11. Zwariowałeś?

349 28 65
                                    

Lena

- Mam dość waszych gierek, Ashton ja naprawdę nie rozumiem czemu nadal bronisz swojego brata, tyle razy co podawał się za ciebie...a ty nadal chcesz go bronić?

- Wiesz dobrze, że gdyby on nie strzelił pierwszy, to zrobiłby to Caleb - warknął Ashton.

- I myślisz, że on bardziej zasługiwał na tą śmierć? - zapytał wkurzony Archie.

- Sam widziałem jak Caleb tego samego wieczoru zabił trzy osoby, on był nieobliczalny, Alex tylko się bronił! - uniósł lekko głos Ashton.

- Nie obchodzi mnie to, i tak go znajdę, z twoją pomocą czy bez, tylko ostrzegam, że jeżeli mi się to nie uda, to wrócę po ciebie, a wtedy pożałujesz, to byłby dla ciebie cios, gdybyś musiał zginąć przez Alexa, co? - zaśmiał się sztucznie na koniec.

- I co to by była niby za zemsta? Nie ja go zabiłem - odparł Ashton.

Słuchając ich rozmowy byłam pod wrażeniem Ashtona. Pierwszy raz widziałam go z takiej strony.
Broń cały czas była w niego wycelowana, a on rozmawiał z nim, jakby tego nie widział.

Jakby nie wiedział, że w każdej chwili Archie może strzelić.

- Co to by była za zemsta? Alex by cierpiał, choćby w najmniejszym stopniu, wiem, że nie przepadacie za sobą, ale wiem jak to jest, gdy masz tylko jednego brata...gdy został ci tylko on - warknął na koniec Archie.

- Naprawdę chciałbyś pójść do więzienia za takie coś? Za zastrzelenie takiego idioty, jakim jest mój brat? - tym razem Ashton parsknął sztucznym śmiechem.

- Nie udawaj Ashton, wiesz, że nigdy nikomu nie udało się mnie złapać...poza tym, radziłbym ci też pilnować jej - wskazał na mnie drugą ręką.

- Odwal się od niej - odparł wkurzony.

Dopiero teraz zaczął tracić panowanie nad sobą.

- Więc nie zmuś mnie do tego, abym musiał się do niej zbliżyć - oznajmił, podchodząc do niego bliżej, równocześnie pokazując ręką, aby zrobił kilka kroków w moją stronę.

Ashton podszedł do mnie tyłem, cały czas patrząc na chłopaka.

- Do zobaczenia - uśmiechnął się cwaniacko Archie i wyszedł.

Ashton od razu zamknął drzwi i podszedł do mnie. Usiadł obok i przytulił mnie mocno.

Poczułam jak po policzku spływa mi łza. Nawet nie czułam tego, że zaszkliły mi się oczy.

- Przepraszam, tak bardzo przepraszam, że cię w to wciągnąłem - odparł, a jego głos lekko się załamał.

- Nie przepraszaj, to przypadek sprawił, że tak się stało - szepnęłam po dłuższej chwili.

- Ale mogłem przestać się do ciebie zbliżać, gdy zauważyłem, że on się tobą zainteresował, mogłem przestać, dopóki by się to nie skończyło, mogłem, ale to było silniejsze ode mnie, a teraz przeze mnie masz przerąbane - odparł i odsunął się.

Jego oczy się zaszkliły, ale zamrugał szybko kilkakrotnie i wstał.

- Przestań już, to nie twoja wina, w końcu to nie ty się im naraziłeś tylko...przepraszam - przerwałam natychmiast.

To zabrzmiało, jakbym całą winę zwaliła na jego brata.

Ale czy nie taka była prawda?

Wszystko zaczęło się, odkąd strzelił w samoobronie do Caleba.

W samoobronie.

Ale mimo to dla bliskich na pewno był to straszny cios. Zresztą widać to po Archim.

Mystery boy | A.I Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz