cholernie na nerwach. 

- No nareszcie. Ile można czekać. Wsiadaj i jedziemy. Już wystarczająco dużo czasu tutaj straciliśmy. - mówił naburmuszony ochroniarz. 

- Nie zwracaj na niego uwagi. Od kiedy tutaj przyjechaliśmy jest drażliwy jak baba z okresem - wyjaśnił chłopak zajmując miejsce z przodu auto. 

Z westchnieniem wsiadłam i ruszyliśmy w drogę. Po około trzydziestu minutach zaczęłam poznawać okolicę do jakiej zmierzamy. Znowu wracam TAM. O nie... Nie mam zamiaru pracować dla tego debila. Muszę szybko coś zrobić. Moje zagubienie zauważył w lusterku ten typek za kierownicą. 

- A ty masz wszy w tyłku czy jak? - spytał pogardliwie. 

- Chcę wysiąść! - krzyknęłam spanikowana. 

- Chris? Zatrzymaj się na poboczu - rzekł spokojnie jego towarzysz. 

Zaraz po zatrzymaniu wyskoczyłam na zewnątrz starając się uciec gdzieś w pola, ale nie przypuszczałam, że Luhan czy jak mu tam, tak dobrze zna teren. Już po chwili złapał mnie w pasie odwracając w swoją stronę. 

- Zgłupiałaś czy jak?! Przecież możesz zrobić sobie krzywdę! Tutaj są mokradła. Mogłaś w nie wpaść idiotko!

- Puszczaj mnie! - krzyknęłam popychając go i uwalniając z jego ramion. - Wolę umrzeć tonąc w bagnie niż wracać to tego starego cwela! Mówiłam wyraźnie, że nie mam zamiaru przyjmować jego oferty i zdania nie zmieniłam!

- Nie chcę cię dołować, ale teraz to ty masz mało do gadania. Szef za ciebie zapłacił i to nie małą kasę, więc zabieraj swoją zgrabną dupę ponownie do auta i mnie nie denerwuj.  - tłumaczył zły wskazując dłonią na prawo. 

- Kim ty jesteś, że mi rozkazujesz?! Nigdzie nie idę!

-Tak się składa, że od jakiejś pół godziny jesteś moją pracownicą, więc rozkazuję ci wracać do samochodu!

- Spierdalaj. - powiedziałam odwracając się. Nie przypuszczałam, że robiąc kolejny krok ugrzęznę w błocie, czy co to tam było. 

- Dajcie mi sił - powiedział zrezygnowany łapiąc mnie za biodra i mocno szarpiąc. Po paru minutach udało nam się mnie wydostać i właśnie wtedy Luhan podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię. 

- Puszczaj mnie ty zboczeńcu! Nie jestem jakimś workiem kartofli! Postaw mnie na ziemi! - krzyczałam próbując się wyszarpać, ale to było na nic. Skubany miał mocny chwyt. 

Kiedy siłą przypięto mnie pasami i zamknięto drzwi wróciliśmy na trasę. W międzyczasie chłopak wykonał telefon. 

- Tak. Zwolnij ją. Nie jest mi do niczego potrzebna. - mówił. 

Uznał, że się nie nadaje i chce mnie kimś zastąpić?

- I jak? Zwolnił ją? - spytał Chris. 

- Tak. Skoro mamy Lily ona już nie jest nam do niczego potrzebna. - stwierdził. 

- A ja naiwna się łudziłam - powiedziałam cicho. 

- Mówiłaś coś?

- Kim jest ta ona? O ile łaskawie mogę wiedzieć. - odburknęłam zakładając ręce na piersi. 

- Chodziło o moją wcześniejszą ochroniarkę. Teraz ty nią jesteś, więc tamta może zostać zwolniona. 

- Skoro miałeś już ochronę to po cholerę kupujecie mnie! Dobrze się czułam tam gdzie byłam.!

DZIECI MAFIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz