Kilkanaście lat temu
W dużym mieście,w dużym domu na balkonie stała młoda kobieta, patrząc w gwiazdy. Jej (k/w) powiewały na wietrze. Kobieta patrzyła na niebo z niemałym zachwytem. Nie wiedziała,że ktoś się jej przygląda.Był to szarowłosy (nie nie siwy), wysoki mężczyzna o lekko ciemnej karnacji i (k/o) oczach. Jej mąż. Była dumna z tego,że mogła go tak nazywać. Mężczyzna przybliżył się do niej,a ona niczego nie usłyszała,nie zobaczyła. Za bardzo była pochłonięta patrzeniem w gwiazdy. Po chwili poczuła jak czyjeś silne ramiona oplatają jej talię. Spojrzała w górę. Od razu na widok tęczówek swojego ukochanego,na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- I jak tam,kochanie? Piękne niebo nieprawdaż?
- Tak! Spójrz - uniosła swoje ciemne niebieskie oczy (lub inne) na niebo - Tam jest konstelacja Wielkiej Niedźwiedzicy! A tam dalej Wielki Wóz! A tam jest Gwiazda Polarna!
Mężczyzna zaśmiał się z dziecinnego zachowania żony. Ta spojrzała na niego z podniesioną brwią.
- Alex? Z czego ty się śmiejesz?
- Z ciebie skarbie. Strasznie urocza jesteś Emma...
- Urocze to są postacie z kreskówek,ale nie ja! Zapamiętaj to sobie!
- Dobrze,już dobrze! - podniósł ręce w geście obronnym.- Nie denerwuj się już myszko. Zapomniałaś? Nie możesz się denerwować. To może zaszkodzić dziecku. - mówiąc to,położył swoje duże,ciepłe ręce na na jej dość pokaźnym brzuchu.No tak,za kilka miesięcy na świat mieli powitać swoje pierwsze dziecko. Dziewczynkę.
- Jak myślisz? Jaka będzie nasza córeczka?
- Na pewno będzie mieć twoje oczy i upartość osła.
- A po tobie na pewno będzie wyszczekana.
- Na pewno! Zobaczysz,jeszcze zostanie Królową Ciętych Ripost.
- Nie zaprzeczę.
Emma przytuliła się do tostu swojego męża,a ten objął ją swoim ramieniem,kładąc jedną swoją rękę na jej brzuch.W tym momencie zaczęły strzelać fajerwerki, niebo było pełne pięknych kolorów.
- I pomyśleć,że rok temu w ten dzień prosiłem cię o rękę.
- Ten dzień pozostanie na długo w naszych pamięciach.
Teraz
- Torch! Gazelle! Gdzie oni są? - pytała Lina.
- Poszli po fajerwerki.
- Jak to?! Sami?!
- No tak... Wszyscy myśleliśmy,że pozwoliłaś...
- Skaranie boskie z tymi chłopakami...
- Poczekaj,ja pójdę.
- Dobrze idź. Ja pójdę sprawdzić co w kuchni.
Kiedy upewniła się,że Lina zniknęła z pola widzenia,poszłam za krzaki,do chłopaków.
- Droga wolna,poszła już.
- Ufff.... A już myślałem,że się od nas nie odczepi... Nie będę pilnować żadnych dzieci.
- Macie te petardy chłopaki?
- Mamy. To co? Zaczynamy zabawę?
- Rozumiem,że ja i Torch mamy opinię złych dzieciaków, ale że ty (T/i)? Od tej strony to cię nie znałem.
CZYTASZ
Love Story. Xavier Foster x Reader
Genç KurguOto twoja historia z Panem Ketchupem. Za błędy stylistyczne lub literówki, I'm sorry.