6. Niespodzianki i pocałunki

413 20 2
                                    

Do rozdziału polecamy piosenkę NCT – Baby don't stop. Moment, w którym warto ją puścić jest oznaczony "🎶".

***

W pracy szef nie był zbytnio zadowolony moim stanem. Jednak wydawało się, że miał jakiś lepszy dzień. Tak samo jak NaNa. Oboje byli zadziwiająco mili i nawet pozwolili mi wyjść odrobinę wcześniej, co było miłym zaskoczeniem. W życiu nie pomyślałabym, że taka sytuacja może mieć miejsce. 

Gdy byłam już w domu w miarę się ogarnęłam. Nie było ode mnie już czuć alkoholu i wyglądałam nawet znośnie. Zamierzałam pójść do sklepu, jednak gdy byłam już gotowa do wyjścia, usłyszałam dzwonek do drzwi. Ostatnio dzwonił dosyć często, co było dla mnie co najmniej niecodzienne. 

– Cześć, SoJin. Wychodzisz gdzieś? – spytał TaeHyung, gdy tylko otworzyłam drzwi, z jednym założonym butem. 

– Właśnie miałam iść na zakupy, a co ty tu robisz? Nie powinieneś być w wytwórni, czy coś? – odbiłam piłeczkę, schylając się po drugiego buta. Sprawnie nałożyłam na stopę długiego kozaka, który niegdyś należał do mojej mamy. Z początku trzymałam się od rzeczy rodziców z daleka, jednak z czasem mi przeszło. Dokładnie wtedy, gdy zrozumiałam, że nie mam pieniędzy na kupowanie sobie nowych ubrań i muszę korzystać z tego, co miałam już pod dachem. 

– Kac mi już przeszedł, a z wytwórni wyrzucił nas menadżer. Nie był zbyt zadowolony naszym stanem – westchnął głośno, najprawdopodobniej opierając się o framugę. Nie widziałam go, ale mimo to czułam, jak dokładnie skanuje wzrokiem moje poczynania. – Aż tak się martwisz? – rzucił pewnie, a gdy spojrzałam na niego wymownym wzrokiem, jego uśmiech zmalał.

– Cóż, nie tylko menadżer cię dzisiaj skądś wyrzuci. Wychodzę, a nie pozwolę ci szpiegować w moim domu, więc niestety, ale jedziesz już do siebie – uśmiechnęłam się sarkastycznie, zabierając torebkę. Moje słowa, pomimo moich obaw, najwidoczniej nie zabrzmiały źle, bo chłopak stojący na przeciwko skwitował to śmiechem, wychodząc z domu razem ze mną.

– Chodź, podwiozę cię. Nie będziesz tyle szła – wyjął kluczyki, prowadząc mnie za ramię do swojego auta. Lekko się uśmiechnęłam czując dotyk jego dłoni, jednak szybko zostałam przywołana do rzeczywistości, gdy usłyszałam dzwonienie mojego telefonu. Wyślizgnęłam rękę z uścisku i chwyciłam za telefon.

*

– Czemu rozmawiałaś po Polsku? – spytał TaeHyung, gdy już jechaliśmy autem do sklepu. – Wiesz, zrozumiem gdy nie będziesz chciała mi powiedzieć, ale chyba jako twój przyjaciel mam prawo się o ciebie martwić, nie prawdaż? – spojrzał na mnie przelotnie, gdy zatrzymaliśmy się na czerwonym. Słowo przyjaciel dotarło do mnie z opóźnieniem. Przyjaciel. Wiedziałam, że pewnie nie powiedział tego na serio. Chociaż wczorajszy dzień nas mocno do siebie zbliżył, na razie nie byliśmy nikim więcej, aniżeli znajomymi, kolegami. Mimo to uznałam jego słowa za szczere. Chyba chciał być moim przyjacielem

– Masz do tego jak największe prawo, przyjacielu – dałam mocny nacisk na ostatnie słowo, przez co TaeHyung przewrócił oczami. – Ale zatrzymam to dla siebie. Chyba, że masz zamiar mnie porwać i torturować, wtedy oszczędzę ci fatygi i powiem od razu – powiedziałam z lekkim znudzeniem i zadziwiającą nawet dla mnie powagą. 

– Dokładnie, już myślałem którą taśmą cię związać. Albo chyba lepiej czymś mocniejszym. Myślisz, że wyrwiesz się jak ogarnę jakieś dobre łańcuchy? – zażartował, zatrzymując samochód pod sklepem. Spojrzałam na niego, krzyżując z nim wzrok. Jego piękne oczy były czymś niesamowitym. Wyglądały jak namalowane przez największego artystę. Dokładnie tak samo jak każdy centymetr ciała każdego z jego przyjaciół. – Maseczka i okulary – podał mi oba czarne przedmioty, przerywając tym samym moje zamyślenie. – Nienawidzę ukrywania się, ale jak mus to mus – mruknął z niechęcią, a ja posłusznie nałożyłam na twarz przedmioty.

180 stopni...|| BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz