[1500]
- Jungkook.
- Jimin.
- Hmm Park Jimin? - w pierwszej chwili zdziwiłem się, gdy usłyszałem swoje nazwisko. Czyżby mnie znał? Lecz skąd?
W odpowiedzi jedynie pokiwałem głową, czekając, aż wyjaśni mi, o co dokładnie chodzi. I nawet nie minęła dłuższa chwila, aż usłyszałem kolejne pytanie.
- Więc to ty pacjentem Kim Namjoona, prawda?
- Tak... - mruknąłem niepewnie, bojąc się, do czego on zmierzał. Lecz skoro wiedział, kto mnie leczy, to jestem na 100% pewny, że wie czemu tu się znajduję.
Szczerze? W pierwszej chwili poczułem wstyd za samego siebie. Gdyż wcale się, bym nie zdziwił, gdyby uznał mnie za żałosnego człowieka, że własny soulmate mnie zdradza. Na świecie rzadkością jest, by przeznaczona Ci bratnia dusza porzuciła Cię, albo nawet spojrzała na kogoś innego w kwestii związku. Jednak oczywiście musiałem być tym (nie)szczęśliwym wybrańcem, którego nikt nie chce.
Dlatego czekałem tylko na śmiech, czy też prychnięcie pełne kpiny z jego strony. Aczkolwiek nie doczekałem się niczego podobnego. Przeniosłem więc wzrok z kubka na mężczyznę, który siedział teraz z zmartwioną miną. Nie mogłem rozszyfrować o czym myślał w tamtej chwili, bo raczej nie martwiłby się o randomową osobę, prawda?
- Wszystko się ułoży, zobaczysz - jak tylko to usłyszałem, krew się we mnie zagotowała.
Rozumiem, że chciał być dla mnie miły i dodać mi otuchy, lecz niby jakim cudem miałoby się, jak to ujął, "wszystko ułożyć", skoro wylądowałem po pierwszej takiej akcji w szpitalu? Przez własnego soulmate, z którym powinniśmy nawzajem się chronić, a nie ranić?
Przez to to ja prychnąłem pod nosem. Naprawdę myślał, że życie jest takie proste? Na jakim świecie on żyje, bo zdaje mi się, że chyba mieszkamy w alternatywnych rzeczywistościach.
- Jak ma się ułożyć? - chciałem, by poczuł, iż jestem zły, jednak mój głos załamał się i było w nim słychać tylko smutek. Niewiele od prawdy też nie odbiegał ten wydźwięk. Prawda była taka, że naprawdę już nic nie wiedziałem, a nawet wiedzieć nie chciałem.
- Wiem, że to jedynie głupie słowa. Jednak czasami lepiej jest posłuchać nawet absurdalnych rzeczy, a świat staje się prostszy.
- Ja po prostu się boje...
- Wierzę... - powiedział z przejęciem.
- Nie chce znowu tego przeżywać... To tak strasznie bolało... Wolałbym chyba umrzeć, niż drugi raz to przeżywać...
- Ej ej ej nie mów tak... Życie jest bardzo cennym darem, by je tracić.
- Więc skoro jest darem, to czemu ja muszę cierpieć?
💌 💌 💌
Powoli zbliżał się termin wypisu, co niezmiernie mnie cieszyło, mimo iż nie dawałem po sobie tego poznać. Marzyłem, by w końcu znaleźć się we własnym pokoju, a najlepiej w łóżku, bo szpitalne odpowiedniki nie były zbytnio wygodne.
Wbrew pozorom mój humor także uległ lekkiej poprawie za sprawą Jungkooka, który często ze mną rozmawiał, odciągając mnie od nieprzyjemnych myśli. Pomagało mi to, mogłem dosłownie nazwać go osobistym psychoterapeutą, który kroczek po kroczku wyciągał mnie z dołka. Choć dalej to wszystko siedziało mi z tyłu głowy.
Jednakże było ze mną na tyle dobrze, że nawet pokusiłem się, by pozwolić chłopakom na odwiedziny. Napisałem do nich sms, że czuje się już o wiele lepiej i jeśli mają ochotę, to mogą do mnie zajrzeć. I nawet nie musiałem czekać długo na reakcje, bo z tego co się dowiedziałem z wiadomości, to zerwali się od razu z zajęć, by wręcz pędem przyjechać do szpitala.
CZYTASZ
Red Line [jjk + pjm]
FanfictionŚwiat gdzie każdy ma swojego soulmate'a, wydaje się być spełnieniem marzeń. Dlatego też Jimin pisał do swojej przeznaczonej osoby na lewym nadgarstku. Lecz nigdy nie otrzymuje od niej odpowiedzi, przez co zaczyna wątpić, że jakakolwiek osoba jest dl...