Wawel
***
Promyki słońca zaczęły przebijać się przez okno do wnętrza komnaty. Co, jakiś czas padały na twarz śpiącej niewiasty. W jednej chwili zaczęły drgać jej powieki, uchyliwszy niebieskie oczy, ujrzały światło dzienne. Przeciągnąwszy się, odchyliła kawałek ciepłej pierzyny i wyskoczyła spod kołdry. Podeszła do podarowanego jej przez jej nieżyjącego ojca krucyfiks, przed którym codziennie się modliła. Tym razem nie było inaczej. Potrzebowała zawierzyć swoje troski najwyższemu.
- Panie wiem, że Ty znasz mnie lepiej niż ktokolwiek inny... Ta ciąża jest dla wielką radością...
Modląc się, tak nie zauważyła nawet, jak do jej komnaty weszła Śmichna z królewną na rękach. Nie chcąc przeszkadzać w modlitwie, dwórka usiadła przy stole z pacholęciem.
Jadwiga wstała z klęcznika, żegnając się uprzednio. Odwracając się na jednej nodze, wystraszyła się widząc Brzeziankę.
- Smichno, aleś mnie wystraszyła - władczyni próbowała uspokoić oddech - Skradłaś się cichutko jak mysz.
- Wybacz pani, że przeszkadzam w modlitwie... Elżbietka płakała i w żaden sposób nie można było jej uspokoić - mówiąc to, pogłaskała lekko ciemną czuprynę dziewczynki.
- Daj mi ją - wyciągnęła ręce - Idź po służki, niech przygotują mi wodę na kąpiel, a ja zostanę tu sama z Elżunią...
Wzięła swoją pierworodną na ręce od Brzezianki, która wyszła z lekkim uśmiechem, zostawiając swoją panią.
- Jak myślisz, twój ojciec ucieszy się, że będziesz miała rodzeństwo?
Jadwiga i tak wiedziała, że jej pierworodna tak szybko jej nie odpowie. Jednak lubiła do niej mówić, gdy to robiła maleńka królewna, często się śmiała albo uśmiechała, to robiły się w jej policzkach, robiły się rozkoszne dołeczki.
- Z pewnością - uśmiechnęła się lekko - W końcu on sam miał dużą rodzinę - zaśmiała się, przeczesując ciemne włoski, które już powoli się kręciły.
Do komnaty weszła Śmichna wraz ze służkami, które niosły dzbany z wodą, natomiast pochód zamykało kilku mężczyzn, którzy wnosili drewnianą balię. W międzyczasie Jadwiga oddała niemowlę do swojej zaufanej dwórki, a ona zaczęła szykować się do kąpieli. Wchodząc, do ciepłej wody poczuła przyjemny zapach olejków do kąpieli. Czuła unoszący się w pomieszczeniu zapach lawendy i róż, które tak uwielbiała.
- Śmichno wiesz, czy król jest na zamku? - przymknęła oczy.
- Nie ma go na zamku, Pani - niewiasta spokojnie chodziła z gaworzącą dziewczynką - Pojechał na polowanie, Pani...
- A od kogo to wiesz? - Andegawenka otworzyła oczy, patrzyła swoimi jasnymi tęczówkami w ciemne oczy dwórki. Speszona szlachcianka spuściła wzrok od natarczywego spojrzenia królowej - Śmichno?
- Widziałam dzisiaj, jak wczesnym rankiem był obok stajni, wyruszał z kilkoma zbrojnymi - mówiła tak cichutko, że prawie jej nie słyszała - Mieli łuki, więc to prawdopobnie, że udają się na polowanie. Było z nim kilku panów polskich i jego łaziebny.
- Zawsze jak jest zły, to musi udawać się na polowanie - myślała strapiona - Nawet nie zdążyłam mu powiedzieć o naszym dziecku... Jeśli nie chce ze mną rozmawiać, to ja z nim porozmawiam...
Jadwiga, skończywszy się myć, wstała i przyjęła białe płótno, którym ocierała swoje ciało. Podjęła natychmiast decyzję.
- Śmichno szykuj mi suknie, biżuterię i futro - zaczęła wydawać dyspozycje Jadwiga - Później idź do koniuszego i powiedz, że jak najszybciej mój koń ma być obrządzony i gotowy do podróży.
CZYTASZ
Święta Andegawenka i Litewski Król - dwóch (nie) zapomnianych władców
Historical Fiction4 - letnia Jadwiga Andegaweńska zostaje zaręczona z 12 - letnim księciem litewskim Jogajłą który na chrzcie świętym przyjmuje imię Władysław. Po śmierci jednej z sióstr zmienia się jej przeznaczenie. Zostaje przygotowywana do wielkiej roli którą ma...