[1400]
Moje wyjście ze szpitala przesunęło się o kolejne kilka dni. Musieli zrobić mi dodatkowe badania, bym mógł otrzymać jakieś mało szkodliwe dla organizmu leki przeciwbólowe, które mógłbym brać na co dzień. Nie uśmiechało mi się to wszystko, jednak wiedziałem, że bez żadnych tabletek ponownie zawitam tu w przeciągu następnego tygodnia. A ciężko, by było normalnie funkcjonować, gdy trafia się do szpitala przynajmniej 2 bądź 3 razy w tygodniu.
A już teraz wyglądałem, jak siedem nieszczęść. Następne siniaki czy to na szyi czy dekolcie, świadczyły tylko o tym, jaką upojną noc musiał mieć mój soulmate. Jeśli zawsze będę skazany na takie znaki na ciele, to ciężko będzie mi znaleźć jakąkolwiek porządną prace w przyszłości, bo wyglądam, jakbym wiecznie na jakieś ustawi się umawiał. I wiem, że teraz to powinno mnie najmniej interesować, jednak w życiu każdego człowieka robota jest bardzo ważna, a nie po to kształcę się, by przez swój wygląd pożegnać się z marzeniami.
Leżałem samotnie na sali, patrząc się w stronę okna. Za nim życie pędziło dalej, tętniąc pełną piersią, a dla mnie wszystko zwolniło. Zamknięty w białym pomieszczeniu, zaczynałem już powoli popadać w małym stopniu w obłęd, bo czułem się jak w więzieniu, a to ja w tym dramacie jestem ofiarą.
W międzyczasie pisałem też z chłopakami, by wytłumaczyć im sytuację, iż nie wychodzę tak prędko, jak ostatnio im mówiłem. Było im bardzo przykro, że znowu mnie to spotkało i obiecali, że dzisiaj po zajęciach też wpadną, oczywiście o ile będę miał ochotę. I szczerze? Nie za bardzo miałem ochotę na jakiekolwiek odwiedziny, jednak też nie mogłem się izolować. Tak będzie lepiej dla chociażby samego, mojego zdrowia psychicznego.
Nie wiem, ile dokładnie czasu przyglądałem się pędzącym po ulicy samochodom, ale w końcu usłyszałem skrzypnięcie drzwi. Odwróciłem głowę, by zauważyć w nich rodziców. Uśmiechnąłem się delikatnie na ich widok, po czym weszli, trzymając w rękach dosłownie z trzy siatki.
- Witaj skarbie - mama od razu odwzajemniła uśmiech, podchodząc do mnie.
Ułożyła siatkę z owocami, a po chwili tata dołożył kolejne, lecz nie wiedziałem z czym. Jednak po chwili kobieta zaczęła rozpakowywać zakupy, wkładając odpowiednie rzeczy do konkretnej szafki. I tak właśnie zostałem obkupiony na kolejne dwa tygodnie, mimo że miałem zostać dosłownie kilka dni.
Jednak nie ma co się dziwić, moi rodzice nie chcieli, by niczego mi tutaj nie brakło. Miałem więc owoce, zaczynając od jabłek, a kończąc na gruszce, jeszcze wiele jogurtów pitnych, czy też gotowanego obiadu, który przyrządziła mi mama.
- Nie trzeba było, aż tak wiele przynosić - zaśmiałem się, starając się ukryć psychiczne rozdarcie.
- Dla naszego kochanego synka zawsze wszystko - odpowiedział mi tata, gdy stał przy oknie.
- Naprawdę dziękuję, ale tego jest, jakbyście chcieli armie wykarmić.
- Oj tam znowu armie. Chyba, że to jednoosobowa armia, wtedy zrozumiem.
- Tu mnie masz - odpowiedziałem kolejnym śmiechem.
Niestety rodzice nie mogli zbyt długo u mnie zabawić, bo mieli natłok obowiązków, co doskonale rozumiałem. Jednak sam fakt, że chociaż na trochę do mnie zajrzeli, był już wystarczający. Poza tym zanudzilibyśmy się wszyscy, spędzając czas na samych rozmowach od rana do nocy. Dlatego tyle doskonale nam starczyło. To nie też tak, że nie lubiłem spędzać z nimi czas. Uwielbiałem wręcz, ale wiecznie o szkole nie będziemy gadać, prawda?
Zebrali się koło 14, gdy byłem jeszcze w trakcie pysznego dania, w które moja mama włożyła chyba najwięcej serca ze wszystkich dań, o ile było to możliwe. Dokańczałem, więc w samotności, chociaż mając zajęte czymś ręce. Jednak nie na długo. I też ledwo co skończyłem, a już miałem kolejnego gościa.
![](https://img.wattpad.com/cover/246351201-288-k972325.jpg)
CZYTASZ
Red Line [jjk + pjm]
أدب الهواةŚwiat gdzie każdy ma swojego soulmate'a, wydaje się być spełnieniem marzeń. Dlatego też Jimin pisał do swojej przeznaczonej osoby na lewym nadgarstku. Lecz nigdy nie otrzymuje od niej odpowiedzi, przez co zaczyna wątpić, że jakakolwiek osoba jest dl...